Jedna osoba zginęła pod gruzami garażu, który zawalił się wczoraj w Gdańsku. Drugi z mężczyzn ledwo uszedł z życiem.
Do tragedii doszło około godziny 13, przy ulicy Beethovena w Gdańsku. Runął jednopiętrowy garaż. Kłęby dymu unosiły się kilkanaście metrów nad ziemią.
- Pod gruzami znalazło się dwóch pracowników - mówi Piotr Porożyński, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. - Jeden z nich zginął, drugiego zabrała karetka pogotowia. Wczoraj, 45-letni Edward W. przeszedł operację w klinice ortopedii.
- Pacjent doznał złamania kości udowej, niewielkiego urazu kręgosłupa oraz urazu głowy - wylicza lek. med. Artur Sałaciński, lekarz dyżurny Izby Przyjęć Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku. - Jego życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo.
- Mężczyźni bez wymaganych zabezpieczeń i specjalistycznego sprzętu chcieli zlikwidować budynek - dodaje Piotr Porożynski. - Dokładną przyczynę wypadku poznamy dopiero za kilka dni.
Na miejscu zdarzenia pojawił się inspektor Państwowej Inspekcji Pracy.
- Wskaże on dokładny powód katastrofy - powiedziała nam Bożena Walczak - Siwek, okręgowy inspektor pracy w Gdańsku. - Nic więcej na razie powiedzieć nie można.
Mężczyźni prawdopodobnie naruszyli ścianę nośną budynku i ważący kilka ton strop runął na ziemię. Ustaliliśmy, że właścicielem firmy, w której pracowali robotnicy jest 57-letni Józef G. Mężczyzna, który wczoraj zginął, pracował dla niego dopiero od dwóch dni. Niestety nie udało nam się z panem G. porozmawiać.
- Pana Józefa teraz tu nie ma - poinformował nas tajemniczy głos w słuchawce. - Jest bardzo zdenerwowany.
Co zrobić w trakcie wypadku drogowego?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?