MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Volkerem Schlöndorffem

Tomasz Buza
Volker Schlöndorff: - Nie chcę, aby widz odebrał ten obraz jako film dokumentalny. Bardziej interesuje mnie mit. Mit, legenda tamtych dni. Na zdjęciu reżyser wraz z Kathariną Thalbach.
Volker Schlöndorff: - Nie chcę, aby widz odebrał ten obraz jako film dokumentalny. Bardziej interesuje mnie mit. Mit, legenda tamtych dni. Na zdjęciu reżyser wraz z Kathariną Thalbach.
=Z Volkerem Schlöndorffem, reżyserem nagrodzonego Oscarem "Blaszanego bębenka", realizującym właśnie w Gdańsku swój najnowszy film "Zapomniana bohaterka" rozmawia Tomasz Buza - Co jest dla pana trudniejszym ...

=Z Volkerem Schlöndorffem, reżyserem nagrodzonego Oscarem "Blaszanego bębenka", realizującym właśnie w Gdańsku swój najnowszy film "Zapomniana bohaterka" rozmawia Tomasz Buza

- Co jest dla pana trudniejszym zadaniem, odtwarzanie Gdańska lat 30. i 40. jak w "Blaszanym bębenku", czy Gdańska końca lat 70., co czyni pan teraz w "Zapomnianej bohaterce"?
- Myślę, że ten Gdańsk z powieści Güntera Grassa był prostszym zadaniem, bo wolnym od politycznego kontekstu. Można było na niego spojrzeć wyłącznie z perspektywy historycznej. Z drugiej strony, niejako oddając ducha Sierpnia '80, łatwo popaść w coś w rodzaju realizmu socjalistycznego. Te wszystkie sztandary, hasła, wiece i przemowy. Tu trzeba wielkiej dyscypliny i czujnego oka.
- Czy zauważył pan jakieś punkty zbieżne pomiędzy realizacją "Blaszanego bębenka", a "Zapomnianej bohaterki"?
- To oczywiście przede wszystkim Gdańsk. Niewiarygodne, ale kilka scen kręcimy dzisiaj dokładnie w tych samych miejscach gdzie robiliśmy "Blaszany bębenek". Dla mnie to wielkie przeżycie. Te obrazy niemal nakładają się na siebie. Poza tym bohaterowie obu filmów są w jakimś sensie do siebie podobni. Oboje są nadzwyczajni. Zresztą także i ten film staram się robić tak, jakby był oparty na wielkiej literaturze. Unikam jak ognia realizmu, absolutnie nie chcę, aby widz odebrał ten obraz jako film dokumentalny. Bardziej interesuje mnie mit. Mit, legenda tamtych dni.
- W wielu swoich wypowiedziach podkreśla pan, iż bardzo lubi Gdańsk. Czy to dlatego, że zrealizował pan tu swój najsłynniejszy film, czy są jakieś inne powody?
- Z pewnością wielką rolę odgrywa sentyment. Poprzez pracę nad "Blaszanym bębenkiem" odnalazłem swój styl, a takich chwil i, co za tym idzie, miejsc się nie zapomina. To miasto po prostu przynosi mi szczęście. Gdy trafiłem na projekt "Zapomnianej bohaterki", fakt, iż akcja tego filmu rozgrywa się w Gdańsku, miał dla mnie decydujące znaczenie. Bardzo się ucieszyłem, że będę mógł tutaj wrócić z kamerą.
- Jednostka w trybach historii - ten wątek raz po raz powraca w pana reżyserskiej pracy. Czy bohaterami pana filmów kieruje przeznaczenie, czy może poprzez swoje poczynania starają się wpłynąć na swój los?
- Dla mnie zawsze najważniejsi są ludzie i historia, która rozgrywa się obok nich. Kręcimy właśnie ważną scenę przejazdu tramwajem. Pojazd napotyka na swej drodze człowieka leżącego na torach, w efekcie zmienia kierunek jazdy. I to jest ten decydujący moment, który może, choć nie musi zmienić biegu historii, a w konsekwencji losy życia wielu osób. Są takie chwile, takie momenty, że jedna osoba może odmienić losy świata. Nawet wbrew jej woli, wbrew jej intencjom. Fascynujące jest to, że - nazwijmy to jak chcemy - los, przeznaczenie, fatum obiera sobie za bohaterów tych chwil osoby, często psychicznie nieprzygotowane do takich zadań, ale to ich przymioty charakteru, ducha, niekiedy intuicyjnie podpowiadają im, co robić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto