Kilkanaście próbek martwych ptaków z Pomorza trafi dzisiaj do badań w Państwowym Instytucie Weterynarii w Puławach. Wczoraj w Gdańsku ptasia grypa była tematem spotkania sztabu kryzysowego.
Wyniki analiz z Puław mogą być znane dziś wieczorem - mówi dr Andrzej Stryszak, kierownik Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Gdańsku Oliwie. - Martwe ptaki pochodzą z różnych rejonów województwa. Najwięcej jest łabędzi. Prawdopodobieństwo pojawienia się na Pomorzu ptasiej grypy, zdaniem specjalistów, cały czas wzrasta. Tym bardziej lekarzy weterynarii niepokoi niefrasobliwość części właścicieli drobiu, niezabezpieczających swych hodowli przed kontaktami z dzikim ptactwem.
- Najgorzej jest w przypadku właścicieli stad przydomowych - ocenili wczoraj członkowie wojewódzkiego zespołu reagowania kryzysowego ds. przeciwdziałania pandemii ptasiej grypy. - Na fermach przemysłowych jest znacznie lepiej. Za nieprzestrzeganie nakazu ministra rolnictwa dotyczącego trzymania drobiu w zamknięciu, grozi mandat w wysokości 500 złotych.
To jednak drobnostka w porównaniu ze stratami, jakie może wywołać zabójczy wirus. - W razie pojawienia się ptasiej grupy, straty będą olbrzymie - mówi dr Witold Rudziński, zastępca pomorskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii. - Wówczas zostaną zabite wszystkie ptaki w promieniu 3 kilometrów od miejsca wykrycia wirusa.
Najgorsze jeszcze przed nami. Chorobę na Pomorze mogą przynieść wędrowne ptaki, które za tydzień lub dwa zaczną masowo wracać z ciepłych krajów na Syberię i do Polski. Po drodze odpoczywają - m.in. na niemieckiej wyspie Rugia, gdzie groźny dla człowieka wirus H5N1 stwierdzono już w ubiegłym tygodniu.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?