MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prokom Trefl zagra z Anwilem w finale

Maciej Polny
Nie było łatwo, ale udało się. Koszykarze Prokomu Trefl zagrają w finale play off ekstraklasy. To efekt środowej wygranej z Polonią Warbud Warszawa - 80:69 - w piątym, półfinałowym spotkaniu.

Nie było łatwo, ale udało się. Koszykarze Prokomu Trefl zagrają w finale play off ekstraklasy. To efekt środowej wygranej z Polonią Warbud Warszawa - 80:69 - w piątym, półfinałowym spotkaniu.

Tak uradowanych kibiców nie widzieliśmy już dawno. Zachowywali się tak, jakby Prokom Trefl zdobył mistrzostwo świata.
- Niech pan się nie dziwi - mówił 16-letni Krzysiek z Sopotu. - Po dwóch przegranych z Polonią w naszej hali, nie wszyscy wierzyli w pomyślny koniec. Byli i tacy, którzy nie pozostawili suchej nitki na zawodnikach czy trenerze Kijewskim. Tymczasem ruszamy teraz na Anwil Włocławek. Po złoty medal.

Kijewski był po meczu chyba najbardziej zapracowaną osobą. Udzielił kilku wywiadów. Podczas konferencji prasowej tym razem mógł się uśmiechać od ucha do ucha.
- To był nasz 60 mecz w sezonie. Nie liczę 12 sparingów. To prawdziwy maraton, dlatego musiał się zdarzyć słabszy okres. Mimo to na finiszu sezonu mamy siłę i formę, aby pokonać Anwil - stwierdza Kijewski, któremu fani w środę wybaczyli, że pozostał nieczuły na ich żądania.

"Kijek" niemalże przez całą drugą kwartę nie wpuścił na parkiet Gorana Jagodnika. Wtedy wszyscy drżeli o końcowy rezultat.
- Mecz nie kończy się po pierwszej kwarcie - wyjaśnia trener Kijewski. - Dzięki temu Jagodnik zachował więcej sił. W czwartej odsłonie przechwycił piłkę, zdobył punkty i to był decydujący moment.

Poloniści wychodzili z szatni w smutnych nastrojach. Na Michała Hlebowickiego czekała żona, koszykarka Lotosu VBW Gdynia, Ilse Ose. Męża próbowała pocieszać, a przy okazji zdenerwować sopockiego obrońcę, Dariusa Maskoliunasa.
- Udało się wam wygrać. Udało! - mówiła.
"Masko" tylko uśmiechnął się.
- Walczyliśmy ambitnie. Zabrakło zmienników. Prowadzący naszą grę Goran Kalamiza szybko złapał przewinienia i pozostaliśmy bez klasycznej "1". W tym momencie przydałby się kontuzjowany od dłuższego czasu Rolandas Jarutis. Sam nie zagrałem rewelacyjnie. Przez dziewięć minut pobytu na parkiecie, nie mogłem się do końca pokazać - stwierdził z kolei Hlebowicki.

Już w najbliższą sobotę i w niedzielę - początek o godz. 18.20 - rozpocznie się w Sopocie finałowa rywalizacja z Anwilem Włocławek. Do czterech zwycięstw. Najpierw mecze w Sopocie, następne dwa we Włocławku (7 i 9.06.). Pozostałe trzy na przemian, od Trójmiasta rozpoczynając (12, 15 i 19.06.). Nie licząc najbliższego weekendu, godziny rozpoczęcia nie są jeszcze znane. Powód to zaplanowane transmisje telewizyjne.

Włocławianie półfinałowy bój z Ideą Śląsk Wrocław zakończyli w piątek. Już po trzech spotkaniach. Teoretycznie powinni mieć więcej sił.
- Teoretycznie, bo praktycznie rozpędziliśmy się tak, że trudno będzie nas zatrzymać - uważa Darius Maskoliunas. Sopocki obrońca nie sądzi, aby jemu oraz kolegom zabrakło zdrowia.
- Jesteśmy zawodowcami. Dobrze przygotowaliśmy się do sezonu. Oby ominęły nas tylko kontuzje. Nie boimy się Anwilu. Przecież wygrywaliśmy nawet we Włocławku. Będzie OK.
- Bez względu na wynik finałowej konfrontacji, będę chodził z podniesioną głową. W ciągu sezonu walczyć w finałach dwóch prestiżowych rozgrywek. Każdy trener chciałby osiągnąć taki wynik - zakończył z kolei Kijewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto