Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Psy na służbie. W Morskim Oddziale Straży Granicznej czworonogi krzyżują plany przemytnikom

szym
W Morskim Oddziale Straży Granicznej aktualnie służbę pełni piętnaście czworonogów. Krzyżują przemytnikom plany, skutecznie rujnują kieszenie narkotykowych dealerów, dbają o bezpieczeństwo. Psy służbowe wykonują szczególne zadania, tropiąc osoby, szukając materiałów wybuchowych, broni, narkotyków, tytoniu. Proces ich przygotowania do służby trwa nawet do 9 miesięcy.

- Są to owczarki niemieckie, belgijskie i holenderskie, cocker spaniele czy labrador - mówi kpt. SG Agnieszka Szalc, specjalista kynolog w Komendzie Morskiego Oddziału Straży Granicznej. - Psy specjalne w zależności od ich przygotowania, wykorzystuje się do wielu zadań. Między innymi przeszukiwania pociągów towarowych i osobowych, statków morskich i powietrznych, pojazdów samochodowych, kontenerów, bagaży, pomieszczeń. Cel jest oczywisty. Chodzi o wykrycie i zasygnalizowanie miejsc, w których mogą być ukryte osoby, materiały wybuchowe i broń, narkotyki, tytoń.

Tropią materiały wybuchowe i szukają narkotyków. Wybrano najlepsze psy policyjne2015 roku [zdjęcia i wideo]

Jak opowiada kpt. SG Andrzej Juźwiak, psy kandydujące do służby w Straży Granicznej pochodzą ze specjalistycznych hodowli, gdzie doświadczony hodowca, dokonując selekcji miotu, już wtedy część z nich przeznacza i przygotowuje pod kątem przydatności dla służb. - Czworonogiem, z wynikającym z rękojmi prawem jego zwrotu w ciągu miesiąca, zajmują się w formacji specjaliści kynolodzy. Ostatecznie o tym, czy pies spełnia oczekiwania formacji, czy też wraca do hodowcy, decydują eksperci w Ośrodku Szkoleń Specjalistycznych Straży Granicznej w Lubaniu - mówi. I dodaje: - To tam szkoleni są przewodnicy i odbywa się tresura psów. W zależności od specjalności proces trwa od 4,5 do 9 miesięcy. Jednak już pierwszy miesiąc jest decydujący o losie psa. Najkrócej trwa szkolenie psów do wykrywania narkotyków i wyrobów tytoniowych, pozostałe dłużej.

- Może się okazać, że psiak nie wytrzymuje stresu – dodaje kpt. SG Agnieszka Szalc. – Trafia on przecież do zupełnie nowych warunków, dostaje nowego opiekuna, który zaczyna wymagać od niego rzeczy, których dotąd nie wymagało się w takim stopniu. Poziom wymogów jest tak wysoki, że niektóre nie dają sobie rady. Wtedy są one zwracane. Wymogi stawia się także kandydatom na przewodników psów. Nie powinni być to przypadkowi funkcjonariusze. Muszą być pasjonatami zwierząt.

Przewodnik psa służbowego nie rozpoczyna ani nie kończy swojego zadania na „użyciu” czworonoga w konkretnej akcji. To codzienna pielęgnacja pupila, utrzymywanie w czystości jego kojca, karmienie i pojenie. To również dbałość o stan i konserwacja ekwipunku służbowego psa oraz sprzętu szkoleniowego, systematyczne jego szkolenie. To wreszcie nieustanna dbałość o zdrowie psa, zapewnienie mu opieki weterynaryjnej.

Przewodnik psa służbowego nie rozpoczyna ani nie kończy swojego zadania na „użyciu” czworonoga w konkretnej akcji. To codzienna pielęgnacja pupila, utrzymywanie w czystości jego kojca, karmienie i pojenie. To również dbałość o stan i konserwacja ekwipunku służbowego psa oraz sprzętu szkoleniowego, systematyczne jego szkolenie. To wreszcie nieustanna dbałość o zdrowie psa, zapewnienie mu opieki weterynaryjnej.

- Te wymierne obowiązki zawarte są w punktach i podpunktach, ale w codziennym kontakcie ze zwierzęciem dominują te niewymierne, których nie da się wtłoczyć w ramy paragrafów. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i po prostu kochać psa – podsumowuje kpt. Szalc.

Regularnie co 2 lata w Lubaniu organizowane są miesięczne szkolenia doskonaląco-atestacyjne. Uczestniczą w nich przewodnicy wraz ze swoimi psami-partnerami. Dokonywana jest ocena umiejętności przewodnika i sprawności użytkowej psa. Ukończenie tego kursu odnawia certyfikat psa i tym samym pozwala przewodnikowi na dalsze posługiwanie się nim.

Heban na co dzień pełni służbę w elbląskiej Placówce Straży Granicznej. Razem ze swoim przewodnikiem w 2011 roku ukończył specjalistyczny kurs dla przewodników psów służbowych i odtąd są razem. Na dobre i na złe.

- Heban to jego imię służbowe, ja go nazwałem Roki – mówi funkcjonariusz. – Gdy go dostałem, miał zaledwie rok. Uroczy, chętny do zabaw, ale i do szkolenia, ambitny. Szybko nabył umiejętności wyszukiwania wyrobów tytoniowych. Tam, gdzie pojawia się Roki, przemytnicy są bez szans…

Pracują i mieszkają razem już ósmy rok. Wtedy, gdy został przewodnikiem, nie zdawał sobie sprawy, że aż tak bardzo się z Rokim zżyje, że będzie z nim porozumiewać się bez słów. Po prostu patrząc sobie w oczy, odczytują trafnie swoje oczekiwania czy nastroje.

Hebana czeka w grudniu tak zwana atestacja. Specjalna komisja wyda orzeczenie o jego ewentualnej dalszej przydatności bądź nie, do dalszej służby, ale przewodnik nie waha się.

- On jest już członkiem mojej rodziny, więc po odejściu ze służby w Straży Granicznej nadal ze mną pozostanie – mówi. – Do końca będę się nim opiekował. Jest mi tak oddany, okazuje swoją wdzięczność. Dlatego nie może być już inaczej, jak tylko my razem. Praca z psem to ogromna satysfakcja i pasja, które wszystkie ewentualne niedostatki rekompensują.

Heban vel Roki ma na swoim koncie wiele sukcesów. Latem 2015 roku podczas kontroli rosyjskiej jednostki sportowo-żeglarskiej w morskim przejściu granicznym we Fromborku wykrył kontrabandę „lewych papierosów”. Precyzyjnie wskazał funkcjonariuszom, skąd mają je wyciągać. Ci doliczyli się, że w skrytkach było w sumie 20 tysięcy paczek. Rok później w Elblągu na jachcie bandery rosyjskiej wytropił 11220 paczek nielegalnych papierosów. Doskonale się spisał także kilka miesięcy temu, doprowadzając strażników granicznych do dwóch garaży, w których znajdowało się 168 kilogramów nielegalnej krajanki tytoniowej i 145 kg liści tytoniowych.

Heban vel Roki ma na swoim koncie wiele sukcesów. Latem 2015 roku podczas kontroli rosyjskiej jednostki sportowo-żeglarskiej w morskim przejściu granicznym we Fromborku wykrył kontrabandę „lewych papierosów”. Precyzyjnie wskazał funkcjonariuszom, skąd mają je wyciągać. Ci doliczyli się, że w skrytkach było w sumie 20 tysięcy paczek.

W gdyńskiej Placówce Straży Granicznej pracuje Colt, owczarek holenderski, i Diuna, owczarek belgijski. Oba są specjalistami w wyszukiwaniu środków narkotycznych. Choć Colt ma swojego nowego partnera zaledwie poł roku nie oznacza, że przewodnik jest nowicjuszem. Ma w tej dziedzinie spore doświadczenie, bo to już drugi jego pies służbowy. Poprzedni się rozchorował, został skreślony z ewidencji i przekazany mu w opiekę.

- Zawsze chciałem robić to, co robię – mówi funkcjonariusz. - Psiak w odróżnieniu od wielu zakłamanych ludzi jest prawdziwy, szczery, oddany. Nigdy nie wiadomo, czym mnie zaskoczy. Czy znalezieniem niewielkiego woreczka z narkotykami, czy ich kilogramami. Colt ma 2,5 roku, jest ambitny i chętny do działania.

W tej samej jednostce z Diuną, owczarkiem belgijskim, związana jest od roku kobieta – funkcjonariusz, która ukończyła kurs dla przewodników psów służbowych SG. Jej podopieczna także jest specjalistką w tropieniu narkotyków. W swoim służbowym dorobku może nie ma aż tak spektakularnych sukcesów, ale mniejsze owszem. W listopadzie zeszłego roku w jednym z gdyńskich mieszkań wytropiła woreczek z haszyszem. Diuna jest młoda, ma niespełna 2 lata i aż rwie się do pracy.

- W służbach mało jest kobiet w roli przewodników psów – opowiada jej pani. - Walczyłam o to zajęcie. Mój wiek i ułożona sytuacja rodzinna dają mi pewną stabilizację zawodową, nie ma niebezpieczeństwa, że przez jakiś czas, na przykład z racji macierzyństwa, musiałabym się z Diuną rozstać. Bardzo się cieszę, że udało mi się to osiągnąć, bo idąc do Straży Granicznej taki stawiałam sobie cel. No i powiększyłam sobie rodzinę, bo z nią przecież już nigdy się nie rozstanę.

W Placówce Straży Granicznej w Gdańsku służy m.in. Bianka, owczarek niemiecki wyszkolony do wykrywania broni i amunicji i Boni, cocker spaniel angielski poszukujący narkotyków. Bianka często bierze udział w przeszukaniach, także tych prowadzonych przez Policję. Kilka miesięcy temu w podwoziu samochodu znalazła dwie istotne części broni. Boni co jakiś czas znajduje narkotyki. Ukryte w bagażniku samochodu, wiadrze nakrytym stertą gruzu czy – jak było w Starogardzie Gdańskim – w zamrażarce.

W Placówce Straży Granicznej we Władysławowie służbę w wykrywaniu narkotyków pełni Hugo. To dzielny, pracowity cocker spaniel, który przy boku swojego przewodnika bez większych trudności wynajduje zabronione środki w bębnie pralki i w piekarniku, czy też w zamrażarce podczas przeszukania mieszkania w Rumi.

- Na swoim koncie Hugo ma większe sukcesy – wylicza funkcjonariusz. – Także wytropienie 36 kilogramów haszyszu i kilograma amfetaminy, co uszczupliło kieszeń 42-letniego dealera narkotykowego o dwa miliony złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto