MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prokom Arka Gdynia - Amica Wronki 1:1

Janusz Woźniak
Mecz piłki nożnej trwa, zgodnie z przepisami, 90 minut, ale sędzia ma prawo - uwzględniając przerwy w grze - przedłużyć jego czas. Arbiter sobotniego spotkania w Gdyni Prokom Arka - Amica Wronki doliczył 180 sekund.

Mecz piłki nożnej trwa, zgodnie z przepisami, 90 minut, ale sędzia ma prawo - uwzględniając przerwy w grze - przedłużyć jego czas. Arbiter sobotniego spotkania w Gdyni Prokom Arka - Amica Wronki doliczył 180 sekund. Dosłownie chwile przed upływem tego dodatkowego czasu goście - kiedy piłkarze Arki już witali się z przysłowiową gąską - zdobyli kuriozalną doprawdy bramkę, która dała im szczęśliwy remis 1:1.
W ekipie gospodarzy był to mecz pod znakiem debiutów i hasła - odniesiemy pierwsze w tym sezonie zwycięstwo! A debiutował na ławce trenerskiej Wojciech Wąsikiewicz, w bramce Norbert Witkowski, a ponadto w ekstraklasie po raz pierwszy wystąpili Dariusz Ulanowski, Mateusz Kołodziejski, natomiast w żółto-niebieskiej koszulce Olgierd Moskalewicz.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego kibice Arki - w Gdyni to jest miły zwyczaj - kwiatami przywitali Rafała Murawskiego, Karola Gregorka i trenera bramkarzy Amiki Andrzeja Czyżniewskiego, bo cała trójka była związana niegdyś z Arką.
Kiedy zaczął się mecz wymiany uprzejmości już nie było. U gospodarzy widać było determinację w dążeniu do pierwszego w lidze zwycięstwa.
Z takim właśnie nastawieniem wyszli na boisko gdynianie, mimo iż w składzie mieli nominalnie tylko jednego napastnika Grzegorza Nicińskiego. Kibice przecierali jednak oczy widząc wyraźną zmianę - w stosunku do poprzednich występów - w grze gospodarzy. W ofensywnych poczynaniach brali bowiem udział pomocnicy i obaj boczni obrońcy. Może akcje nie zawsze były płynne, ale to parcie na bramkę rywali było bardzo widoczne.
Pierwsza okazja do zdobycia prowadzenia nadażyła się w 12 minucie meczu. Krzysztof Majda dograł do Sebastiana Gorząda, ale ten zamiast strzelać z 8 metrów zdecydował się jeszcze na przyjęcie piłki, czym umożliwił zablokowanie strzału Pawłowi Skrzypkowi. Trener Wąsikiewicz tylko złapał się za głowę. Zresztą Gorząd jeszcze dwukrotnie w pierwszej połowie gry, po podaniach Łukasza Kowalskiego i Bartosza Ławy, znajdował się z piłką w polu karnym gości, ale wyraźnie brakowało mu zdecydowania.
Piłkarze Amiki raczej spokojnie rozgrywali swoje akcje, ale też mieli dwie szanse. Obie Zbigniew Grzybowski, który za pierwszym razem nie trafił w piłkę stojąc 10 metrów od bramki gospodarzy, a za drugim razem - strzelając z rzutu wolnego - sprawił dużo kłopotu niepewnie interweniującemu Witkowskiemu.
Po przerwie piłkarze Arki nadal byli w ofensywie. Po ładnej zespołowej akcji strzał Andrija Griszczenki zablokował Piotr Dziewicki. W 56 minucie kibice na stadionie wreszcie doczekali się gola. Aktywny w tym spotkaniu Ława podał do Nicińskiego, gdyński napastnik strzelił mocno na bramkę, Radosław Cierzniak zdołał tylko odbić piłkę, a po natychmiastowej dobitce Gorząda piłka znalazła drogę do bramki Amiki. Radości kibiców i samych piłkarzy nie da się opisać. Arka po raz pierwszy w tym sezonie objęła w meczu prowadzenie i pierwsze zwycięstwo zaczęło nabierać realnych kształtów.
Temperaturę emocji podniósł jeszcze strzał Piotra Jawnego w poprzeczkę, po podaniu z rzutu wolnego Ławy. To była 62 minuta spotkania. Gdyby wówczas padł gol na 2:0, to gospodarzom już nikt i nic nie odebrałoby pewnie zwycięstwa.
Niestety od tego momentu to goście byli częściej w ataku. Debiutujący w bramce Arki Witkowski obronił strzał Gregorka, a w 74 minucie w efektownym stylu złapał piłkę po uderzeniu Jacka Dembińskiego.
- Mamy bramkarza! - krzyknął siedzący obok mnie kibic, którego wcześniej niepewne interwencje Witkowskiego nieomal nie doprowadziły do ataku serca.
Pomiędzy 86 i 87 minutą gry na przedpolu bramki Arki działy się dantejskie wręcz sceny. Piłkarze Amiki strzelali kilka razy z najbliższej odległości, ale piłkę odbijali w desperacki sposób bramkarz lub - częściej - gdyńscy obrońcy. Czas biegł, a Arka ciągle prowadziła 1:0. Nawet wówczas kiedy dobiegała już trzecia minuta doliczonego czasu gry. Niestety do pełni szczęścia zabrakło kilku sekund.
Już w ostatniej akcji sobotniego meczu Paweł Skrzypek wrzucił piłkę z autu na przedpole gdyńskiej bramki. Tu błąd popełnił Witkowski, bo wyszedł z bramki i nie dosięgnął futbolówki. Odbita przez któregoś z gdyńskich obrońców piłka trafiła na głowę Jarosława Bieniuka. Lekki strzał na bramkę Arki, kolejny błąd Witkowskiego, który gdyby stał na nogach to złapałby spokojnie piłkę, ale gdyński golkiper nie wiadomo dlaczego podskoczył i futbolówka pomiędzy jego nogami trafiła do siatki. Prawdziwa rozpacz piłkarzy Arki, zdumienie z niedowierzaniem mieszało się na trybunach. Jak można było zremisować wygrany już praktycznie mecz? Jak można było doprowadzić do utraty tak kuriozalnego gola, który zaprzepaścił wysiłki całej drużyny? Na te pytania będą sobie musieli odpowiedzieć trener Wąsikiewicz, a przede wszystkim sami piłkarze.
Oczywiście, że najbardziej szkoda straconych punktów, szansy na pierwsze w lidze zwycięstwo. Na zwycięstwo, na które piłkarze Arki jak najbardziej w sobotę zasłużyli.
Pozytywne jest jednak to, że Arka wreszcie zagrała ofensywnie, pokazała, że drzemią w niej spore możliwości w grze "do przodu". Jak gdynianie utrzymają taki styl, to kto wie czy już w następnym spotkaniu z Odrą w Wodzisławiu nie odniosą tak upragnionego i potrzebnego zwycięstwa. Za sobotni mecz zasługują na pochwały, ale ich trudnej sytuacji w tabeli ten remis nie poprawił.

Prokom Arka - Amica 1:1 (0:0)

Bramki: 1:0 Sebastian Gorząd (56 min.), 1:1 Jarosław Bieniuk (90+3)
Żółta kartka: Marcin Kikut (Amica). Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 6000.
Arka: Witkowski 2 - Kowalski 4, Jawny 4, Kościelniak 3, Majda 4 - Gorząd 4 (89 Pudysiak), Ulanowski 3,5, Ława 4,5 (82 Kołodziejski), Kubisz 3 (55 Moskalewicz), Griszczenko 3 - Niciński 3.
Amica: Cierzniak - Wasilewski, Bieniuk, Dziewicki, Skrzypek - Kikut, Murawski, Simro (79 Bąk), Grzybowski (70 Tarnowski) - Dembiński, Micanski (60 Gregorek)

Żal mi chłopaków

Wojciech Wąsikiewicz
trener Arki
- Co ja mam powiedzieć po takim meczu? Przede wszystkim żal mi moich chłopaków. Włożyli w to spotkanie mnóstwo sił, serca, a stracona w ostatnich sekundach kuriozalna bramka pozbawiła ich zwycięstwa. Zwycięstwa, na które w tym spotkaniu zasłużyliśmy. Boję się, aby ta dramatyczna końcówka meczu z Amiką nie odebrała im wiary w kolejnych meczach. Ten zespół stać na wygrywanie w ekstraklasie i pomimo tego, że znowu nam się nie udało zdobyć kompletu punktów, to w następnym spotkaniu możemy tego dokonać. Czy ze mną jako trenerem? Nie wiem. To pytanie do prezesa klubu.

Arka nas zaskoczyła

Maciej Skorża
trener Amiki
- Nie ukrywam, że Arka nas zaskoczyła swoją dobrą, agresywną, grą. Słabo zagraliśmy szczególnie w pierwszej połowie meczu. Po stracie gola nasza gra wyglądała już lepiej. Przyjażdżając do Gdyni myśleliśmy o zwycięstwie. Boiskowe wydarzenie pokazały jednak, że teraz powinniśmy cieszyć się z remisu. Zapewne, ze względu na okoliczności doprowadzenia do wyrównania, ten podział punktów jest dla nas szczęśliwy, ale cieszy mnie to, że zespół o ten remis walczył dosłownie do ostatnich sekund.

Oceniamy piłkarzy Arki

Norbert Witkowski - 2 (w skali 1 do 6). Debiutant ma prawo do nerwowych i niepewnych interwencji. Tak Witkowski zaczął i tak - niestety - skończył. Wpuszczony gol jest efektem jego błędu, chociaż wcześniej, przyznaję, miał dwie dobre interwencje. Szkoda, bo debiut z czystym kontem bramkowym był tak blisko.
Łukasz Kowalski - 4. Dobry mecz w jego wykonaniu. Kilka razy udanie włączył się do akcji ofensywnych. Koledzy obiecywali mu w prezencie ślubnym zwycięstwo, które było tak blisko.
Piotr Jawny - 4. Mógł być bohaterem meczu gdyby zamiast w poprzeczkę trafił piłką trochę niżej. Swojego występu w sobotę nie musi się jednak wstydzić. Grał ofiarnie i bez większych błędów.
Ireneusz Kościelniak - 3. Grał dobrze, chociaż bez fajerwerków. Z czwórki obrońców rzucał się najmniej w oczy.
Sebastian Gorząd - 4. Notę obniża mu brak zdecydowania w polu karnym do przerwy. Już wówczas mógł zdobyć gola. Dostał jednak "4", bo po przerwie ustawił się tam gdzie trzeba i trafił do siatki.
Dariusz Ulanowski - 3,5. Spełniło się jego marzenie. Zadebiutował w ekstraklasie. Zagrał solidnie, jak zwykle zresztą.
Bartosz Ława - 4,5. Tak grającego Ławę chcielibyśmy oglądać częściej. Jego miejsce rzeczywiście jest w środku pomocy. Wreszcie wygrywał pojedynki indywidualne, był kreatywny, a z takiej postawy korzystał zespół.
Marek Kubisz - 3. Poprawna gra, średnia nota. Widać było,że... może być lepiej.
Andrij Griszczenko - 3. Jak zwykle waleczny, chociaż mniej widoczny, szczególnie w akcjach ofensywnych.
Grzegorz Niciński - 3. Niezły występ, spora część zasługi przy bramce dla Arki. To po dobitce strzału "Nitka" Gorząd zdobył gola.
Olgierd Moskalewicz. Bez oceny. 35-minutowy debiut w Arce. Niestety bardzo pechowy. Już po kilku minutach, w jednym ze starć, doznał urazu nosa. Dopiero po meczu okazało się, że nos jest złamany. A to oznaczy przerwę w grze.
Mateusz Kołodziejski i Marcin Pudysiak. Grali za krótko, aby ich oceniać. Dla tego pierwszego był to debiut w ekstraklasie.

Chcę bronić

Norbert Witkowski
Arka
- Debiut uważam za dosyć udany. Szkoda tylko, że nie zachowałem czystego konta. Tak niewiele zabrakło nam do zwycięstwa w tym spotkaniu. Stracona bramka? Cóż, muszę obejrzeć tę sytuację na spokojnie na wideo. Na pewno niepotrzebnie wyszedłem do tej piłki, później było duże zamieszanie i futbolówką między moimi nogami wpadła do siatki. Na razie trudno powiedzieć czy na dłużej wywalczę sobie miejsce w bramce. Decyzję podejmie trener. Na pewno muszę się jeszcze dużo, dużo uczyć. Jednak chcę bronić. W Arce albo w innym klubie.

Cofnęliśmy się

Sebastian Gorząd
Arka
- Cieszę się, że strzeliłem gola. Choć brak zwycięstwa na pewno tę radość umniejsza. W pierwszej połowie też miałem okazję. Za długo zwlekałem z oddaniem strzału. Gdybym zwiódł obrońcę to już mógłbym zapytać bramkarza, w który róg mu strzelić. Żal straconych punktów. Zbyt głęboko cofnęliśmy się do obrony. Piłkarze Amiki kilka razy wrzucali piłkę w nasze pole karne i szczęśliwie nie straciliśmy gola. Ale ta bramka dla gości wisiała w powietrzu.

Zmącona radość

Dariusz Ulanowski
Arka
- Jestem zadowolony, że mogłem zadebiutować w ekstraklasie. Radość jednak nie jest pełna, bo pechowo nie udało nam się wygrać tego spotkania. Bardzo nam zależało na zwycięstwie i w końcówce spotkania broniliśmy prowadzenia. Zabrakło nam jednak determinacji i straciliśmy kuriozalną bramkę w dużym zamieszaniu. Czy liczę na kolejne występy w ekstraklasie? Decyzja należy do trenera. Jest rywalizacja w drużynie i podczas treningów trzeba udowodnić, że zasługuje się na grę w podstawowej jedenastce.

Nie wiem jak to wpadło

Jarosław Bieniuk
Amica
- Jako były piłkarz Lechii miałem przed tym meczem dodatkową motywację, choć bez przesady. W ostatniej akcji dwa razy strzelałem w kierunku bramki, pod którą powstało ogromne zamieszanie. W końcu piłka wpadła do siatki, choć sam dokładnie nie wiem jak. W Gdyni z pewnością liczyliśmy na więcej. Chcieliśmy wygrać, ale mecz nie układał się tak jak zakładaliśmy. Arka trochę nas zaskoczyła. W sumie ten remis jest sprawiedliwy, choć biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich wyrównaliśmy, trochę dla nas szczęśliwy.

Należał się karny

Jacek Dembiński
Amica
- Każdy mógł w tym meczu wygrać, bo obie strony miały sytuacje do strzelenia bramki. Skończyło się remisem, który powoduje u nas poczucie niedosytu. Arka zagrała jednak ambitnie, pokazała dobrą piłkę. Inna sprawa to sędziowanie. Gdynianie nie przebierali w środkach we własnym polu karnym. Chwytali nas za koszulki i chyba arbiter powinien podyktować przynajmniej jedną "jedenastkę" dla Amiki. Chociażby po faulu na mnie.

Mieliśmy pecha

Bartosz Ława
Arka
- Zwycięstwo wymknęło nam się z rąk w ostatnich sekundach. To wielki pech, bo zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, z pewnością najlepsze od kilku kolejek. Nie ustępowaliśmy Amice umiejętnościami, a nawet ją przewyższaliśmy. Nikt już nie może powiedzieć, że nie nadajemy się do ekstraklasy. Wojciech Wąsikiewicz nakazał nam grę do przodu i myślę, że było to widać na boisku. Mi także lepiej się grało przy takiej taktyce. Także dlatego, że byłem ustawiony w środku pola, a nie jak dotychczas na lewej pomocy.

Szczęśliwy remis

Rafał Murawski
Amica
- Ten remis jest dla nas szczęśliwy. Arka zaskoczyła nas pressingiem na całym boisku i mieliśmy w tym meczu mało do powiedzenia. Sam miałem jedną bramkową szansę, lecz w momencie oddawania uderzenia głową, któryś z rywali kopnął mnie w rękę, która spuchła jak bania. Dlatego być może nie udało mi się oddać skutecznego strzału. Gratuluję Arce dobrego meczu. Z taką grą jak dzisiaj gdynianie na pewno utrzymają się w ekstraklasie.

Kołodziejski nie faulował

Po zakończonym meczu trenerzy Arki nie ukrywali złości pod adresem arbitra. Chodziło o to, że zanim padł feralny gol dla Amiki, sędzia dopatrzył się faulu Mateusza Kołodziejskiego w środku pola. Z trybun również wyglądało, że młody napastnik gospodarzy czystym wślizgiem wygarnął piłkę spod nóg rywala. Tymczasem Hubert Siejewicz dopatrzył się przewinienia, Arkadiusz Bąk dośrodkował na pole karne, a później był aut, niepewna interwencja Norberta Witkowskiego i wyrównująca bramka...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto