Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poseł Beata Maciejewska: potrzebne jest rozbicie monopolu władzy w Gdańsku

Maciej Naskręt
Maciej Naskręt
Fot. Biuro Poselskie Beaty Maciejewskiej
- Polityka miejska w Gdańsku powinna być bardziej prospołeczna. Otwarta na wszystkich, równościowa - uważa Beata Maciejewska, posłanka Lewicy. Dziennik Bałtycki rozmawia z polityk o najbliższych wyborach, przyszłość Europy, a w niej Polski.

Czy zamierza pani kandydować na prezydenta Gdańska?

Czas pokaże. Chociaż przyznam, że nie pierwszy raz zadawane jest mi pytanie, czy wystartuję w wyborach na prezydentkę Gdańska. To bardzo miłe, że ludzie widzą mnie w tej roli i zachęcają do startu. Decyzji o kandydowaniu jednak nie podjęłam, ale też go nie wykluczam. W naszej formacji nie rozmawialiśmy dotąd o kandydacie czy kandydatce na fotel prezydenta czy prezydentki Gdańska, a ostateczny start w wyborach samorządowych uzależniony jest też od tego, jak na wybory – zarówno parlamentarne, jak i samorządowe - skrystalizują siły polityczne w kraju.

W takim razie czy Lewica odnajdzie się w zdominowanym świecie politycznym głównie przez PiS, ale też PO?

Jako Lewica mamy dwa główne cele. Po pierwsze odsunąć PiS i jego przystawki do władzy. Uważam, że te ugrupowania wyrządziły wiele złego i zakończenie ich rządów jest priorytetem.

Jakie jest zatem drugie zadanie?

Wprowadzić w życie te postulaty, które są dla nas ważne: dostępne mieszkania, prawa kobiet do aborcji, prawa mniejszości, świeckie państwo – to wybrane, kluczowe dla nas zmiany, które muszą być zrealizowane w kolejnej kadencji Sejmu, Lewica ma tutaj dużą role do odegrania, bo jest w tych kwestiach jedyną wiarygodną formacją. Nie możemy wrócić do tego, co było przed PiS-em. I choć dziś Donald Tusk, który stoi na czele Platformy Obywatelskiej (PO), sięga właśnie po nasz program, to robi to na zasadzie kopiowania, co wiele osób w jego ugrupowaniu wprowadza w konsternację. Bo nie rozumieją, nie czują programu lewicy, którym zaczął mówić Tusk. To jest zagrożenie. Dla nas w odróżnieniu od PO nie będzie tematów tabu. Nie będziemy dostawać pąsów, wypieków na twarzy, mówiąc o legalnej aborcji do 12 tygodnia. Także hasło “mieszkanie prawem, nie towarem” to jest część naszego programu, choć oczywiście cieszymy się, że także Tusk to mówi. Trzeba myśleć o ludziach młodych i słabszych bez mieszkań. To jest program lewicy, nie partii w centrum, liberalnej, czy centro-prawicowej.

Czy zatem znajdziecie wspólny język przed wyborami?

Jesteśmy otwarci na różne warianty. Decyzje zostaną podjęte w przyszłym roku bo to wówczas będą toczyć się rozmowy o tym, czy pójść w jednym bloku, czyli jako opozycja bez Konfederacji, a może stworzyć trzy listy wyborcze. Obecnie nie ma decyzji, polityka jest bardzo dynamiczna.

Czy wybory do parlamentu i samorządu w jednym terminie to będzie spore wyzwanie i duża praca dla Pani?

Ciężkiej pracy nie należy się bać. Zmienianie terminu wyborów w czasie trwającej kadencji przez partię rządzącą oznacza, że zmiana jest w jej interesie. To nie była, nie jest i nie będzie dobra praktyka. Nie można tak zmieniać ordynacji, trzeba było o tym myśleć dużo wcześniej, czyli w poprzedniej kadencji. Lewica uważa, że nie należy tworzyć takiej praktyki. W 2019 roku wybory też się w jakimś sensie nałożyły, bo w maju były wybory do europarlamentu, a w październiku były wybory do Sejmu i Senatu. I dało się to zrobić.

Czy “wybiera” się Pani do parlamentu w przyszłym roku?

Tak. Chcę kandydować do Sejmu.

Czy Niemcy są europejskim hegemonem?

Każdy kraj dba zarówno o własne interesy i jak o wspólnotę interesów. Wszędzie i zawsze tak jest. Nie jestem osobą, która jest przeciwna polityce Niemiec, czy sposobowi uprawiania przez nie polityki. Wręcz odwrotnie. W bardzo wielu aspektach polityka niemiecka mi się podoba. Znam wielu niemieckich Zielonych i Socjaldemokratów. U naszych zachodnich sąsiadów przeprowadzono wiele reform, które popieram, np. w kwestii energetyki odnawialnej, czy marihuany. Są natomiast aspekty, w których polityka Niemiec jest rozczarowująca. Tak też było dotychczas w przypadku stosunku tego kraju do wojny w Ukrainie. Wyglądało to całkiem inaczej niż w Polsce. Rozmawiałam z politykami niemieckimi i przekonywali mnie, że brak stanowczej reakcji, zaangażowania w pomoc, był wywołany u nich traumą, bo doskonale wiedzieli z jak złym doświadczeniem wiąże się wojna. Niezależnie jednak od powodu, rozczarowanie pozostaje rozczarowaniem. Niemcy mają tutaj lekcję do odrobienia i mam nadzieję, że im się to uda.

Jakiej oczekuje Pani postawy wobec zachodniego sąsiada?

Niemcy są potężną gospodarką, z którą mieliśmy dobre stosunki gospodarcze. Mamy wiele wspólnych spraw i to należy chronić. W naszym interesie jest, by z sąsiadami, z którymi możemy oczywiście, żyć dobrze i przy okazji dbać o interes naszego kraju.

Czy Polska zatem powinna dzielić się gazem z Niemcami?

Niemcy są w bardzo złej sytuacji jeśli chodzi o zabezpieczenie energetyczne. Chcą by Polska była z nimi solidarna. Stoję na stanowisku, że powinniśmy się wzajemnie wspierać. Zawsze należy pamiętać, że poszczególne kraje w Europie nie są samotnymi wyspami. Jesteśmy współzależni od siebie i ta współzależność w różnych momentach będzie po naszej stronie lub naszego partnera. Jedno państwo będzie potrzebowało coś teraz, a drugie jeszcze czegoś innego w innym czasie. Warto pomagać, ale z uwzględnieniem tego, by nie naruszać naszych potrzeb. Ponadto popieram postulat oszczędzania w obszarze energetyki w naszym kraju, bo na razie jesteśmy, jeśli chodzi o zapewnienie opału do domów, mocno opóźnieni. Obecnie trwają wakacje sejmowe, a należy uchwalić akty prawne niezbędne, do tego by Polacy mogli przygotować się do sezonu grzewczego. Nawet nie zostały stworzone procedury, co tu dopiero mówić o procedowaniu. Nie rozumiem tej sytuacji, rząd PiS-u nas nie przygotował na problemy energetyczne.

Czy wierzy Pani w powstanie unii energetycznej w Europie, gdzie energia będzie przedmiotem obrotu?

Tak. Polityka energetyczna, która na starym kontynencie była prowadzona dotychczas, pokazała, że powinna się zmienić. Nie da się polityki energetycznej prowadzić na zasadzie “każdy sobie rzepkę skrobie” i omija innych. Niemcy szczególnie się na tym sparzyły. Polska też się na tym sparzyła. Rosja pokazała, że może rozgrywać Europę, mieć ją “jak na sznurkach”. Nie możemy tańczyć, jak nam Kreml zagra. Dzisiaj wsparcie dla Niemiec, o którym już mówiłam wcześniej, byłoby częścią właśnie stworzenia unii energetycznej w Europie. Najważniejszym jej postulatem byłoby przede wszystkim dywersyfikacja źródeł energii.

Z jednej strony mamy się dzielić energią, a z drugiej strony czekamy na wypłatę pieniędzy z Krajowego Programu Odbudowy. Nie widzi Pani z tym problemu?

Polska została zobowiązana do pewnych działań, na przykład do zrealizowania tzw. kamieni milowych, szczególnie jeśli chodzi o sądownictwo. Polski rząd twierdzi, że je spełnił, ale tak nie jest. Wszystko blokuje i utrudnia grupa polityków z Solidarnej Polski. Ludzie widzą, że "ziobryści" szantażują cały rząd, walczą o stołki, a tym samym nieudolna prawica odbiera nam środki, które mogłyby wzmocnić polską złotówkę, czy rozbudować sektor zielonej energii, co jest kluczowe w dobie kryzysu energetycznego. To jest bardzo złe dla Polski, dla naszego interesu. Lewica w parlamencie zagłosowała za KPO i nasze ugrupowanie wynegocjowało z tych pieniędzy m.in. 75 tys. mieszkań na wynajem, czy 850 mln euro na szpitale powiatowe. Byliśmy od początku zwolennikami tego i wsparliśmy KPO. Nie zostały spełnione warunki, na które się umówiła Unia Europejska z nami i taki jest skutek - pieniędzy nie dostajemy.

Zaczęliśmy od Gdańska i kończymy tutaj. Czy władze miasta panują nad polityką komunalną dotyczącą mieszkań?

Możliwość mieszkania w Gdańsku przestaje być dostępna dla bardzo wielu osób, szczególnie dla ludzi młodych. Państwo nie radzi sobie w zakresie budowy nowych mieszkań, ale też w tym obszarze problemy ma miasto Gdańsk. Wynajęcie mieszkania lub jego kupno staje się, jak i w innych dużych miastach, towarem luksusowym. Uważam, że polityka miejska powinna być prowadzona inaczej, dlatego potrzebne jest rozbicie monopolu władzy w Gdańsku. Dziś to miasto rozwija się głównie jako miasto dla ludzi bogatych. A polityka miejska powinna być bardziej prospołeczna. Otwarta na wszystkich, równościowa.

Jakieś przykłady?

Gdańsk promuje się jako miasto równości, gdzie każdy człowiek jest godnie traktowany, gdzie nie ma miejsca na żadne “ale”. Tymczasem jaka to jest równość? Angażowałam się w różne interwencje - ostatnio w zablokowanie eksmisji pana Ryszarda, który mieszka w należącej do miasta piwnicy na Rogaczewskiego, gdzie jest chłód, wilgoć i grzyb. Urzędniczka miejska podczas próby eksmisji nie potrafiła odpowiedzieć na żadne pytania, pani z MOPS-u także nie odzywała się, gdyby nie blokada to komornik “wykonałby czynności”. Tymczasem człowiek schorowany jest wyrzucany tylko dlatego, że miał zadłużenie w wysokości… ok. 6 tys. zł. Jemu się godność i równość nie należą?

To już na koniec. Jak się pani podoba ostatni wydatek miasta na wypas owiec w dzielnicy Olszynka?

Duży jest koszt tego pomysłu, a efekt groteskowy. Jeśli miałabym doradzać miastu Gdańsk, to o wiele ciekawsze i wartościowe byłoby np. wyremontowanie lokalu wyżej wspomnianego Pana Ryszarda. Wtedy mamy prawdziwy efekt.

CZYTAJ TEŻ: Ambasador USA w Polsce odwiedził Gdańsk. Wraz z prezydent Dulkiewicz złożyli wieńce pod pomnikiem Obrońców Poczty Polskiej

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Poseł Beata Maciejewska: potrzebne jest rozbicie monopolu władzy w Gdańsku - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto