Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy Kamilowi. Ma 11 lat, polowę serca i wielkie marzenie - chciałby żyć

Dorota Abramowicz
fot. Joanna Kielas
fot. Joanna Kielas
Pytanie Kamila o marzenie jest zabiegiem dość ryzykownym. Odpowiedź może spowodować skurcz w gardle pytającego, potrzebę odwrócenia głowy, by nikt nie widział nagle wilgotniejących oczu.

Pytanie Kamila o marzenie jest zabiegiem dość ryzykownym. Odpowiedź może spowodować skurcz w gardle pytającego, potrzebę odwrócenia głowy, by nikt nie widział nagle wilgotniejących oczu. - Najważniejsze marzenie? Chciałbym żyć - mówi chłopiec. Mama Kamila, Mariola Gołofit, tak mówi o chorobie synka - on ma pół serca.

Nadal potrzebne są pieniądze na leczenie.
Mały mieszkaniec Wejherowa urodził się z poważną wadą - jego serce ma tylko jeden przedsionek i jedną komorę. Efekt - siniczna wada serca z nadciśnieniem tętnicy płucnej. Dziesiątki razy jego życie wisiało na włosku. Kamil przeszedł osiem poważnych operacji, długie miesiące leżał pod respiratorem Bywało, że sztuczne serce zastępowało pracę serduszka. I choć lekarze kręcą głowami, że jest to bardzo, ale to bardzo ciężki przypadek - Kamil może nadal mieć marzenia.
- Po styczniowym zapaleniu płuc stan synka bardzo się pogorszył - opowiada Mariola Gołofit. - Praktycznie jedno płuco przestało pracować. Kamil musi przez cały czas dostawać tlen.
Chłopiec nie chodzi do szkoły - to do niego przychodzą nauczyciele. Stacjonarny koncentrator, używany obecnie, waży ok. 35 kilogramów. Wyjście na nawet krótki spacer jest ogromną wyprawą. Butla z tlenem to ciężar siedmiokilogramowy. Niesie ją za synkiem tata.
- Firma Energa postanowiła kupić za 18 tysięcy złotych nowoczesny i lekki przenośny koncentrator tlenowy - wspomina pani Mariola. - Waży tylko dwa kilogramy, a baterię można przenosić w torebce i ładować ją od samochodowego akumulatora. To dla nas naprawdę ogromne ułatwienie - zapewnia.
Nadal trwa walka o życie Kamila. Mały pacjent znajduje się pod opieką kardiologów dziecięcych z gdańskiej Akademii Medycznej oraz wybitnego kardiochirurga dziecięcego prof. Ronalda Hetzera z renomowanej niemieckiej kliniki Deutsches Herzzencentrum Berlin. Kamil trafił tam przed pięcioma laty na konsultacje. W listopadzie doszło do załamania zdrowia dziecka. Przez 16 dni sztuczne serce w 80 procentach pracowało za serce chłopca. Potem przeprowadzono operację. Leczenie początkowo sfinansowano z pieniędzy zebranych na koncie Stowarzyszenia Transplantacji Serca. Gdy fundusze się skończyły - zbiórkę rozpoczęli Niemcy, poruszeni dramatem małego Polaka. Na apel m.in. „Bild Zeitung” odpowiedziały dziesiątki berlińczyków. Udało się zebrać 40 tysięcy euro.
- Następna wizyta synka w Berlinie trwała 22 miesiące - opowiada matka. - Z tego siedem spędził na oddziale intensywnej terapii. Później usłyszałam, że ratowanie życia mojego dziecka pochłonęło milion euro. Wtedy też pomogli dużo Niemcy, organizując zbiórkę m.in. za pośrednictwem stacji telewizyjnej SAT 1 - opowiada wzruszona.
W maju Kamil znów jedzie do Berlina. Być może czeka go tam transplantacja serca i płuc.

Potrzebna każda pomoc!

Ojciec Kamila pracuje w zakładzie lakierniczym. Mama musi opiekować się chłopcem. Bez ludzkiej ofiarności nie stać by ich było na walkę o życie syna. Ta walka nadal trwa, a Kamil ma jedno marzenie. Pieniądze na leczenie Kamila Gołofita można wpłacać na konto Fundacji Uśmiech Dziecka z Wejherowa: Kaszubski Bank Spółdzielczy, nr rachunku: 26 8650 0004 0000 6543 2000 0100

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto