Radni PiS nie przyjechali na spotkanie w Szadółkach. Władze miasta krytykują

Dziesięć do zera dla Platformy Obywatelskiej. Tak można podsumować frekwencję na ubiegłotygodniowym spotkaniu w Zakładzie Utylizacyjnym w Szadółkach, dedykowanym miejskim radnym. Z PiS nie pojawił się nikt. Nie pierwszy raz.

Władze składowiska odpadów zapraszają radnych na specjalne spotkania raz do roku. Na tym ubiegłotygodniowym dyskutowano m.in. o aktualnej sytuacji związanej z oddziaływaniem Szadółek na otoczenie, czyli ograniczaniu odorów, realizowanych inwestycjach oraz planach na kolejne lata. Podczas spotkania padło wiele pytań, dotyczących zarówno budowy hermetycznej kompostowni, która powstanie w miejscu placu dojrzewania kompostu, jak również spalarni odpadów. Gdańscy radni wyrazili zainteresowanie kolejnymi wizytami i konsultacjami dotyczącymi planów ZU. Ale wśród nich nie było ani jednego przedstawiciela opozycji, co krytykują władze miasta.

- Ostatnio radna PiS Anna Wirska występowała gościnnie w TV Trwam. W programie padały między innymi wyssane z palca tezy o spalarni odpadów i działalności zakładu w Szadółkach. Na sesji też pojawiły się zarzuty ze strony PiS, że próbujemy oddać obcemu kapitałowi spalarnię. Może jestem naiwny, ale gdyby politycy PiS-u choć raz na jakiś czas skorzystali z naszego zaproszenia do merytorycznej rozmowy o Zakładzie Utylizacyjnym, nie padałyby z ich strony tego typu absurdalne zarzuty- komentuje Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska ds. polityki komunalnej. Piotr Borawski, szef klubu PO w Radzie Miasta potwierdza, że pomimo zaproszenia nikt z radnych PiS na spotkaniu w Szadółkach się nie pojawił.

Czytaj: Segregacja odpadów. W Gdańsku od kwietnia 2018 r. będą dodatkowe pojemniki [ZDJĘCIA, WIDEO]

- Podobna sytuacja miała miejsce rok temu. Radni opozycji czują się mocni tylko w mediach „dobrej zmiany”. Gdy trzeba popracować dla Gdańska - zwyczajnie ich nie ma - mówi Borawski.

Kazimierz Koralewski, szef Klubu PiS, tymi pretensjami jest zaskoczony. - Dlaczego radni PiS nie byli? Trzeba by było spytać każdego z nich. Mi nie pozwoliły na to obowiązki służbowe, bo byłem w tym czasie w Rytlu, gdzie wysłał mnie pan wojewoda. Wracałem późno, nie zdążyłem. Zdarzenie losowe. Nie wynikało to z mojego braku zainteresowania - tłumaczy Koralewski. - Jestem otwarty na każde takie spotkanie. Ale wiem też, że gdybym miał potrzebę udać się na Szadółki i obejrzeć coś konkretnie, to mogę to zrobić każdego dnia. Jeśli chodzi o problemy i plany zakładu, to je znam, jestem na bieżąco, interesuję się tymi sprawami. Podejrzewam więc, że merytorycz niewiele straciłem, nie będąc na tym spotkaniu. Niech któryś z radnych PO spróbuje mnie zagiąć w temacie wiedzy o ZU - dodaje Koralewski.

Zobacz: Dwóch zagranicznych gigantów walczy o budowę spalarni w Szadółkach

Tymczasem w samych Szadółkach sytuacja uległa znacznej poprawie. Co potwierdza Stowarzyszenie Sąsiadów ZU, które od lat monitoruje działalność składowiska odpadów i jego wpływ na otoczenie.

Strona społeczna opublikowała ostatnio mapę odoru za wrzesień 2017 w porównaniu z wrześniem 2016. Wynika z niej, że problem znacznie zmalał. - Likwidacja placu dojrzewania kompostu ostatecznie udowodniła, że to właśnie ten plac był główną przyczyną uciążliwości odorowych. Sytuacja poprawiła się radykalnie i to pomimo równie deszczowego lata, jak w 2016 r. Obecnie uciążliwości odorowe zdarzają się ale są sporadyczne. Komfort życia i przebywania w bliższej i dalszej okolicy ZU zdecydowanie się poprawił - wskazują członkowie stowarzyszenia.

Zobacz: Konferencja w Zakładzie Utylizacyjnym w Gdańsku Szadółkach

[email protected]