MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Przyszłość stoczni

Jacek Klein
Stoczniowcy czekają na inwestorów, a rząd na... mannę z nieba.
Fot. Grzegorz Mehring
Stoczniowcy czekają na inwestorów, a rząd na... mannę z nieba. Fot. Grzegorz Mehring
Jaki kierunek przybiorą w najbliższym czasie zmiany w przemyśle stoczniowym? Drogi są dwie. Centralizacja zarządzania z Warszawy w ramach Korporacji Polskie Stocznie (KPS) lub przejęcie poszczególnych stoczni przez ...

Jaki kierunek przybiorą w najbliższym czasie zmiany w przemyśle stoczniowym? Drogi są dwie. Centralizacja zarządzania z Warszawy w ramach Korporacji Polskie Stocznie (KPS) lub przejęcie poszczególnych stoczni przez inwestorów strategicznych.

Od tego, którą drogą podążą stocznie w Gdyni i Gdańsku zależy także przyszłość pomorskiej gospodarki oraz setek firm z nimi współpracujących, a pracuje w nich ok. 100 tys. ludzi.
Za stworzeniem korporacji skupiającej trójmiejskie i szczecińskie stocznie obstaje rząd. Także zarządy stoczni zdają się popierać to rozwiązanie. Korporacja miałaby koordynować finansowanie budowy statków, zarządzać portfelem kontraktów i zakupów od kontrahentów. Do korporacji nie są przekonane firmy kooperujące ze stoczniami.
- To niedobre rozwiązanie - ocenia Piotr Dudko, współwłaściciel firmy Womeb, która produkuje meble okrętowe. - Stocznie powinny być zarządzane stąd. Tutaj lepiej widać problemy i potrzeby. Zarządzanie z daleka nie pozwala na szybkie reagowanie.
Mgliste pieniądze
KPS od niedawna formalnie już jest. Na razie jednak nie objęła akcji stoczni i firm z branży. Ma bowiem problem z zapewnieniem finansowania. Pieniądze miałyby pochodzić z emisji obligacji wartych 100, a nawet 500 mln dolarów. W dalszej perspektywie mówi się o wejściu na giełdy w Warszawie i Tokio. Plany ambitne, ale mało realne, jak twierdzą stoczniowi związkowcy i nie tylko.
- Korporacja to twór wirtualny - ocenia Andrzej Wojtkiewicz, prezes Fabryki Mebli Okrętowych Famos sp. z o. o. - I sądzę, że jeszcze długo takim zostanie. Plany dotyczące zapewnienia finansowania budowy statków są delikatnie mówiąc mgliste. Poza tym obawiam się, że nawet gdyby korporacja zaczęła szybko działać, moloch, jakim by się stała, nie podoła zadaniom przed nią postawionym. Byłby to za duży podmiot, aby sprawnie nim zarządzać. Stocznie mogą ze sobą kooperować, ale powinny działać osobno.
Tworzenia korporacji nie popierają stoczniowi związkowcy. Chcą wejścia inwestorów zagranicznych. Ich zdaniem tylko takie rozwiązanie zapewni kapitał na rozwój.
- Inwestorzy są skłonni dać kapitał na rozwój stoczni w Gdyni i Gdańsku, wykupić zobowiązania i zwrócić część udzielonej stoczniom pomocy publicznej. Skarb Państwa na tym zyska, zyskają stocznie - uważa Dariusz Adamski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w Stoczni Gdynia.
Jego zdaniem, to szansa na wykorzystanie koniunktury w przemyśle okrętowym.
- Stocznie w Europie faktycznie dobrze prosperują. Znalazły sobie nisze, które pozwalają im konkurować z Azją - uważa Wojtkiewicz. - Inwestor zagraniczny dla polskich stoczni to prosty i szybki sposób na zastrzyk kapitału. Byłby nawet dobry, ale pod jednym warunkiem. Gwarancji, że stocznie wytwarzałyby produkt finalny, czyli statki, a nie półfabrykaty czy kadłuby. Nawet gdyby zostały zapewnione przez 10 lat, dla takiej firmy jak Stocznia Gdynia to bardzo krótki okres.
Polskie stocznie mają duży potencjał produkcyjny. Najcenniejszym ich kapitałem są wysokiej klasy fachowcy.
- Rodzi się obawa, czy inwestor z czasem nie zechciałby ich przejąć, np. pracowników biur projektowych - dodaje Wojtkiewicz. - W Gdyni czy Gdańsku zlecałby natomiast najprostsze i "najbrudniejsze" prace, których nie chcą wykonywać stocznie w Europie.
Zagraniczny inwestor może być ryzykowny. Korporacja to moloch, który za późno może znaleźć sposób na finansowanie, aby wykorzystać światową koniunkturę na budowę statków. Czy jest trzecia droga?
- Najlepszym rozwiązaniem byłby polski, prywatny kapitał - uważa Wojtkiewicz. - Tylko że takiego na razie nie widać.
Szansę na pozyskanie polskiego kapitału ma Stocznia Gdańska. Ofertę miało na nią złożyć konsorcjum tworzone wokół gdańskiego Centromoru. Wydaje się także, że w resorcie gospodarki jest zielone światło dla wyłączenia gdańskiej stoczni z Grupy Stoczni Gdynia.
Same stocznie powinny przejść także głębszą restrukturyzację. Powinny odważniej wydzielać ze swojej struktury spółki zależne, odpowiadające za poszczególne sfery produkcji.
- Tak się robi na zachodzie - dodaje Piotr Dudko. - Odchodzi się od wielkich centralnych struktur. Rację bytu mają duże firmy, ale z rozdrobnioną strukturą.

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto