Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rada Miasta Gdańska. Dyskusja o wszystkim, o czym się da, byle nie o raporcie o stanie miasta. Jak nie dyskutować? KOMENTARZ

Rafał Mrowicki
Rafał Mrowicki
Sesja Rady Miasta Gdańska. 16.07.2020 r.
Sesja Rady Miasta Gdańska. 16.07.2020 r. Karolina Misztal
Po raz drugi na sesji Rady Miasta Gdańska omawiano raport o stanie miasta. Zawiera on suche dane dotyczące statystyk, finansów czy inwestycji, co nie przeszkodziło w zamienieniu dyskusji nad tym dokumentem w jałową wymianę zdań, pełną wątków światopoglądowych i odniesień do polityki ogólnopolskiej.

Samorządy drugi rok z rzędu publikują raporty o stanie miasta. Podczas sesji rad gmin, w omawianiu ich mogą brać udział mieszkańcy, którzy nie są radnymi ani urzędnikami. Maksymalnie 15 osób popartych podpisami 50 mieszkańców.

W czerwcu 2019 roku z tej możliwości skorzystało zaledwie 8 osób, z czego większość wywodziła się z katolickiego stowarzyszenia Odpowiedzialny Gdańsk. To z niego pochodził jeden z trojga kandydatów w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich w Gdańsku Marek Skiba. W tym gronie osób wówczas występujących na mównicy Rady Miasta był Przemysław Majewski, który niespełna pół roku później zastąpił w klubie Prawa i Sprawiedliwości Kacpra Płażyńskiego, który trafił do Sejmu. Sam Kacper Płażyński – wtedy jeszcze jako szef klubu radnych opozycji – zrobił sobie przerwę w sesji, udając się na wywiad do studia TVP Gdańsk. I choć później wrócił, to jednak opuścił kilka ważnych głosowań, jak np. ws. szczepień przeciwko HPV dla dzieci.

W tym roku z możliwości powiedzenia swojego zdania na forum Rady skorzystało 15 osób.

Tegoroczne omawianie raportu za rok poprzedni zaczęło się od wystąpienia mieszkańca, który przedstawił swój problem mieszkaniowy. Jak mówił, dowiedział się, że w przydzielonym przez miasto jego rodzinie mieszkaniu dokwaterowano bez jego wiedzy nowych lokatorów. Samo mieszkanie też było w złym stanie. Wbrew obietnicom ze strony urzędników, nie zbudowano podjazdu dla jego niepełnosprawnej córki. Twierdził, że prywatny zarządca próbował wyrugować jego rodzinę z budynku. Mówił też, że zamurowano mu przewody wentylacyjne. W swoim wystąpieniu ów mieszkaniec stwierdził, że spotkał się z „wrogością administracyjną” podczas wielokrotnych prób poprawy.

Na koniec wystąpienia podziękował jednak prezydent Aleksandrze Dulkiewicz za przekazanie w grudniu kluczy do nowego mieszkania komunalnego. Podsumował je mówiąc, że koszty tego „horroru” poniosła nie tylko jego rodzina, ale także miasto.

Po jego wystąpieniu głos zabrał wiceprezydent Piotr Grzelak, który zajmuje się polityką mieszkaniową. Powiedział, że zajmie się sprawą i porozmawiał z tym mieszkańcem na osobności.

To pokazuje, że jest problem w komunikacji na linii mieszkańcy-urząd. Mieszkaniec miasta przez długi czas nie mógł uzyskać pomocy ws. mieszkania komunalnego, w którym mieszkał z rodziną. Gdy już problem został rozwiązany przez przeprowadzkę do nowego lokum, powiedział z czym jego rodzina musiała się zmagać na forum Rady Miasta Gdańska, której obrady są transmitowane i relacjonowane przez media. Rodzin zmagających się z takimi problemami z pewnością jest więcej, tylko nie każdy musi mieć w sobie tyle odwagi, by mówić o tym tak otwarcie i publicznie.

Podobnie jak rok temu, i teraz głos zabrało kilkoro przedstawicieli Odpowiedzialnego Gdańska, w tym m.in. Marek Skiba, prezes stowarzyszenia. Głównymi tematami ich wystąpień były wychowanie i edukacja seksualna. Po raz kolejny protestowano przeciwko programowi edukacji seksualnej Zdrovve Love, w którym – za zgodą rodziców – mogą brać udział uczniowie klas pierwszych w szkołach ponadpodstawowych. Ten temat oczywiście był kontynuowany, już po zakończeniu wystąpień mieszkańców, w dyskusji pomiędzy radnymi.

Edukacja seksualna oraz coraz częściej status osób LGBT oraz podejście do nich są nieodłącznymi elementami sesji Rady Miasta Gdańska w tej kadencji. Co miesiąc prowadzi to jednak najczęściej do tych samych wniosków: część radnych chce wycofania tych zajęć ze szkół, a część przypomina, że nie są obowiązkowe i biorą w nich udział ci uczniowie, których rodzice wyrażą na to zgodę.

Odpowiedzialny Gdańsk, z którym związanych jest kilkoro radnych PiS, nie był jedyną organizacją, która miała w dyskusji reprezentanta ze strony mieszkańców. Do zabrania głosu zgłosiły się też osoby związane ze stowarzyszeniem Wszystko dla Gdańska, czy wolontariusze, którzy w zakończonej niedawno kampanii prezydenckiej wspierali lokalnie Andrzeja Dudę i Rafała Trzaskowskiego.

Mieszkańcy podczas dyskusji mówili także o takich kwestiach jak: lekcje religii w szkołach i równość międzywyznaniowa, a także o typowych problemach dotyczących infrastruktury miejskiej, jak np. spalarni odpadów. Członek Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej, który o niej mówił, zaczął swoje wystąpienie od słów „Nie będę mówić o seksie ani o edukacji”. Na co przewodnicząca Rady Miasta Agnieszka Owczarczak stwierdziła, że: „To w sumie dobrze się składa”, bo rozmowa dotyczy raportu o stanie miasta.

W dziewięciogodzinnej dyskusji pomiędzy radnymi nie brakowało również sporów ideologicznych, do polityki ogólnopolskiej, ale też osobistych wycieczek. Radny PiS Andrzej Skiba wytykał władzom Gdańska niedawny wpis szefa spółki miejskiej, w którym nazwał obraźliwymi słowami wyborców PiS. Wiceprezydent Piotr Grzelak, który wystąpił o naganę dla niego, skontrował to wyliczając słynne paski telewizyjnych ”Wiadomości”, wymieniając, w kogo uderza konkretny pasek.

Radna PiS Barbara Imianowska z kolei zarzuciła prezydent Dulkiewicz demoralizowanie nastoletniej córki poprzez zabranie jej na ubiegłoroczny marsz równości, nazywając dewiantami kilkoro uczestników tamtego wydarzenia. Radny KO Krystian Kłos skontrował to, mówiąc o dorosłym synu radnej, który miał zaatakować mężczyznę za to, że ten zwrócił mu uwagę za złe parkowanie.

Radna Emilia Lodzińska z KO natomiast dyskutowała z radną Joanną Cabaj z PiS o tym, czym jest in vitro, gdy druga z nich apelowała do władz miasta o rezygnację z tego programu. Wyciągano też inne wpisy internetowe politycznych oponentów, nawet takie sprzed wielu lat. To tylko parę przykładów.

Im dłużej trwała sesja i wzajemne szukanie belki w swoim oku, tym kolejni radni z opcji rządzącej i opozycyjnej próbowali tonować emocje i wracać do spraw merytorycznych, których powinna dotyczyć dyskusja.

Ile w tej dziewięciogodzinnej dyskusji było rzeczywistej rozmowy o Gdańsku i raporcie, który zawiera głównie liczby i statystyki, a ile o wzajemnych żalach i konfliktach politycznych? Pewne jest, że nie tak powinna wyglądać dyskusja o mieście.

Masz informacje? Redakcja Dziennika Bałtyckiego czeka na #SYGNAŁ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto