MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pomorze. Na Zachodzie niebezpieczne owady usuwają specjalistyczne firmy, w Polsce... strażacy

ANNA SZAŁKOWSKA
Podczas wyjazdów do owadów strażacy używają specjalnych strojów pszczelarskich. Na zdjęciu st. strażak Piotr Ziętarski i strażak Karol Szwec. FOT. ANNA SZAŁKOWSKA
Podczas wyjazdów do owadów strażacy używają specjalnych strojów pszczelarskich. Na zdjęciu st. strażak Piotr Ziętarski i strażak Karol Szwec. FOT. ANNA SZAŁKOWSKA
Zgłoszenia w sprawie usuwania z domów os, pszczół i szerszeni wypełniają statystyki państwowej straży pożarnej na Pomorzu. Do końca sierpnia stanowiły one jedną siódmą wszystkich zdarzeń od początku roku.

Zgłoszenia w sprawie usuwania z domów os, pszczół i szerszeni wypełniają statystyki państwowej straży pożarnej na Pomorzu. Do końca sierpnia stanowiły one jedną siódmą wszystkich zdarzeń od początku roku. W ferworze walki z żądlącymi owadami mało komu nasuwają się wątpliwości, czy właśnie strażacy powinni zajmować się ich usuwaniem. Tymczasem akcja strażaków jest dwa i pół razy droższa niż wezwanie specjalistycznej firmy, tyle że za tę usługę... trzeba zapłacić samemu.

Przez osiem ostatnich miesięcy straż pożarna na Pomorzu odnotowała już 2504 zdarzeń (na 18 tys. zgłoszeń), które dotyczyły wyjazdów w sprawie usunięcia pszczół, os i szerszeni. A jest to zadanie kosztowne.

- Drogie jest wysłanie strażaków - mówi st. kpt. Tadeusz Konkol, rzecznik pomorskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. - Jedzie przecież wóz z obsadą. Jednak sam sprzęt, który używają do usunięcia owadów nie jest kosztowny.

Osoba zgłaszająca potrzebę usunięcia np. kokona musi kupi jedynie środki owadobójcze. Tymczasem każdorazowy wyjazd samochodem bojowym z pełną załogą kosztuje średnio 250 zł. Znacznie tańsze jest wezwanie specjalistycznej firmy, gdzie za usługę zapłacimy ponad 100 zł. Różnica polega na tym, że za wyjazd straży zapłaci... budżet państwa, usługę firmy musimy natomiast opłacić z własnej kieszeni. Nic dziwnego, że mając problem z owadami ludzie dzwonią jednak do strażaków. Ale czy tak być powinno?

- Z owadami powinni walczyć specjaliści - uważa Mirosław Poznański z gdańskiej firmy, która zajmuje się likwidacją różnych szkodników. - Straż, z którą zresztą często współpracujemy, nie ma ani odpowiedniego sprzętu, ani niezbędnej wiedzy. Niektóre środki owadobójcze mogą najpierw rozdrażnić owady. Na Zachodzie są specjalistyczne firmy, które się tym zajmują.

Póki co, w Polsce w większości owadami żądlącymi muszą zajmować się strażacy. W niektórych przypadkach pomagają im pszczelarze, wyłapując roje pszczół.

- W tym roku mieliśmy 10 takich przypadków - mówi Krzysztof Zawiślak, pszczelarz z powiatu nowodworskiego. - Jeżeli mam możliwość zdjąć rój, zabieram go jako moją zapłatę. Kiedy z jakiegoś powodu nie da się tego zrobić, ich usunięciem muszą zająć się już strażacy.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto