Stęsknione rodziny czekały wczoraj na płycie lotniska w Rębiechowie na przylot ostatniej grupy żołnierzy z siódmej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku.
W domach na dzielnych ojców, mężów i synów czekały z kolei zamówione przez nich dania, a w szczególności kapusta, czernina i kotlety schabowe. Po pół roku pilnowania porządku w Iraku, a także szkolenia tamtejszego wojska i policji 150 żołnierzy, głównie z Pomorza (XVI Dywizja Zmechanizowana z Elbląga - dop.red.), mogło wreszcie wrócić do domów. Oprócz rodzin witali ich także przedstawiciele Sztabu Generalnego WP oraz wojewoda Piotr Ołowski.
- Jestem dumny, że mogłem wami dowodzić. Pół roku temu zaczynaliśmy naszą misję zdeterminowani by osiągnąć sukces. Dzisiaj mogę powiedzieć, że nam się udało - mówił do swoich żołnierzy gen. dyw. Bronisław Kwiatkowski, który w Iraku był już po raz trzeci. - Naszym głównym zadaniem było przygotowanie dwóch prowincji (Wasit i Qadisija - dop.red.) do przekazania ich w zarządzanie Irakijczykom. To była najtrudniejsza z irackich misji, w których brałem udział - wyjaśnił dziennikarzom gen. Kwiatkowski.
Słowa uznania od dowódców były z pewnością ważne dla wracających z Iraku żołnierzy, jednak najbardziej czekali oni na spotkanie ze swoimi bliskimi. Gdy padła komenda "w pododdziałach rozejść się" był wreszcie czas na pocałunki, łzy i pierwsze rozmowy z bliskimi.
- Najtrudniejszy dla mnie był początek misji, a dokładnie świadomość, że jeszcze tyle czasu przede mną. Drugim takim momentem była z pewnością śmierć naszego kolegi - opowiadał śpiesząc się do bliskich chorąży Jacek Dembowski.
Sierżant Tomasz Murkowski zginął pomagając ratować innych. Jego śmierć uczczono wczoraj minutą ciszy.
Wydanie specjalne Gol24 - Studio EURO 2024 - odcinek 1
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?