Przed nami Walentynki. Znalezienie oryginalnego pomysłu na to, jak je spędzić, to prawdziwe wyzwanie. Domowy seans filmowy z tańcem w tle

Akcja specjalna Temat tygodnia: Walentynki
materiały prasowe Śnieżka
Z jednej strony otwierają się hotele, restauracje, z drugiej strony instynkt samozachowawczy (i pogoda) nie za bardzo zachęcają do jakiś szalonych eskapad. Żelazna atrakcja wśród walentynkowych atrakcji czyli pójście z ukochaną do kina (i na kompromis, by znieść wzdychanie na ekranie) też nie bardzo wchodzi w grę. Właściciele multipleksów nie bardzo się palą do otwierania kinowych molochów, a w kinach studyjnych łzawe romanse są równie rzadkie jak białe niedźwiedzie na monciaku. Proponuję więc coś najbardziej banalnego: usiądźcie razem na kanapie i obejrzyjcie film w domowym kinie (czyli w telewizji, na jednej z platform, czy po prostu zapisany na płycie DVD lub blu ray.

Co jednak wybrać z przebogatego repertuaru? Miłość jak z bajki, czyli historię Kopciuszka (ona poznaje księcia, pomaga im wróżka a potem żyją długo i szczęśliwie - w nieskończonych wariantach) czy śpiącą królewnę (np. z demoniczną Angeliną Jolie w roli macochy)? Tam wszystko dobrze się kończy, miłość zawsze zwycięża, ale jest ryzyko: taki seans każe się dziewczynie zastanowić, czy już spotkała swojego księcia, czy lepiej szukać dalej…
A może współczesne wersje tej samej bajki, czyli filmy o mezaliansach (tutaj sprawdza się klasyka Jane Austin i jej współczesne mniej lub bardziej wersje, np. milioner i córka szofera czyli Sabrina, syn bogacza i biedna studentka czyli Love Story). W tym przypadku już nie zawsze spotykamy się z dobrym zakończeniem: wprawdzie Sabrina w końcu zdobywa serce bogacza, ale wcale nie tego, w którym się zakochała, a twórcy Love Story (w kilkudziesięciu wersjach) wypompowali już z damskich oczu ocean łez, przelanych gdy Jenny jednak umiera (a jaki to tam spojler, przecież wszyscy wiedzą, jak to się skończy!).

Odmianą tego gatunku jest historia panienki, która zeszła z dobrej drogi lub właśnie się do tego szykuje, poznaje bogacza i miłość zwycięża: od międzynarodowego megahitu Gigi (amerykański film na podstawie opowiadania francuskiej skandalistki wyreżyserował włoski reżyser, a zagrała w nim plejada międzynarodowych gwiazd) do – naturalnie – amerykańskiej do szpiku kości Pretty woman.

Jest zawsze jeszcze do ogrania schemat zwaśnionych rodów (od Romea i Julii poczynając) a na hinduskim Ram Leela (oryginalny tytuł Goliyon Ki Raasleela Ram-Leela) kończąc.

No i najbardziej współczesny schemat, czyli od przyjaźni do miłości (z „Mój chłopak się żeni” na czele, który to przykład pokazuje, że warto się w porę rozeznać we własnych uczuciach).

Jednak na tegoroczne Walentynki proponuję zestaw szczególny: miłość i taniec. To największe ograniczenie covidowe: obawiam się, że dyskoteki i sale taneczne oficjalnie otworzą dopiero wtedy, gdy zaszczepią ostatniego nastolatka!

Jedyne co nam pozostaje, to pląsy z ukochaną/ukochanym, w domowym zaciszu. Przypomnijmy więc sobie rozmaite filmy, które były kamieniami milowymi w historii kina, pokazując młodzieżowy bunt poprzez właśnie taniec.

Sześćdziesiąt lat temu na ekrany kin wszedł musical West Side Story (1961) czyli nieśmiertelna historia Romea i Julii w rytmach południowoamerykańskich.

To chyba pierwszy z musicali, tak popularnych w latach 50 i 60, w którym pokazano nie eleganckie salony czy kulisy show biznesu, ale robotniczą dzielnicę Upper West Side w Nowym Jorku, zamieszkałą przez wielorasową społeczność. Warto podkreślić, że w ostatnim półwieczu w filmie amerykańskim pojawia się ona w tak znanych filmach, jak American Psycho, Jestem legendą, Spider-Man, Hannah i jej siostry, Masz wiadomość i serialach (Seks w wielkim mieście, Plotkara, Jak poznałem waszą matkę), co pozwala prześledzić zmiany, jakie zachodzą w tej – niegdyś zakazanej -okolicy.

Wracając jednak do filmu: to historia walki dwóch ulicznych gangów, z podtekstem rasowym, bowiem o prymat w dzielnicy walczą biali Jet’sowie i Portorykańczycy tworzący gang Shark’sów. Jest wielka miłość, wielki dramat i wspaniała muzyka Leonarda Bernsteina. Film został obsypany Oskarami (10) i trafił do wszystkich zestawień najważniejszych filmów epoki.

Warto jednak przypomnieć, że jego historia zaczęła się wcześniej i miała polskie pierwiastki! W 1947 roku Jerome Robbins, amerykański choreograf, aktor (studiował w w Actors Studio w Nowym Jorku razem m.in. z Marlonem Brando, Clifttem Montgomery i Sidneyem Lumetem) i reżyser zwrócił się do Leonarda Bernsteina i Arthura Laurentsa o współpracę nad współczesną adaptacją muzyczną Romea i Julii . W tej wersji fabuła koncentrować się miała na konflikcie pomiędzy katolicką rodziną irlandzką i obrazem żydowskiego życia rodzinnego na Lower East Side na Manhattanie.  Dziewczyna przeżyła w Europie Wschodniej Holokaust, najpierw wyemigrowała do Izraela, a stamtąd uciekła przed traumą do Ameryki. Pierwotnie więc konflikt miał koncentrować się wokół antysemityzmu katolickich „Jetów” wobec żydowskich „Szmaragdów” (taka nazwa znalazła się w pierwotnym scenariuszu). Ci 15 lat później, w wersji ostatecznej zmienili się w Latynosów – Rekinów, konflikt religijny zniknął, a wraz z nim dziewczyna z Polski, którą zastąpiła piękna Portorykanka, Maria. W tej roli wystąpiła młodziutka Natalie Wood, jedyna z obsady, która zrobiła potem w filmie prawdziwą karierę, chociaż to nie ona, a Rita Moreno dostała Oskara (za rolę drugoplanową).

Rada dla niecierpliwych – do walentynkowej kolacji podaj sok z buraka. To warzywo zrobiło w ostatnich latach oszałamiającą karierę i słusznie. Picie soku ze świeżego buraka dostarcza organizmowi wielu cennych mikroelementów, m.in. boru, który zwiększa produkcję hormonów odpowiedzialnych za popęd seksualny, a także cynku i miedzi, które poprawiają funkcjonowanie narządów płciowych. Sok z buraka zwiększa ruchliwość plemników, a więc powinien wejść w skład diety par starających się o dziecko. 

Tym, którzy chcą olśnić ukochanego/ukochaną – polecam carpacio z pieczonego buraka. Warzywo, które z reguły znamy tylko z barszczu lub surówki, nabiera w tej postaci zupełnie innego wymiaru. Do jego przygotowania potrzebujemy po 1 średnim, ładnym buraku na osobę. Szorujemy, obcinamy „piętkę”, osuszamy bulwy, zawijamy w folię aluminiową i pieczemy w temperaturze ok. 200 st. C ok. godziny. Warto sprawdzać widelcem, czy buraki są już miękkie. Wyjmujemy z piekarnika, studzimy. Następnie kroimy na cienkie, jak najcieńsze plasterki (potrzebny jest do tego ostry nóż) i układamy na ładnych talerzach. Słodkie plastry buraka polewamy dresingiem. Może to być po prostu gotowy sos balsamico lub ocet balsamiczny zmieszany z miodem.

Afrodyzjaki czyli ABC miłosnej kuchni. Przepis na udane Wale...

Ale motyw polski wcale nie zniknął! Teraz to głównemu bohaterowi Antonowi, w pierwotnej wersji Amerykaninowi z irlandzkim rodowodem, dopisano również pochodzenie polskie!
Zanim historia Marii i Tony’ego trafiła na wielki ekran powstał spektakl teatralny który odnosił wielkie sukcesy nie tylko na Brodway’u, ale również w całych Stanach Zjednoczonych.
W realizacji wersji filmowej przeszkodą były np. działania komisji Mccarthy’ego (na czarną listę hollywoodzką trafili m.in.autor muzyki Leonard Bernstein i współreżyser oraz scenarzysta Arthur Laurents, natomiast choreograf (i współreżyser) Jerome Robbins współpracował z Izbą ds . Działalności Antyamerykańskiej.
Historia powstawania filmu West Side Story jest dzisiaj chyba bardziej pasjonująca jak sam film. Jednak muzyka Bernsteina i choreografia zbiorowych scen tanecznych Robbinsa wciąż się bronią! West Side Story nadal znajduje się na 2 miejscu listy AFI - najbardziej znaczących dla kina amerykańskiego musicali (Greatest Movie Musicale AFI), tuż za Singing in the rain.

Kolejnymi filmami, któryc, były Gorączka sobotniej nocy (1977) i Greese (1978). Ten ostatni również znalazł się na wspomnianej liście AFI, czego pierwszemu nie udało się dokonać. Z obu - w naszej pamięci pozostał tańczący jak zawodowy tancerz John Travolta (kto bez zaglądania do netu przypomni sobie, jakie aktorki mu partnerowały?) i muzyka! Piosenki te wracają do dzisiaj jako everygreen’s czyli ponadczasowe przeboje muzyki rozrywkowej, oba filmy mają swoich wielkich fanów, a kontynuacja Greese 2 (1982) pozwoliła zabłysnąć na ekranie Michelle Pfeiffer.
Warto też przypomnieć, że w 1978 roku  soundtrack z Greese był drugim, najlepiej sprzedającym się albumem w Stanach Zjednoczonych Grease ustępując tylko nagranej również na płytę  ścieżce dźwiękowej z przeboju z 1977… Saturday Night Fever.
W 2020 roku film został wybrany do konserwacji w Krajowym Rejestrze Filmów przezBiblioteka Kongresu jako pozycja mająca „znaczenie kulturowe, historyczne i estetyczne” dla kinematgrafii amerykańskiej.
Czy to nie będzie za duża dawka Travolty na raz? Wbrew pozorom nie i warto zobaczyć, że jednak - co jak co – ale tańczyć to on umiał i nic dziwnego, że dziewczyny tak się w nim kochały.

Kolejnym filmem o miłości, która zrodziła się w tańcu jest ciągle kultowe Dirty Dancing (1987). Mezalians, w którym w rolę kopciuszka wciela się niezapomniany Patrick Swayze. Bogata, znudzona na rodzinnych wakacjach panienka poznaje dorabiającego w luksusowym ośrodku instruktora tańca i dzięki swojej dobrej duszyczce (krótki test: do jakiej organizacji pomagającej innym chciała wstąpić bohaterka filmu?) i talentom pedagogicznym Johny’ego tańczy w finale, jakby startowała w „Tańcu z gwiazdami”. Warto wspomnieć, że skopiowany z filmowej wersji taniec (a nawet sukienka bohaterki!) we wspomnianym programie dały podwaliny kariery Kasi Cichopek w polskiej wersji DWTS, a w amerykańskiej wykonała go m.in. (i wygrała XI edycję, w 2010 roku) Jennifer Grey, odtwórczyni roli Baby w filmie Dirty Dancing. Partnerował jej absolutny rekordzista tego nadal prezentowanego w różnych krajach widowiska, amerykański tancerz Derek Hough. Dotychczas wygrał DWTS 6 razy.

Tutaj warto znowu wrócić do poszukiwania polskich wątków. Derek Hough, pochodzący z rodziny amerykańskich mormonów jest byłym… mistrzem Polski (2004) w tańcu towarzyskim, w jednej z kategorii wiekowych. Był partnerem pochodzącej z pomorskiego Pępowa Anety Piotrowskiej. Spotkali się na przełomie XX i XXI wieku w Londynie, gdzie oboje – jako nastolatkowie - pojechali doskonalić swoje umiejętności taneczne. Natomiast w 9 edycji amerykańskiego „Tańca z gwiazdami” partnerował Joannie Krupie.

I to właśnie jego pierwszy film Make Your Move (2013), znany również pod tytułem Cobu 3D jest jednym z tych, które chciałabym dzisiaj polecić do oglądania w walentynkowy wieczór. Wracamy do źródła, czyli do Romea i Julii. Codu 3 to… koreańska wersja szekspirowskiej tragedii! W głównej roli kobiecej wystąpiła gwiazda koreańskiego K-popa BoA, w roli jej ukochanego amerykański mistrz polski, a w jednej z ról drugoplanowych… Izabela Miko. Tym razem fabuły nie streszczę, bo nie sądzę, by wśród Czytelników było wielu miłośników kinematografii koreańskiej. Niech to będzie niespodzianką, o ile coś nas może jeszcze zaskoczyć. Tutaj broni się taniec! I cytuję za Wikipedią: Inkoo Kang z Los Angeles Times powiedział: „Podstawowe style taneczne filmu to cudownie szalona fuzja stepowania i hip-hopu oraz prawdziwie nowatorskie połączenie japońskiej perkusji taiko i K-popowej choreografii grupowej.”

Pod tym względem (połączenia stylów tanecznych) ten film można porównać z amerykańskim filmem Take the Lead (2006) z Antonio Banderasem w roli głównej. O tym, że Antonio potrafi nie tylko grać, ale i śpiewać, przekonać się można było już wcześniej (m.in. w filmach Desperado, Królowie Mambo, Evita).Tutaj występuje w roli Pierre'a Dulaine'a, autentycznego nauczyciela tańca, twórcy społecznego programu rozwoju emocjonalnego i społecznego poprzez taniec. W tym filmie to jego (Antonia) wychowankowie nawiązują miłosne relacje. Ale jednak to on pozostaje w pamięci! Jak on tańczy to tango! I ile taki jeden taniec potrafi z życiu młodych ludzi zmienić!

Partnerzy:
PYSZOTA CATERING ALAN NALEPA 
ul. Śląska 18, 81-319 Gdynia 
536 780 550 
Facebook
pyszotacatering.pl

Juszka Justyna Kostiuk 
ul. Janowska 9/2  
81-017 Gdynia  
781173593 
[email protected]
Juszka handmade
**

juszka.pl

**

GABRIEL SALON ZDROWEGO BIUSTU PROFESJONALNY DOBÓR BIUSTONOSZA IWONA JABŁOŃSKA 
[email protected]
gabrielsalonbielizny.pl
575 000 965 
510 645 313

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto