MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prokom Trefl Sopot - Hapoel Subaru Tel-Aviv 78:71

Kuba Jesionowski
Na ten moment kibice koszykówki czekali 4 miesiące. Po wakacyjnej przerwie na parkiet Hali 100-lecia Sopotu znów wybiegli gracze Prokomu Trefla Sopot. W pierwszym spotkaniu turnieju będącego częścią obchodów 10-lecia ...

Na ten moment kibice koszykówki czekali 4 miesiące. Po wakacyjnej przerwie na parkiet Hali 100-lecia Sopotu znów wybiegli gracze Prokomu Trefla Sopot. W pierwszym spotkaniu turnieju będącego częścią obchodów 10-lecia klubu pokonali Hapoel Tel-Aviv 78:71. Trudno jednak powiedzieć, że swoją grą zachwycili.

Zanim rozpoczęła się gra dokonano uroczystej prezentacji zawodników i sztabu trenerskiego. Fani najbardziej ciekawi byli postawy nowych nabytków: Dalmaua, Bouziane, Andersena i Nordgaarda. W wyjściowym składzie trener Kijewski wystawił jednak tylko tego pierwszego. Portorykakańczyk zaczął nieźle. W jednej z pierwszych akcji trafił "trójke". Wcześniej dwukrotnie spudłował Jagodnik, a pierwsze punkty zdobył dobijając rzut Dalmaua Adam Wójcik. Właśnie ci trzej gracze wyprowadzili w pierwszych minutach sopocian na prowadzenie 15:4. Wydawało się, że gospodarze mogą odnieść łatwe zwycięstwo. Wysoka przewaga podziałała jednak na nich wyraźnie rozluźniająco.Więkse poruszenie niż sama gra wywołało pojawienie się na trybunach Dariusa Maskulionasa.

O ile pierwszą kwartę zakończyli jeszcze z 12 punktami na "plusie", to po kilku minutach drugiej zostało już tylko 5 (31:26). Stało się tak również dlatego, że na boisku pojawili się zmiennicy. Ani Bouziane, który miał problem z wyprowadzaniem piłki, ani Andersen, który na zbyt wiele pozwalał Ontario Lettowi nie mogą zaliczyć debiutów przed sopocką publicznością do szczególnie udanych. Do tego rozszalal się znany z występów w Stali Ostrów Marcus Hatten. Amerykanin seryjnie trafiał, głównie z półdystansu. Po pierwszej połowie miał na koncie już 19 punktów. Sopocianie schodziliby może na przerwę przegrywając, ale dobrą zmiane dał Filip Dylewicz. Dwukrotnie udało mu się wykonać akcję "2+1" i na przerwę Prokom schodził prowadząc 43:42.

Początek drugiej połowy należał do Hapoelu. Zaczeli punktować Roberts i Katz, i goście odskoczyli na kilka punktów. W porę jednak "obudził się" Adam Wójcik. Oława w tym fragmencie gry był bezbłędny i właściwie w pojedynkę "trzymał" wynik. Ostatecznie ta kwarta kończy się remisem i przed ostatnią utrzymywał się punkt przewagi. Wtedy sopocianie zaczęli bardziej przykładać się do obrony. "Swoje" rzucił Jagodnik, niekorzysne wrażenie zatarł Bouziane, który szybko biegał do kontr i skutecznie je kończył. Pod koniec meczu miał też miejsce incydent, który zakłócił odświętną atmosferę. Trener Hapoelu Effi Birenboim rzucił się z pięściami na sędziów. Przed pobiciem jednego z arbitrów powstrzymał go jeden z graczy rezerwowych. Birenboim wpadł we wściekłość, gdyż sędziowie nie odgwizdali faulu na Robertsie. Przerwa w grze trwała kilka minut, a krewki szkoleniowiec został usunięty z ławki. Końcówka to kontrolowanie przez sopocian przebiegu gry. Stale utrzymywali kilkupunktową przewagę i w sumie odnieśli spokojne zwycięstwo.

Patrząc w statystyki meczowe można stwierdzić, że w przerwie letniej niewiele się zmieniło. Ciężar zdobywania punktów spoczywa nadal na Wójciku i Jagodniku. Sopocianie wciąż dużo rzucają za trzy, ale niewiele z tych rzutów jest celnych. Podobnie jak w wielu zeszłorocznych spotkaniach mieli więcej asyst, zbiórek, bloków i niestety strat od drużyny przeciwnej.

Prokom Trefl Sopot-Hapoel Subaru Tel-Aviv 78:71 (27:15,!6:27,20:20,15:9)
Punkty dla Prokomu: Wójcik 22,Jagodnik 21(14 zbiórek,4 asysty),Bouziane 9, Andersen 9,Dylewicz 7(3 bloki) Dalmau 5, Nemeth 3, Pacesas 2.
Najwięcej dla Hapoelu: Hatten 27, Roberts 14.

W przerwie przed drugim meczem odbyła się miła uroczystość. Kibice podziwiali krótki film przedstawiający najważniejsze wydarzenia z 10-letniej historii klubu. Na parkiecie pojawili się byli gracze sopocian min. Roman Olszewski i Darius Maskulionas. Nie byłoby urodzin, gdyby nie było ogromnego tortu. Ustawiła się po niego bardzo długa kolejka. Zajadali się nim wszyscy. Kibice, zawodnicy, działacze.

Po części oficjalnej do gry przystąpiły vice-mistrz Rosji Dynamo Moskwa i mistrz Niemiec GHP Bamberg. Spotkanie to przypominało pojedynek polsko-izraelski. W pierwszej kwarcie znaczną przewagę uzyskali Rosjanie, jednak Niemcy ambitnie odrobili straty. Mogli podobać się gracze obwodowi obydwu drużyn: najlepszy podający Euroligi 2004/05 Mire Chatman, oglądany już w Sopocie Rouben Douglas czy Demond Mallet. Ostatecznie po emocjonującej końcówce lepsze okazało się Dynamo 78:74 i jutro w meczu o pierwsze miejsce zmierzy się z Prokomem. Początek meczu o 13.30.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto