MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prokom Trefl Sopot - Turów Zgorzelec 80:70

Waldemar Gabis
Gdy Thomas Kelati, najskuteczniejszy gracz Turowa, zostaje zatrzymany, to do zwycięstwa drużynie przeciwnej brakuje już bardzo niewiele. Lider zespołu ze Zgorzelca nie pograł sobie w niedzielę w Sopocie i Prokom Trefl ...

Gdy Thomas Kelati, najskuteczniejszy gracz Turowa, zostaje zatrzymany, to do zwycięstwa drużynie przeciwnej brakuje już bardzo niewiele. Lider zespołu ze Zgorzelca nie pograł sobie w niedzielę w Sopocie i Prokom Trefl wygrał w finale mistrzostw Polski po raz drugi.
Właśnie Thomas Kelati był tym, który w piątek najbardziej naprzykrzał się koszykarzom z Sopotu. To głównie dzięki niemu - a także rozgrywającemu Andersowi Rodriguezowi - doszło wtedy do dogrywki i niesamowitej nerwówki w samej jej końcówce, którą Prokom Trefl wygrał tylko dzięki niecelnym rzutom Dragisy Drobnjaka na 2,5 sekundy przed syreną.
- Moi zawodnicy nie podeszli do tamtego spotkania zbyt umotywowani i skoncentrowani - żalił się trener sopocian Eugeniusz Kijewski i liczył jednocześnie na ich otrzeźwienie w niedzielnym meczu.
Początek nie był dobry, bo mistrzowie Polski przez pierwszych kilka minut przegrywali (co najwyżej remisowali). Zawodnicy ze Zgorzelca słyną z żelaznej dyscypliny w obronie i wczoraj nie dawali wyjść sopocianom już z własnej połowy, często też stosowali krycie jeden na jednego. Ale od czego ma się w drużynie takiego drągala jak Huseyin Besok, który nie tylko potrafi szybko przemieszczać się po boisku, ale wygrywać sytuacje podkoszowe. To on wyprowadził gospodarzy na pierwsze prowadzenie (10:9). Potem w pierwszej kwarcie było już z górki. 32:19 i wydawało się, że zwycięzca jest już znany. Tym bardziej, że kompletnie nie szło Kelati'emu, któremu przeszkadzał albo Jasmin Hukić albo Tomas Pacesas. Lider Turowa oddał ledwie dziewięć rzutów z akcji, z czego tylko dwa trafił (raz za dwa, raz za trzy punkty). Najlepszego dnia nie miał także Anders Rodriguez, który także niemiłosiernie pudłował (pięć prób za trzy, ani jedna celna). Najlepszym w Turowie był Robert Witka, który jednak - podobnie jak Kelati - ze względu na faule nie dotrwał do końca spotkania. - Prokom w końcówce pokazał nam, jak wygrywa się mecze - mówił już po spotkaniu Witka. - Graliśmy nierówno, szarpaliśmy się. Po kilku dobrych akcjach popełnialiśmy proste błędy - tłumaczył porażkę swojej drużyny.
Zanim jednak spotkanie się skończyło, na parkiecie w hali 100-lecia Sopotu wcale nie było wesoło. Przynajmniej miejscowym kibicom. Prokom Trefl systematycznie tracił przewagę i obawiano się najgorszego, czyli powtórki z piątkowej dogrywki. O tym m.in. mówili kibice przed meczem. - Jak będzie w końcówce gorąco, to tym razem nie damy rady - typował jeden z nich w kolejce przed wejściem do hali. - Na takie szczęście drugi raz nie ma co liczyć. Trzeba jakoś przejść ich obronę. Innej opcji nie widzę - dodawał drugi.
Po trzech kwartach było 58:53 (chwilę wcześniej tylko trzy punkty przewagi). Goście jedyną szansę na odwrócenie losów meczu widzieli w pressingu na całym parkiecie. W takich warunkach gra się bardzo ciężko, trudno jest się uwolnić od rywala i znaleźć wolne miejsce, by rozegrać jakąkolwiek akcję. Ale sopoccy rozgrywający Christian Dalmau i Tomas Pacesas są silni i dobrzy technicznie, dzięki czemu po kilku zwodach byli gotowi do oddania podania. - Wyszliśmy na ten mecz z większą energią, z większym postanowieniem walki i wygrania - mówił Dalmau, jeden z najlepszych zawodników Prokomu Trefl. Asysty jego oraz Filipa Dylewicza wieńczone wsadami Michaela Andersena odebrały ochotę do gry rywalom w czwartej kwarcie. Na półtorej minuty przed końcową syreną gospodarze prowadzili już 78:63. Ostatnich sekund już nawet nie dogrywano, czekając spokojnie na koniec.
We wczorajszym spotkaniu nie zagrał Tomas Masiulis, który w piątek uległ kontuzji mięśnia dwugłowego. Masiulis nie grał, ale siedział na ławce rezerwowych i rozgrzewał się razem z kolegami. - Mogłem go wpuścić na boisko, ale nie chciałem ryzykować. Nie chciałem go narażać, na pewno przyda się później - tłumaczył nieobecność najlepszego obrońcy trener Kijewski.

Prokom Trefl - Turów 80:70 (32:19, 14:17, 12:17, 22:17)

Prokom Trefl: Besok 18, Slanina 18 (2x3), Dalmau 13 (1), Wójcik 9 (1), Hukić 5 (1) oraz Andersen 10, Dylewicz 5, Nordgaard 2, Pacesas 0 , Zamojski 0.
Turów: Witka 14 (2), Drobnjak 11, Petrović 7 (1), Kelati 6 (1), Rodriguez 4 oraz Williams 9, Ljubotina 8 (1), Roszyk 6, Koszarek 5 (1), Stimac 0.
Stan rywalizacji: 2-0 dla Prokomu Trefl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto