MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Runda jesienna Arki Gdynia: najlepsze wciąż musi przyjść

Patryk Szczerba
Patryk Szczerba
To była średnia runda w wykonaniu piłkarzy Arki Gdynia. Kibice są zawiedzeni zwłaszcza postawą żółto-niebieskich na własnym stadionie, gdzie udało się wygrać tylko jeden mecz.

Efektem tego jest tylko jednopunktowa przewaga Arkowców nad strefą spadkową i dwunaste miejsce na koniec roku. Sama gra nie wyglądała źle, ale zaczątki futbolu na poziomie Ekstraklasy piłkarze zaczęli prezentować dopiero po przyjściu nowego trenera, Dariusza Pasieki. Wcześniej żółto-niebieskich prowadził Marek Chojnacki, który nie wiedzieć czemu pozostał w klubie na początek rundy jesiennej, mimo, że Arka utrzymała się w elicie dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu, a nie punktom.

Kibice wiedzieli, że z tej mąki więcej chleba nie będzie. Działacze przekonali się o tym dopiero po trzeciej kolejce. Nowy trener już na początku miał trudne zadanie, ponieważ naprzeciwko jego podopiecznych stanęli piłkarze mistrza Polski Wisły Kraków. Choć mecz został przegrany, po raz pierwszy od dawna pojawiła się walka i chęć do gry.

Pasieka rozpoczął budowę drużyny od nowa. Młody, ambitny z charakterem i niemieckimi papierami na trenera postawił na młodych. Od początku też postanowił grać dwoma napastnikami i czterema pomocnikami z Bartoszem Ławą regulującym tempo gry. Największym problemem okazała się jednak skuteczność i... gra w charakterze faworytów. To pokazały mecze na Olimpijskiej. Z ośmiu takich pojedynków gdynianie wygrali tylko jedno (2:0 Odra Wodzisław) i zdobyli w nich tylko 7 punktów.

W bramce stanął Andrzej Bledzewski, który kilka razy uratował gdynianom punkty. W obronie wszystkie mecze zagrał Łukasz Kowalski. Prawy defensor nie ustrzegł się kilku błędów, ale wspierał młodych, na których odważnie postawił Pasieka. Na środku defensywy najczęściej grali bowiem nieopierzeni Mateusz Siebert oraz Maciej Szmatiuk. Popełniali błędy, nie do końca rozumieli się na boisku, ale z pewnością mają czas, żeby pokazać w pełni swoje umiejętności. Kibice liczą, że ich talenty eksplodują już wiosną.

Kolejnym młodym gniewnym okazał się być Michał Płotka, który na lewej obronie zastępował często kontuzjowanego Roberta Bednarka. Wydaje się jednak, że wiosną trener postawi na bardziej doświadczonego Bednarka. Dobrze jesienią grali 19 - latkowie Wojciech Wilczyński i Marcin Budziński. Pierwszy szalał na lewej stronie obronie i w pomocy, natomiast drugi z konieczności grał na prawej flance. Na pewno obaj jeszcze nie pokazali wszystkiego.

Ciężko ocenić Adriana Mrowca, który w kilku sytuacjach przyczynił się bezpośrednio do straty punktów przez Arkę. Miał być prawdziwą rewelacją, ale na razie razem, z zagranicznym zaciągiem, aspiruje do miana największego niewypału transferowego dyrektora sportowego Arki Andrzeja Czyżniewskiego.

Na stałym poziomie grał Bartosz Ława, który potrafił zdobyć kilka ważnych bramek i na pewno jest nadal potrzebny Arce. Zawiódł Ljubomir Ljubenov. Od kiedy Pasieka zaczął odważniej na niego stawiać, każąc mu grać na lewej flance, Bułgar zagubił takie walory jak szybkość, drybling i "prostopadłe podanie".

Najwięcej pretensji można mieć do ataku. Właściwie tylko Przemysława Trytkę należy rozgrzeszyć, ponieważ kiedy był na boisku, zagrożenie pod bramką rywala było o wiele większe. Niestety trapiły go kontuzje, tak samo zresztą jak Marcina Wachowicza, który wciąż nie może odnaleźć formy sprzed lat. Nieporozumieniem okazały się transfery Tadaa Labukasa i Stojko Sakalieva. Mimo wielu szans, nie udało się im przez cała rundę trafić do siatki w lidze.

Minął czas Bartosza Karwana i Grzegorza Nicińskiego. Pierwszy zdecydowanie zbyt często bywa w gabinetach lekarskich, drugi usunął się w cień z powodu afery korupcyjnej i teraz uczy młodych, jak wygrywać uczciwą grą na boisku, a nie przy zielonym stoliku.

Reasumując, wiosną Arka musi zacząć strzelać bramki, ponieważ bez tego nie ma co marzyć o spokojnej rundzie, a ta jest krótka. Nie będzie już czasu na eksperymenty, a Arka musi mieć piłkarzy przygotowanych nie tylko na walkę, której za Pasieki nie brakuje, ale również odpornych psychicznie pod bramką rywala. Jeśli skuteczność ulegnie poprawie o byt w lidze kibice mogą być spokojni. Do tego potrzebne są jednak transfery, ale to już zmartwienie działaczy i nowego/starego sponsora drużyny - firmy Polnord.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto