Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przywidz. O nich się mówi - zwyczajni bohaterowie

Arkadiusz Gancarz
Tomasz Spych uratował życie 13-letniego Doriana. 8-letniej Arletki nie udało się ocalić. W akcji uczestniczyli również Radosław i Andrzej Wencewiczowie. Fot. Arkadiusz Gancarz
Tomasz Spych uratował życie 13-letniego Doriana. 8-letniej Arletki nie udało się ocalić. W akcji uczestniczyli również Radosław i Andrzej Wencewiczowie. Fot. Arkadiusz Gancarz
Kim są ludzie, którzy w niedzielę bez wahania wskoczyli do lodowatej wody, by ratować 8-letnią Arletkę i 13-letniego Doriana, gdy załamał się pod nimi lód na Jeziorze Przywidzkim? Tomasz Spych, naczelnik miejscowej ...

Kim są ludzie, którzy w niedzielę bez wahania wskoczyli do lodowatej wody, by ratować 8-letnią Arletkę i 13-letniego Doriana, gdy załamał się pod nimi lód na Jeziorze Przywidzkim? Tomasz Spych, naczelnik miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej i Radosław Wencewicz, kierowca ciężarówki.

Mieszkańcy Przywidza są wstrząśnięci tragedią. Przypomnijmy: Arletka utonęła, Doriana uratowano. Leży z zapaleniem płuc w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku. Czuwają przy nim rodzice, rozdarci między rozpaczą po stracie córki i szczęściem, że syn ocalał.

- Matka wyrzuca sobie, że straciła dzieci z oczu na pół godziny. Bawiły się w domu. Nikt nie zauważył kiedy wyszły - mówi Andrzej Wencewicz z Przywidza, przyjaciel rodziny i uczestnik akcji ratunkowej, mieszkający niedaleko miejsca tragedii.

Dzieci z wody wyciągnęli 31-letni syn pana Andrzeja, Radosław i 27-letni Tomasz Spych, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Przywidzu, który akurat odwiedził Wencewiczów. Zaalarmował ich 11-letni Piotr, kolega Arlety i Doriana, bawiący się z nimi nad jeziorem.

- Nie zastanawiałem się co robię. Wybiegłem z domu za Radkiem - Tomasz Spych nie uważa się za bohatera. - Wskoczyłem za nim do wody. Wyciągnęliśmy Doriana na brzeg. Było mi potwornie zimno, gdy wróciłem do jeziora po Arletę. Czułem, że słabnę. Przed zanurkowaniem przewiązałem się linką holowniczą. To uratowało mi życie.
Zamroczonego ratownika z dzieckiem w ramionach, z jeziora wydobyli Andrzej i Radosław Wencewiczowie.

Radosław Wencewicz również nie uważa, by zrobił coś nadzwyczajnego. Z zawodu jest kierowcą. Jeździ tirem. Ogrzał się, wyspał i w poniedziałek rano ruszył w trasę.

- Dlaczego wskoczył do wody? - uśmiecha się jego mama, Gabriela Wencewicz. - Sam tego nie przyzna, ale jest czuły i wrażliwy. Widać to po tym, jak troskliwie opiekuje się żoną i 2-letnią córeczką Olą.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto