Pożar w gdańskim meczecie. "Nie było żadnej bomby" [wideo]

Aktualizacja - 22 października

Rano na stronie RMF24.pl pojawiły się informacje o rzekomym podłożeniu ładunku wybuchowego pod gdyński meczet. Po pożarze prokuratura miała na miejscu wypadku zabezpieczyć bombę z mechanizmem pozwalającym na odpalenie jej z opóźnieniem.

Doniesienia te dementuje jednak rzecznik gdańskiej prokuratury, prokurator Grażyna Wawryniuk - Dementuję informację o podłożeniu bomby pod meczet, nie było żadnych ładunków wybuchowych - ucina.

Szczęśliwie nikomu nic się nie stało. - Ogień ugasiły dwa zastępy straży pożarnej. Drzwi zostały spalone, a cały budynek pokrył się gęstym dymem. Musieliśmy go więc wywietrzyć, także wieżę. Poinformowaliśmy o wszystkim imama - wyjaśnia Tomasz Czyż, rzecznik prasowy gdańskich strażaków.

"Dziennik Zachodni" cytuje Hani Harisha, imama Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku, który uważa, że przed gdańskim meczetem zaprószono ogień z powodu muzułmańskiego Święta Ofiarowania w Bohonikach, gdzie tamtejsi muzułmanie chcieli przeprowadzić z tej okazji ubój rytualny. Protestowali przeciwko temu obrońcy zwierząt.

Przyczyny pożaru będzie teraz dokładnie wyjaśniać policja. Sprawę zbada też Prokuratura Okręgowa. "Ze wstępnych ustaleń wynika, że sprawca podłożył ogień pod boczne drzwi prowadzące do meczetu. Ogień uszkodził drzwi oraz  jedno z okien" - czytamy na stronie gdańskiej Prokuratury Okręgowej.

źródło: TVN24/X-News

Głos w sprawie podłożenia ognia pod budynkiem mecze zabrał już prezydent Adamowicz, przebywający w tej chwili za granicą. Na swoim oficjalnym profilu na Facebooku nazwał ten czyn hańbą i podłością. Zapowiada też ewentualne zorganizowane zbiórki publicznej na naprawę strat spowodowanych przez ogień. "(...) ja sam deklaruję już wpłatę na ten cel, ale prawdopodobnie zbiórkę zorganizuje sama gdańska gmina na swój rachunek bankowy" - pisze Adamowicz.