Siedemset kilometrów w siedem dni na ... łyżworolkach, a to oznacza rekord Guinnessa. Skąd wziął się pomysł na tak niecodzienny wyczyn?
Tak naprawdę moją pasją są łyżwy, ale nie ma możliwości, by przejechać taki odcinek na łyżwach, więc dlaczego nie rolki? Rekord jest przy okazji, nikt nie przejechał jeszcze takiej trasy i to mnie pociągnęło.
Jak wyglądały przygotowania do pokonania tej trasy?
Stawy i ścięgna mam mniej więcej przygotowane, bo czterdzieści godzin tygodniowo spędzam na łyżwach. Ale do tego przejazdu przygotowywałem się dwa miesiące. Trzy razy w tygodniu chodziłem na siłownię, miałem treningi crossfitowe i specjalną dietę. Były też przygotowania na łyżwach i rolkach.
Siedemset kilometrów na rolkach - to musi być męczący dystans.
Dystans jest bardzo wyczerpujący. Pogoda nie zawsze jest łaskawa, może utrudnić, bądź wspomóc. Odcinek do Łęczycy był bardzo męczący, padał deszcz i dodatkowo wiał silny wiatr. Przez to jechałem z prędkością ok. 10 km/h, a przy normalnej pogodzie to średnio 20 km/h. W fatalnym stanie są także drogi. Miałem przejechać trasę w jednej parze rolek, a wykorzystałem cztery pary, właśnie przez stan dróg.
Który odcinek był najtrudniejszy?
Najtrudniejsze i najbardziej męczące odcinki były w Łodzi i w Katowicach. Ale im bliżej było Pomorza, tym było już lepiej.
A jak reagowali kierowcy?
Kierowcy na szczęście nie trąbili, ale machali i podnosili kciuki w górę. W wielu miastach nie jechałem sam, przyłączali się do mnie inni rolkarze i pewne dystanse mogliśmy pokonać wspólnie, co też było bardzo miłe.
Teraz urlop?
Zdecydowanie tak i to w ciepłych krajach.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
