Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przedstawiciele "Strajku przedsiębiorców" oburzeni Superwizjerem TVN - w jednym worku znaleźli się z klubowym podziemiem

Natalia Grzybowska
Natalia Grzybowska
Konferencja "Strajku Przedsiębiorców" w gdańskim klubie "Wolność", 25.04.2021
Konferencja "Strajku Przedsiębiorców" w gdańskim klubie "Wolność", 25.04.2021 Karolina Misztal
Sobotni odcinek "Superwizjera" (programu stacji TVN) nie spodobał się przedstawicielom "Strajku Przedsiębiorców", których do jednego worka wrzucono z pandemicznym klubowym podziemiem. W związku z tym w niedzielne popołudnie w gdańskim klubie "Wolność" zwołano konferencję prasową, za sprawą której postanowili odnieść się do zarzutów zawartych w programie. - Absolutnie nie ma tutaj mowy o żadnym podziemiu, wszystko jest oficjalnie ogłoszone, w mediach społecznościowych i wszędzie gdzie się da - zapewniał rzecznik partii "Strajk Przedsiębiorców" Jacek Hołubowski.

W ostatnim odcinku "Superwizjera", który wyemitowano w sobotę 24 kwietnia na antenie TVN, ukazano jak jego reporterzy, z ukrytymi kamerami, penetrują rynek klubów i dyskotek, które pomimo pandemii działają w różnych częściach Polski. Wśród nielegalnych wydarzeń ukazana została jedna z inicjatyw "Strajku przedsiębiorców". Przedstawiciele akcji, oburzeni programem, nazywają go "skandaliczną manipulacją".

- Drodzy Redaktorzy Superwizjera TVNu - w oświadczeniu w social mediach zwrócił się do nich bezpośrednio Paweł Tanajno, lider "Strajku Przedsiębiorców". - Wasz program był nafaszerowany opiniami i ocenami niezgodnymi z prawem i miał charakter typowego materiału manipulacyjnego wiedzą odbiorców. W imieniu Strajku Przedsiębiorców chcemy wyrazić sprzeciw do używanych w programie stwierdzeń typu - "nielegalne" czy "łamiące prawo". Wszystkie działania przedsiębiorców otwierających swoje lokale są zgodne z prawem.

- Partia Strajk Przedsiębiorców organizuje w akcji #otwieraMY tylko działania zgodne nie tylko z Konstytucją ale także, zgodnie z nielegalnymi rozporządzeniami rządu w związku z ogłoszonym stanem epidemii - dodaje, na dowód swojej słuszności podlinkowując artykuł dotyczący anulacji kar za łamanie obostrzeń, opublikowany w serwisie TVN 24.

Podkreśla, że "dziennikarze oceniali stan faktyczny w oderwaniu od orzeczeń sądów i wykładni prawa. Nazywanie zarejestrowanych wydarzenia nielegalnymi były sprzeczne ze stanowiskiem setek sędziów oraz rzecznika praw obywatelskich". Sam materiał "Superwizjera" kwituje zaś słowem "kompromitacja".

W związku z emisją programu w niedzielę w gdańskim klubie Wolność została zwołana konferencja prasowa, podczas której kolejni przedstawiciele Strajku Przedsiębiorców, odnieśli się do zarzutów stawianych w "Superwizjerze". Jak zaznaczają, mają nadzieję na sprostowanie tych informacji przez stację TVN.

- Jako właściciel klubu, osoba związana z branżą rozrywkową, czuję się w obowiązku, żeby zdementować te kłamstwa i odczarować obraz, który zaprezentowała stacja TVN - mówił Krzysztof Łukowicz, wiceprzewodniczący partii Strajk Przedsiębiorców i właściciel klubu "Wolność". - Niestety muszę powiedzieć, że materiał ten nie miał nic wspólnego z rzetelną sztuką dziennikarstwa. (...) Zasada rzetelności dziennikarskiej, obiektywności, zostały tutaj całkowicie zniszczone. Dlaczego? Ponieważ nam, przedsiębiorcom, właścicielom klubu, nie dano szansy się wypowiedzieć, obronić. Postawiono tezę i przez cały materiał skutecznie ją procedowano, potwierdzano. (...) Branżę klubową przedstawiono jako opętanych chęcią zysku ludzi, którzy całkowicie negują istnienie covida.

- Pozwolę sobie przedstawić sytuację swojego klubu "Wolność" - dodał. - Zostałem zamknięty 409 dni temu. Miesięczne koszty, z których nikt mnie przecież nie zwolnił to ok. 60 tys. zł. W dużej mierze są to daniny państwowe: podatek od nieruchomości, opłata za koncesję, opłaty za prawa autorskie, zusy, opłata za gospodarowanie odpadami. Całość kosztów jakie poniosłem wskutek decyzji rządu o zamknięciu mojej działalności to ok. 700 tys. zł nawet do miliona, nie licząc oczywiście kosztów życia.

Przedsiębiorca szacuje, że gdy wróci do działalności gospodarczej, pokrycie strat może nastąpić dopiero za ok. 3-4 lata.

- Gdzie mowa o jakimkolwiek zysku? - pyta. - My chcemy wypracować chociaż te koszta, które ponieśliśmy.

Zaznacza jednocześnie, że w klubie "Wolność" klienci mogą czuć się w pełni bezpiecznie, jeśli chodzi o możliwość zakażenia koronawirusem. Specjalnie dla nich zainstalowano specjalny system wentylacji, który w obiekcie ma zabijać covid z niemal 100 proc. skutecznością.

- Trzeba zadać sobie pytanie, czy lepiej, żeby odbywały się te nielegalne rave'y, których nie da się przecież uniknąć, które nie płacą podatków, nie ma tam żadnej kontroli, czy lepiej żeby takie imprezy odbywały się w takich klubach jak mój, gdzie jest system zabijający covid, gdzie płacimy podatki, opłaty, dbamy o reżim sanitarny, jesteśmy systematycznie kontrolowani? - pyta. - Choć "systematycznie" to bardzo delikatne słowo, ponieważ kontrole w klubach to tak naprawdę "naloty dywanowe" urzędników i odniesienie się tutaj do nomenklatury wojennej wcale nie jest żadnym nadużyciem. Oni nas nachodzą w gremiach naprawdę bardzo licznych.

- Zgodnie ze słowami ministra zdrowia i premiera mieliśmy jako społeczeństwo wziąć solidarnie na siebie walkę z pandemią - przypomina. - Natomiast jak odczuli pandemię politycy? Spotkania partyjne, imprezy u Rydzyka, zabawy na sylwestrze w TVP. Policja, lekarze, urzędnicy, te grupy dostały jeszcze liczne dodatki i podwyżki. Przeciętny pracownik także nie odczuł kosztów zamykania gospodarki. Cały ciężar ponieśli mali i średni przedsiębiorcy. To nie ma nic wspólnego z solidarnością. Kto z rządu, urzędników, policjantów, lekarzy, pracowników, w wyniku nielegalnego zamknięcia działalności gospodarczych stracił tak jak ja, blisko milion zł?

- Dopytam jeszcze raz: gdzie jest ta solidarność? - pyta retorycznie Łukowicz. - Dodatkowo szkalnowanie nas i pokazywanie w delikatnie mówiąc niekorzystnym świetle, publikując tendencyjnę reportaże, jest w moim odczuciu głębokim świństwem ze strony stacji TVN.

Jak podkreśla rzecznik partii "Strajk Przedsiębiorców" Jacek Hołubowski - "absolutnie nie ma tutaj mowy o żadnym podziemiu, wszystko jest oficjalnie ogłoszone, w mediach społecznościowych i wszędzie gdzie się da".

- Drzwi są szeroko otwarte i każdy może przyjść i skorzystać - mówi. - Współpracujemy z restauracjami, klubami, salami weselnymi, salami zabaw dla dzieci. W pełni odpowiedzialnie podchodzimy też do tematu zagrożenia wirusem. Podjęliśmy współpracę, która ma certyfikowane urządzenia i środki, które sa tutaj zainstalowane, co sprawia że bezpieczeństwo w tych miejscach jest większe niż w tych urzędach, ministerstwach, a nawet szpitalach i posterunkach policji.

- To wszystko świadczy o tym, że ten program był totalnie nierzetelny - dodaje rzecznik. - Już nie wspomnę o tym, że żaden z tych dziennikarzy nie spróbował się nawet z nami skontaktować, żeby pozwolić nam odnieść się do zarzutów. Stąd też nasze niezadowolenie i ta konferencja.

Zaznacza, że w materiale dziennikarze TVN dotarli również do klubów, które wcale nie działają w podziemiu, a są oficjalnie i legalnie otwarte.

- To są kluby, w których odbywają się spotkania partyjne, w których można złożyć deklaracje - tłumaczy. - I nie tak jak tutaj dziennikarze TVN to przedstawili, że jest to ominięcie prawa, tylko jest to w pełni legalne funkcjowanie, gdzie zrzeszają się ludzie, którzy chcą społecznie przedstawić poparcie dla działań przeciwko tej nomenklaturze politycznej, która na każdym kroku tylko wyzyskuje i niszczy polskich obywateli. My jako społeczene ugrupowanie obywatelskie nie spotykamy się, tak arystokratyczne partie polityczne, za nasze pieniądze, które czerpią z subwencji w jakichś kongresowych salach, luksusowych hotelach, tylko idziemy tam, gdzie przebywają ludzie, w lokalach, restauracjach. Takie mamy na dzien dzisiejszy możliwości. I tam na nas ludzie czekają. (...) I z chęcią wypełniają te deklaracje, z chęcią wyrażają poparcie.

Hołubowski jest zdania, że tematyka klubowego podziemia nijak ma się do "Strajku Przedsiębiorców".

- Wiele orzeczeń sądów i wyroków świadczy, że nasze działania właśnie jest zgodne z prawem i legalne, konstytucja o tym mówi, mówi o tym ustawa, o rozporządzeniach nie wspomnę, ale nawet jeśli chodzi o te nielegalne rozporządzenia Morawieckiego to również nasza działalność nie łamie tych przepisów - podkreśla.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przedstawiciele "Strajku przedsiębiorców" oburzeni Superwizjerem TVN - w jednym worku znaleźli się z klubowym podziemiem - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto