Zastosujmy swego rodzaju chronologię. Jeśli wróci się pamięcią do inauguracyjnego meczu z Wilkami Krosno, można złapać się za głowę i spytać: jak to w ogóle możliwe. Rasmus Jensen był wtedy cieniem zawodnika. Zdobył trzy punkty w pięciu wyścigach, to w dużej mierze przez niego Wybrzeże poniosło dotkliwą porażkę na własnym torze. Tydzień później Duńczyk zaprezentował się równie kiepsko w Bydgoszczy. Były obawy. Pojawiały się nawet głosy, że trzeba go odstawić od składu.
Punkty Jensena w tychże meczach:
- Wilki Krosno: 3+1 (d,1,1,1*,0)
- Polonia Bydgoszcz: 5+2 (1*,2,1*,1,d,-)
Pikanterii wszystkiemu dodawał fakt, że Jensen bardzo dobrze spisywał się w ligach zagranicznych, w różnego rodzaju zawodach indywidualnych. Nie brakowało zwolenników teorii spiskowych, że najlepszy sprzęt nie jest wykorzystywany do jazdy w Polsce, co oczywiście było absurdem, gdyż według naszych informacji - i nie jest to nic sensacyjnego - Wybrzeże jest dla niego sprawą priorytetową.
Zmiana o 180 stopni
Cytując klasyka, czyli w tym przypadku Jerzego Brzęczka w odniesieniu do Piotra Zielińskiego... pewnego dnia się obudził i coś przeskoczyło mu w głowie.
Bo Rasmus Jensen nagle wrócił na właściwe tory. Zresztą, indywidualnym mistrzem Danii nie zostaje się przez przypadek. Obecnie jest rzecz jasna liderem Wybrzeża, ale i czołową postacią w lidze, a 17 punktów w ostatnim meczu z Falubazem Zielona Góra tylko to potwierdza. Oczywiście zdarzają mu się pojedyncze wpadki, głównie gdy przekombinuje ze sprzętem i źle wyjdzie ze startu, natomiast są to rzeczy dziejące się bardzo rzadko.
Klucz do sukcesu? Tak naprawdę to przyszło samo. Wydaje się, że to kwestia regularnej jazdy i nastawienia mentalnego. Bo - z tego, co ustaliliśmy - w tzw. warsztacie Jensena nie doszło do żadnych zmian po słabym początku sezonu.
- Mam nadzieję, że moja najlepsza forma jeszcze przede mną - mówi skromny Duńczyk.
Zwieńczeniem jego kapitalnej dyspozycji byłby niewątpliwie awans do przyszłorocznego cyklu Grand Prix, a przypomnijmy, że Jensen będzie miał ku temu okazję. 20 sierpnia w Glasgow odbędzie się GP Challenge. Awans uzyska czołowa trójka zawodników, ale obsada będzie iście mistrzowska. Zadanie nie będzie proste.
Z chłopca do bicia do faworyta
Jeszcze parę tygodni temu mało kto dawał Wybrzeżu szanse na utrzymanie w lidze. Trudno było się dziwić, bo jednak jeśli zespół przegrywa pięć razy z rzędu, to może wkraść się zwątpienie, zdenerwowanie, niepewność. Ale ostatnio nie tylko Jensen przeszedł przemianę. Rozwinął się cały zespół Wybrzeża i z okrągłego zera punktów zrobiło się ich dziesięć. Miejsce już nie jest ostatnie, a szóste.
I z głównego kandydata do spadku Wybrzeże stało się zespołem, który realnie może powalczyć nawet o fazę play-off, gdzie - przypomnijmy - w tym roku awansuje sześć drużyn. Do końca fazy zasadniczej pozostały cztery kolejki. W przypadku Wybrzeża będą to wyjazdy do Gniezna, Rybnika i Krosna oraz domowa potyczka z Polonią Bydgoszcz.
- Wygrana z Falubazem była bardzo ważna. Nie spodziewałem się tak wysokiej wygranej i bonusa. Jechaliśmy bez dwójki podstawowych zawodników i pokazaliśmy jak mocnym zespołem jesteśmy. Wcześniej bywało tak, że w każdym meczu słabiej jechał jeden albo nawet dwóch naszych zawodników, w tym ja. Stąd gorsze wyniki w pierwszej części sezonu. Nie chcę niczego obiecywać, ale w poniedziałek do Gniezna jedziemy po zwycięstwo - podsumował Jensen.
I w Gnieźnie Wybrzeże wcale nie stoi na straconej pozycji. Wręcz przeciwnie. Po cichu można nawet powiedzieć, że to gdańszczanie są faworytem, ponieważ Start jest w kiepskiej formie, a w dodatku stracił swojego podstawowego zawodnika U-24, Szymona Szlauderbacha.
Mecz Start Gniezno - Wybrzeże Gdańsk w poniedziałek o godz. 18.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?