Jak informowaliśmy przed 2 tygodniami, śledczy cofnęli akt oskarżenia przeciw kierowcy furgonetki, która na plandece prezentowała takie hasła jak m.in: „Pederaści żyją średnio 20 lat krócej”, „Czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej”, „70 proc. procent zachowań na AIDS dotyczy pederastów” oraz „91 proc. dzieci wychowywanych przez lesbijki i 25 proc. wychowywanych przez pederastów jest molestowanych”. Jednak mężczyzna najpewniej i tak trafi na ławę oskarżonych, bowiem prawnicy reprezentujący czwórkę działaczy Stowarzyszenia na rzecz Osób LGBT „Tolerado”, których powyższe hasła mają zniesławiać, zapowiadają, że jako oskarżyciele subsydiarni, posiłkowi i tak wniosą oni sprawę do sądu.
- Cofnięcie aktu oskarżenia jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Tłumaczenia rzeczniczki prasowej prokuratury, dotyczące tego, że decyzję podjął prokurator referent bez nacisków, wyłącznie w wyniku ponownego zapoznania się z materiałami ze śledztwa, uważam za nietrafione i mocno naciągane. Przecież te materiały pozostawały niezmienne przez rok – mówi adwokat Katarzyna Warecka, reprezentująca Tolerado.
I dodaje:
- Inna kwestia to niedoskonałość polskiego prawa, które nie pozwala na ściganie z urzędu mowy nienawiści w stosunku do osób nieheteroseksualnych. Na konieczność uchwalenia brakujących przepisów wskazywały ONZ, Rada Europy i Rzecznik Praw Obywatelskich, a my zamierzamy złożyć w tej sprawie skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W kontekście ponad 1,5-rocznej bezczynności organów państwa w stosunku do homofobusów, nie dziwi mnie frustracja opinii publicznej i obywatelskie wystąpienia aktywistów blokujących ten pojazd.
Jak się dowiadujemy, jeszcze przed cofnięciem aktu oskarżenia, pełnomocnicy Tolerado złożyli u śledczych zawiadomienie dotyczące tego samego przestępstwa zniesławienia, skierowane jednak nie przeciw kierowcy „homofobusa” - opłaconemu pracownikowi, a organizatorom kampanii z fundacji „Pro - Prawo do Życia”.
Równolegle pojawienie się furgonetki na ulicach Trójmiasta pod koniec września skutkowało tylko w Gdańsku aż 14 zgłoszeniami na policję. Jak oficer prasowy Komendanta Miejskiego w Gdańsku, dotyczyły one m.in. spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, tamowania lub utrudniania ruchu drogowego, zakłócenia porządku publicznego oraz naruszenia zakazu używania instalacji nagłaśniających.
- Ponadto policjanci prowadzą pod nadzorem prokuratora dochodzenie w sprawie uszkodzenia furgonetki. Funkcjonariusze przyjęli także zawiadomienie dotyczące pryśnięcia kobiecie gazem pieprzowym w twarz. W tej sprawie funkcjonariusze złożyli do prokuratury wniosek o objęcie ściganiem sprawcy przestępstwa z urzędu z uwagi na jego chuligański charakter – relacjonuje asp. szt. Mariusz Chrzanowski z KMP w Gdańsku, który zastrzega, że w 2019 r., kiedy auto po raz pierwszy pojawiło się na ulicach miasta, policjanci skierowali w jego sprawie do sądu 5 wniosków o ukaranie za wykroczenia drogowe oraz porządkowe.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?