- Wyremontowaliśmy mieszkania za własne pieniądze, mamy meble na wymiar, funkcjonalny układ i nie chcemy zastać wszystkiego przewróconego do góry nogami - mówili.
Rewitalizacja Letnicy. Wyremontowane mieszkanie do ponownego remontu?
Pani Marii Zubrzyckiej, która w kamienicy przy ul. Starowiejskiej 23 mieszka z mężem i synem i która jeszcze do niedawna nie wiedziała, jaki będzie jej los, a w zasadzie los jej lokalu, udało się dogadać z miastem.
- Od dwóch lat walczyłam o zmianę projektu mieszkania, jaki przygotowali urzędnicy - opowiada. - Nie chodzi tylko o to, że żal nam pieniędzy wydanych na remont, ale i o to, że nowy układ jest kompletnie niefunkcjonalny. Kuchnia powiększyłaby się o 30 cm, ale nic nam z tego, skoro będziemy musieli wymienić meble kupione na wymiar.
Kilka tygodni temu pani Maria podpisała z miastem protokół, w którym zobowiązała się, że udostępni kuchnię, duży pokój i przedpokój, by wykonawca mógł zająć się wyłącznie starym stropem - nie urządzając mieszkania od nowa. - Przenieśliśmy się do małego pokoju i byliśmy przekonani, że wszystko odbędzie się według ustaleń, ale usłyszeliśmy, że musimy opuścić mieszkanie - żali się kobieta.
Urzędnicy przyznają, że zakładali inny scenariusz, ale dodają też, że w budownictwie wszystkie naczynia są połączone i gdy dotknie się jednego, pojawia się łańcuszek kolejnych problemów. - Po rozebraniu stropów okazało się, że w przypadku belek nośnych praktycznie 70 proc. nadaje się do wymiany, a nie jak zakładano wcześniej maksymalnie 30 proc. i to tylko do wzmocnienia - wyjaśnia Grzegorz Lechman z Referatu Rewitalizacji UM w Gdańsku. - Trudno demontować kilkusetkilogramowe elementy budynku, gdy pod nimi mieszkają ludzie. Tym bardziej że te belki podtrzymują sufity, więc mieszkanie musiałoby być przez ten czas otwarte od góry. Chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe. Na to nikt się nie może zgodzić. Dlatego, mimo deklaracji, wystąpiliśmy do lokatora o opuszczenie lokalu.
Rewitalizacja Letnicy to tania prowizorka?
Pani Zubrzycka nie chciała przystać na żądania urzędników. - Mieszkamy tu od lat, mój syn się tu urodził, mamy swoją przybudówkę i chcemy żyć tak, by było nam wygodnie - mówi.
Urzędnicy poszli jednak na kompromis i choć deklaracja nie została jeszcze złożona na piśmie, budowlańcy mają w jak najmniejszym stopniu naruszyć stan lokalu i nie zmieniać układu ścian. Kobieta wraz z rodziną opuści mieszkanie na dwa miesiące.
- Nikt z nas nie lubi, gdy jego praca idzie na marne - dodaje Lechman. - W przypadku mieszkańców Letnicy staramy się maksymalnie docenić ich dotychczasowy wkład w utrzymanie zajmowanych mieszkań, ich modernizacje i adaptacje. Bierzemy też pod uwagę, że miasto nie zawsze wystarczająco wywiązywało się z obowiązków właścicielskich. Niektórzy mieszkańcy starali się temu zaradzić i nie można ich za to w żadnym wypadku karać.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?