Do wypadku w Górkach, w którym uczestniczyła, doszło w środę. Zdarzenie z pozoru wyglądało niegroźnie. Daewoo matiz, z 54-latkiem za kierownicą, wpadł w poślizg, skręcił na przeciwległy pas drogi i wjechał w audi.
W tym drugim samochodzie obok 31-letniego kierowcy siedziała o rok starsza niepełnosprawna kobieta z Susza, dla której - jak się później okazało - zderzenie skończyło się tak tragicznie. Oboje trafili do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Kwidzynie, ale tylko mężczyzna pozostał na obserwacji. Pasażerkę wypuszczono do domu, gdzie kilka godzin później zmarła. W szpitalu w ogóle jej nie badano, gdyż została potraktowana jako osoba zdrowa - która nie ucierpiała w wypadku.
Prokuratura Rejonowa w Kwidzynie wyjaśnia, czy przyczyną śmierci mogły być obrażenia wewnętrzne, jakich kobieta doznała w wyniku zderzenia aut w Górkach.
- Lekarz z Susza, którego wezwano do pacjentki, nie wykluczył, że tak właśnie mogło być. Więcej będziemy wiedzieli po wynikach sekcji zwłok - tłumaczy Mirosław Andryskowski, prokurator rejonowy w Kwidzynie.
Wojciech Kowalczyk, prezes spółki Zdrowie, zarządzającej miejscowym szpitalem, oraz Ireneusz Niziołek, jego zastępca ds. medycznych, o całej sprawie dowiedzieli się od reportera "Dziennika".
- Z naszych ustaleń wynika, że kobieta, ponieważ nie miała żadnych widocznych obrażeń, została przywieziona do SzOR tylko przez kierowcę karetki reanimacyjnej. Lekarz jej nie towarzyszył. A trafiła do szpitala, bo chcieliśmy jej, jako niepełnosprawnej, zapewnić dowóz do domu - tłumaczy Ireneusz Niziołek. - Przeprowadzimy w tej sprawie wyjaśnienia wewnętrzne, ale już na pierwszy rzut oka widać, że błąd popełnił lekarz karetki reanimacyjnej.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?