Resort finansów nie ulży kierowcom

Ceny paliw na stacjach benzynowych zbliżają się do rekordowego poziomu z sierpnia ubiegłego roku. Wtedy resort finansów obniżył akcyzę na benzynę. Teraz raczej nie ma na to szans. Wprost przeciwnie, rząd poszuka pieniędzy, podwyższając akcyzę od przyszłego roku.

Litr benzyny kosztuje już ponad 4 zł. Za droższą 98-oktanową trzeba zapłacić już prawie 4,4 zł. To niewiele mniej niż w połowie ubiegłego roku, kiedy na niektórych stacjach litr benzyny kosztował 4,6 zł. Resort finansów nie ulży jednak kierowcom. Co więcej zapowiada, że w przyszłym roku nie wycofa się z powrotu do wyższej o 25 gr na litr benzyny akcyzy.
- Nie ma nigdy dobrego momentu, żeby wracać do wyższej akcyzy, czy jakiegokolwiek wyższego podatku - powiedział Jarosław Pietras, wiceminister finansów. - Powinniśmy jednak to zrobić zgodnie z przedstawionym przez wicepremier Zytę Gilowską programem zmian podatkowych. Obniżanie akcyzy to nie jest metoda na wymuszenie spadku cen, co było widać we wrześniu ub. r., gdy akcyzę obniżono. To zdumiewające, że nałożenie podatku zawsze wiąże się ze wzrostem cen, a obniżenie często nie ma przełożenia na ich spadek.
W ubiegłym roku po obniżce akcyzy ceny na stacjach jednak spadły o ok. 20 gr na litrze. Niższe ceny nie utrzymały się przez długi czas, można jednak zadać pytanie, ile kosztowałaby obecnie benzyna, gdyby obniżki akcyzy nie było.
Powrót do wyższej akcyzy na benzynę ma dać budżetowi ponad 1 mld zł w skali roku.
- Jest oczywiste, że wysoka cena ropy przełoży się na wzrost kosztów - dodał Pietras. - Jednak z drugiej strony w wielu krajach wyższe ceny ropy nie przekładają się na wzrost inflacji. Są jeszcze inne czynniki, które mają na to wpływ, choćby duża konkurencja w skali światowej w produkcji towarów, do których wytworzenia potrzebna jest duża ilość energii.
Dodatkowo resort finansów chce także wyrównać akcyzę na oleje napędowy i opałowy. Ceny paliwa do ogrzewania mogą wzrosnąć o ok. 20 proc.