MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Poszukiwacze skarbów pod kontrolą

Szymon Szadurski
Urzędy Morskie, Straż Graniczna, Marynarka Wojenna RP i współpracujące z nimi instytucje wypowiadają wojnę nurkom, penetrującym nielegalnie wraki statków na Bałtyku.

Urzędy Morskie, Straż Graniczna, Marynarka Wojenna RP i współpracujące z nimi instytucje wypowiadają wojnę nurkom, penetrującym nielegalnie wraki statków na Bałtyku. Spotkanie robocze w tej sprawie odbyło się wczoraj w Gdyni.

Wydobywaniem z głębin polskich wód terytorialnych wszystkiego, co potem za ciężkie pieniądze sprzedać można na aukcjach w kraju i za granicą, zajmują się już nie tylko Polacy, ale także zagraniczne ekspedycje. Niemal nikt nie występuje o zgody do Urzędów Morskich i Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku, choć to obowiązek. O podobnych przypadkach urzędnicy dowiadują się najczęściej z prasy specjalistycznej. Tak, jak miesiąc temu, gdy na łamach magazynu "Nurkowanie" wyczytali o odkryciu przez czeskie ekipy nurków technicznych nowego wraku w pobliżu Półwyspu Helskiego. Nie wiadomo, jakie przedmioty zostały z niego zabrane i co się z nimi stało. Wiadomo, że w myśl prawa należą do Skarbu Państwa.

Poszukiwacze skarbów są jednak bezkarni, bo wyłowienia niezinwentaryzowanych przedmiotów - monet, pistoletów, elementów uzbrojenia - nikt już po fakcie nie jest w stanie im udowodnić, a na gorącym uczynku ze względu na dziurawy system kontroli złapać się nie dają. Zdarza się, że osoby parające się nielegalnym procederem, kpią z organów kontrolnych w biały dzień. Tak jak kierownik jednego z gdańskich klubów płetwonurków. Mężczyzna w ostatnich latach penetrował nielegalnie dno w rejonie Chałup w poszukiwaniu szczątków wodnopławów z okresu międzywojennego. Na Mierzei Wiślanej, niedaleko Stegny, bez pozwolenia wydobył ciągnik artyleryjski z czasów II wojny światowej. Przedmioty do muzeum nigdy nie trafiły.

- Leżą na podwórku u tego pana - twierdzi Iwona Pomian, kierownik działu badań podwodnych Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku. -
Przedstawiciele CMM i gdyńskiego Urzędu Morskiego doskonale orientują się w działalności gdańszczanina, ale włos z głowy mu nie spadł.

- Takimi sprawami bezwzględnie powinna zajmować się policja - nie ma wątpliwości Marian Kwapiński, Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
Urzędy Morskie, po skierowaniu do nich odpowiednich wniosków, są w stanie udostępnić do legalnego zwiedzania aż 38 różnych wraków na Bałtyku. Okazuje się jednak, że największą popularnością cieszą się te, na których nurkować nie można - uznawany od 1994 r. za mogiłę wojenną "Wilhelm Gustloff", "Goya", "Steuben". Są sygnały, że nurkowie, mimo jednoznacznego zakazu Urzędu Morskiego w Gdyni, mają ochotę penetrować także odkryty w 2006 r. koło przylądka Rozewie wrak legendarnego niemieckiego lotniskowca "Graf Zeppelin". Ocenia się, że tylko na "Wilhelma Gustloffa" od 1994 r. odbyło się kilkadziesiąt nielegalnych wypraw, wykryć udało się zaledwie kilka. W internecie pojawiają się zdjęcia żyrandoli i innych przedmiotów, wydobytych z tego wraku. Choć za nielegalne nurkowania teoretycznie grożą dotkliwe sankcje, od przepadku drogiego sprzętu, do kar więzienia, nikt się tym nie przejmuje. Ma to się jednak zmienić. Wojciech Drozd, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni, zapowiada wzmożenie patroli przy użyciu statków i samolotów. Czas na to najwyższy, gdyż...

- Weszliśmy do strefy Schengen, nikną kontrole na granicach - mówi Marian Kwapiński. - Zabytki będzie jeszcze łatwiej wywieźć z Polski.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto