Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rekord (niechlubny) Polski! Prawie 700 pacjentów z Pomorza czeka na operacje kręgosłupa

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Fot. T. Bołt
Fot. T. Bołt
Na 496 miejsce w kolejce na operację kręgosłupa wpisali gdyniankę Gabrielę Kożyczkowską neurochirurdzy z Pomorskiego Centrum Traumatologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Gdańsku.

Na 496 miejsce w kolejce na operację kręgosłupa wpisali gdyniankę Gabrielę Kożyczkowską neurochirurdzy z Pomorskiego Centrum Traumatologii w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Gdańsku. Na zabieg, która uwolni ją od bólu, kobieta ma szansę za... trzy lata. Powód? Utworzony na wniosek zarządu Województwa Pomorskiego, nowoczesny oddział tej specjalności otrzymuje z Narodowego Funduszu Zdrowia dramatycznie mało pieniędzy. W drugim ośrodku, w Słupsku, na operację czeka 120 chorych.

Pani Gabriela, z zawodu pielęgniarka, porusza się z trudem i to tylko dzięki lekom przeciwbólowym. Kręgosłup zaczął jej dokuczać kilka lat temu. W ubiegłym roku bóle znacznie się nasiliły. Przestały pomagać ultradźwięki, pole magnetyczne i inne zabiegi. Kolejna, trzecia już "blokada", w maju tego roku, w ogóle nie zadziałała. Na kolejnych zdjęciach rentgenowskich widać, że jej kręgosłup jest w coraz gorszym stanie.

- Neurolog z przychodni przy ul. Warszawskiej nakrzyczał na mnie, że powinnam chodzić w gorsecie - relacjonuje kobieta. - Wypisał skierowanie na oddział neurochirurgii. Kazał tam stawić się jak najszybciej.

Specjaliści ze szpitala w Gdańsku potwierdzili diagnozę gdyńskiego lekarza. Nie ukrywali jednak, że na operację w tym roku pani Gabriela nie ma nawet co liczyć.

- Zrobię dwa kroki i muszę stanąć. Ból promieniuje do biodra. Wędruje do kolana do stopy. Nie opuszcza ani w dzień, ani w nocy - skarży się kobieta.

Maści od dawna już nie pomagają, łyka więc tabletki w coraz większych dawkach. Całymi garściami. Nie stać jej jednak na operację w prywatnym szpitalu. Utrzymuje się przecież z pielęgniarskiej pensji.

Smutny rekord
Docent Wojciech Kloc, szef neurochirugii w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku i wojewódzki konsultant w dziedzinie neurochirurgii, bezradnie rozkłada ręce: - Pięciuset Pomorzan w kolejce na operacje kręgosłupa tylko w samym Gdańsku to smutny rekord Polski. W żadnym innym regionie chorzy nie czekają tak długo. Ale też nakłady na neurochirugię są tam o wiele większe. Choćby ośrodek w Bydgoszczy. Ma roczny kontrakt w wysokości 7 mln zł. Kilka razy większy niż oddział neurochirurgii, utworzony kilka lat temu na wniosek Urzędu Marszałkowskiego w Pomorskiem.

Centrum Traumatologii jest jednym z najnowocześniejszych w kraju. Na jego wyposażenie władze Pomorskiego wydały kilka milionów złotych.

Jeszcze w ubiegłym roku na zwykłą operację, bez konieczności wszczepiania kosztownego implantu, chorzy czekali tu około sześciu tygodni.

- Daleko nam co prawda to krajów starej Unii, gdzie chory nie czeka na operację dłużej niż dwa tygodnie, ale sześć tygodni to też okres do przyjęcia - przyznaje dr Wojciech Wasilewski, zastępca ordynatora. - Odkładanie operacji na dalszy termin jest po prostu nieludzkie. Naraża na niepotrzebne cierpienie i powikłania. Jak choćby niedowłady.

Większość pacjentów to poza tym ludzie młodzi. Pracują, mają rodziny. Choroba wyrywa ich z normalnego życia, tymczasem wkrótce po operacji błyskawicznie mogą wrócić do normalnego życia.

Służbowe konsekwencje
Kolejka zaczęła się wydłużać na początku roku. Neurochirurdzy starali się rozładować tłok. 6 lipca na biurko ordynatora trafiło jednak dyscyplinujące pismo z dyrekcji szpitala. W związku z przekroczeniem w pierwszym półroczu ustalonego limitu o 12175 punktów, w trzecim kwartale limit punktów ulega zmniejszeniu.

- W przypadku niestosowania się do poleceń dyrekcji wyciągane będą konsekwencje służbowe, zgodne z kodeksem pracy - zagroziła wicedyrektor Małgorzata Maj.

Lekarze ograniczyli więc operacje o połowę. Niewiele łatwiej dostać się na operację kręgosłupa w Słupsku

- Kolejka chorych na planowe zabiegi sięga stu pięćdziesięciu osób - szacuje dr med. Stanisław Gałązka, ordynator neurochirurgii w słupskim Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. - Ostatni na liście mają szansę na zabieg pod koniec listopada.

Oddział liczy 25 łóżek. Potrzebuje większego kontraktu. Podobnie, jak rozwiązania problemu płacowego. Lekarze żądają, by liczba operacji, którą wykonują przekładała się na ich zarobki.

- Można by wówczas przeorganizować pracę oddziału i operować o wiele więcej pacjentów - deklaruje dr Gałązka.

Oczywiście pod warunkiem, że na neurochirurgię znajdą się w pomorskim NFZ dodatkowe pieniądze.

- Przyjmujemy tylko stany nagłe; rozbite głowy, urazy kręgosłupa, nowotwory - wylicza doc. Kloc. - "Kręgosłupy" odsyłamy. Kolejka dalej rośnie.

To nie powód do dumy

Rozmowa z Mirosławem Górskim, dyrektorem Narodowego Funduszu Zdrowia na Pomorzu.

- Pani Gabriela ma szansę na operacje kręgosłupa za... trzy lata.
- Dla mnie, dyrektora gdańskiego Funduszu, nie jest to na pewno powód do dumy. Uważam, że po pierwsze musimy zinwentaryzować kolejki w trzech oddziałach, gdzie się takie operacje wykonuje, a więc w Akademickim Centrum Klinicznym oraz w szpitalach wojewódzkich w Gdańsku i w Słupsku. Trzeba sprawdzić, czy pacjenci nie zapisują się do kilku kolejek na raz.

- Pana zdaniem ta kolejka jest sztuczna?
- Tego nie powiedziałem. Na pewno mamy problem z kolejkami na zabiegi neurochirurgiczne i musimy ten problem rozwiązać. Jeszcze we wrześniu chcemy „dokontraktować” tego typu zabiegi, podobnie jak operacje wszczepiania endoprotez stawów biodrowych i zaćmy. Mieszkańcy Pomorza nie mogą czekać na leczenie dłużej niż średnio w kraju a dziś, niestety, czekają.

Sytuację pogorszył strajk

Rozmowa z Jadwigą Styczeń, rzecznikiem praw pacjenta w pomorskim oddziale NFZ

- Trafiają do pani tacy pacjenci jak nasza Czytelniczka?
- Podobnych skarg, niezwykle dramatycznych, wysłuchuję mnóstwo. Szpital Akademii Medycznej, w związku ze strajkiem przez dłuższy czas w ogóle wykonywał planowych operacji neurochirurgicznych. Pacjenci zaczęli szturmować Pomorskie Centrum Traumatologii i zaczął się tam prawdziwy horror. Strajk w tak dużym szpitalu jak Akademia spowodował wiele dramatów chorych, którzy potwornie cierpią.

- Pacjenci szukają ratunku w Elblągu, w Bydgoszczy a nawet w Nowej Soli...
- Jadą na operacje tam, gdzie mają krewnych. Nie jest to jednak łatwa decyzja, bo trudno się leczyć z dala od domu.

- Część chorych decyduje się na operację w prywatnym szpitalu...
- Mam wrażenie, że o to w tym strajku chodzi. Jednak operacje neurochirurgiczne nie są na kieszeń zwykłego pacjenta.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto