Mieszkam na Wyścigach i dawno już przyzwyczaiłem się do sąsiedztwa tych postprzemysłowych ruin. Kiedyś miały tam swoją siedzibę zakłady mięsne, jednak od dobrych kilkunastu lat budynek nie jest już wykorzystywany i popada w coraz większą ruinę.
Ulice i chodniki za - ledwo już trzymającym się - ogrodzeniem zarastają chwasty i pokrywają wszechobecne śmieci, front hali wygląda jakby w każdej chwili miał runąć, a budka strażnicza przy bramie została ze dwa lata temu podpalona i straszy zgliszczami.
Najbardziej jednak zastanawia brak zabezpieczenie tego terenu. Grożąca zawałem konstrukcja, jest powszechnie dostępna, każdy może tam wejść bez przeszkód. A wystarczy źle postawiona noga i tragedia murowana.
W sąsiedztwie coraz częściej pojawiają się głosy, że w końcu należy coś z tym zrobić. Ruina nie służy również na pewno atrakcyjności turystycznej Wyścigów. Jest wielkim zgrzytem w tej spokojnej, pełnej jednorodzinnych domków dzielnicy.
Co na to miasto? Czy naprawdę trudno zaopiekować się tak atrakcyjnym pod względem lokalizacji skrawkiem terenu na Wyścigach. Skoro nie może znaleźć się inwestor, to może wypada choćby wynająć strażników?
Strefa Biznesu: W Polsce przybywa pracowników z Ameryki Południowej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?