Według nich, 4 czerwca to nie tylko data rocznicy wyborów z 1989 roku, to także "data wielkiej hańby i zdrady narodowej", bo 4 czerwca 1992 roku "niedemokratycznie obalono" rząd Olszewskiego.
- Przychodzimy tu co roku, żeby Lech Wałęsa wreszcie powiedział prawdę. Nie wiem, czy się bał, czy działał dla obiektywnie pojętych zysków, ale działał z ewidentną szkodą dla sprawy polskiej, narodu i państwa polskiego - przekonuje Michał Stróżyk, dziennikarz "Gazety Polskiej" i organizator pikiety przed domem byłego prezydenta. - Nie rozliczono poprzedniego systemu. Pozwolono na to, żeby ludzie winni strasznych zbrodni nie ponieśli za to kary, a całe społeczeństwo zostało obarczone kosztami systemu transformacji - uważa.
Działacze PiS, Klubu Gazety Polskiej i Ligi Obrony Suwerenności chcieli przekazać prezydentowi liczydło - by rozliczył się ze swoich czynów i "rosyjskich srebrników". W czasie protestu Wałęsy nie było w domu. Pojechał do Warszawy na uroczystość wręczenia Nagrody Wolności Słowa Międzynarodowego Stowarzyszenia Press Clubów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?