Na chorych z kościerskiego padł strach. Co stanie się ze stacją dializ, jeśli dyrektor miejscowego Szpitala Specjalistycznego będzie musiał zawiesić lub zlikwidować jej działalność? Czy Pomorska Regionalna Kasa Chorych zdaje sobie sprawę z kosztów dowozu czterdziestu dializowanych tam pacjentów do odległych miast?
- Mąż od 43 lat cierpi z powodu cukrzycy insulinozależnej - mówi Lidia Wikariusz z Gołubia. - Jest dializowany w Kościerzynie co drugi dzień przez siedem godzin! Co stanie się, jeśli będzie musiał dojeżdżać do odległych miast? Dziś jest w dobrej formie, ale takie podróżowanie może być dla niego niebezpieczne. Mirosław Górski, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie potwierdza obawy pacjentów. - Funkcjonujemy w stanie ciągłego zagrożenia perspektywą zamknięcia stacji.
Zakupiony niedawno sprzęt pozwoli działać przez kilka tygodni. Rozmowy z kasą chorych są trudne. Nasze faktury analizują teraz pracownicy kasy, kwota zaległości wobec naszego szpitala może być inna. Pewne jest, że komornik ściąga stare długi, a my nie mamy pieniędzy na bieżące leczenie. Szpital żyje z dnia na dzień. Gdyby PRKCh oddała nam choć połowę długu, sytuacja byłaby opanowana.
W szpitalu w Słupsku w ubiegłym roku PRKCh zakontraktowała 7500 zabiegów dializy, a lekarze - ratując życie chorych - przekroczyli limit o kilkanaście procent. - Dyrektor szpitala nie podpisał kontraktu na pierwszy kwartał tego roku, bo propozycja kasy jest taka jak w 2002 r., czyli zbyt niska - wyjaśnia dr Bogdan Hryniewicz, ordynator oddziału wewnętrznego szpitala w Słupsku. - Nie możemy odesłać chorych! To byłaby selekcja!
Na razie dyrektor nie grozi zamknięciem oddziału, ale jak długo można zaciągać długi? - Wiemy, że kasa chorych nie ma pieniędzy na podwyższenie tegorocznych kontraktów - mówi dr Hryniewicz. - Proszę nie pytać, jak będzie w przyszłości. Ja sobie tego nie wyobrażam. W długi popada stacja dializ w Miastku. - Za jeden zabieg dostajemy od kasy 375 zł, jego koszt to 420 zł - wylicza dr Paweł Haraziński z Miastka. - Różnica powiększa długi szpitala. Robimy zakupy w hurtowniach nie płacąc. Staramy się oszczędzać.
Bardzo drogą erytropoetynę (patrz ramka) można zastąpić o połowę tańszą krwią. Ale krwi brakuje. Poza tym jej podawanie nie jest do końca bezpieczne. Za jej pośrednictwem można przenieść zarazki wirusów żółtaczki lub HIV. Obce białko zawarte w krwi może uczulać pacjentów.
- Podawanie krwi to cofnięcie się medycyny o jeden wiek - mówi dr Waldemar Ślizień, kierujący stacją dializ w Szpitali PCK w Gdyni Redłowie. Gdyńska stacja nie ma długów. Chorych dializowanych przybywa, ale w ub.r. aż dwudziestu gdyńskich pacjentów znalazło dawców nerek. Są już po przeszczepach i zwolnili miejsca innym.
Za dużo, za mało
Aleksandra Trzaska, rzecznik PRKCh
- W ubiegłym roku wartość kontraktu na wykonywanie dializ w Pomorskiem wyniosła 31 489 tys. zł. W pierwszym kwartale br. na dializy kasa wyda niecałe 8 mln zł, co oznacza utrzymanie finansowania na poziomie ub. roku. Nie wszędzie szpitale przekroczyły limity przyjęć, zdarzały się kontrakty niedoszacowane. Od stycznia do października 2002 r. we wszystkich stacjach nie wykonano 1880 zaplanowanych dializ. Problem polega na przesunięciu środków między szpitalami. W tym roku zabraliśmy część kontraktów z AMG i przenieśliśmy do Słupska. Istnieje szansa, że podobnie rozwiązana zostanie sprawa w Kościerzynie. Takich przesunięć nie możemy wykonać wcześniej niż pod koniec roku.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
