Mieszkańcy Przywidza są wstrząśnięci tragedią. W niedzielę, pod rodzeństwem 8-letnią Arletą i 13-letnim Dorianem załamał się lód na Jeziorze Przywidzkim. Dziewczynka utonęła, chłopca uratowano. Dorian, z zapaleniem płuc, leży w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku.
Dzieci z lodowatej wody wyciągnęli 27-letni Tomasz Spych, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Przywidzu, oraz jego znajomy, 31-letni Radosław Wencewicz, kierowca ciężarówki mieszkający niedaleko miejsca tragedii. Mężczyzn zaalarmował 11-letni Piotr, bawiący się z Arletą i Dorianem nad jeziorem.
- Nie zastanawiałem się, co robię - Tomasz Spych nie uważa się za bohatera. - Wskoczyłem za Radkiem do wody. Wyciągnęliśmy chłopca na brzeg. Było mi potwornie zimno, gdy wróciłem po dziewczynę. Czułem, jak słabnę... Przed zanurkowaniem przewiązałem się linką holowniczą. To uratowało mi życie.
Zamroczonego ratownika, z dzieckiem w objęciach, z jeziora wydobyli Radosław Wencewicz i jego ojciec Andrzej. Pan Radosław również nie uważa, by zrobił coś nadzwyczajnego.
- Dlaczego wskoczył do wody? - uśmiecha się jego mama, Gabriela Wencewicz. - Ma 2-letnią córeczkę Olę. Wie co to miłość do dziecka.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
