Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ściana śmierci

Wawrzyniec Rozenberg
Trzecią ofiarę wypadku z wody wyciągnęli dopiero strażacy.
Trzecią ofiarę wypadku z wody wyciągnęli dopiero strażacy.
Trzech pracowników firmy Agromel z Pruszcza zginęło na miejscu, podczas budowy nowego przepustu na rzece Czarna Łacha w Lędowie, nieopodal Pruszcza Gdańskiego. - Chcieliśmy skończyć pracę w ciągu jednego dnia.

Trzech pracowników firmy Agromel z Pruszcza zginęło na miejscu, podczas budowy nowego przepustu na rzece Czarna Łacha w Lędowie, nieopodal Pruszcza Gdańskiego.

- Chcieliśmy skończyć pracę w ciągu jednego dnia. Nasi koledzy przypłacili to życiem - mówi jeden z robotników, operator koparki.

Tadeusz D. z Nicponi, Eugeniusz K. z Tczewa i pruszczanin Jan B., pracownicy firmy Agromel z Pruszcza Gdańskiego, umacniali dno rzeki palikami.

- Gdy ułożyli pierwsze kamienie przy ceglanej podporze mostu, ściana runęła, grzebiąc ich w błocie - mówi Adam Królak, prezes firmy Agromel.

Wezwano na pomoc strażaków i pogotowie.

- Niestety wszystko, co mogłam zrobić, to stwierdzić zgon - mówi Ewa Kujawska, lekarz karetki reanimacyjnej.

- To wielka tragedia dla rodzin - zdenerwowany Królak z trudnością szuka słów. - Nie mieliśmy dotąd żadnych wypadków. Nikt nie zawinił, to był tragiczny w skutkach przypadek.

- Wszystko wskazuje na to, że ściana nie była zabezpieczona - twierdzi tymczasem kpt. Zbigniew Basiel, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Pruszczu.

Dochodzenie w tej sprawie prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Pruszczu.

Chcieliśmy skończyć pracę w ciągu jednego dnia. Nasi koledzy przypłacili to życiem - starszy mężczyzna, operator koparki, nie potrafi ukryć drżenia rąk. Kilkanaście minut wcześniej jego trzech kolegów zostało przygniecionych ścianą podtrzymującą most na Czarnej Łasze w Lędowie (gmina Pruszcz Gdański).

Tadeusz D. z Nicponi, Eugeniusz K. z Tczewa i pruszczanin Jan B., pracownicy firmy Agromel z Pruszcza Gdańskiego, umacniali dno rzeki palikami. Zostało im jeszcze ułożenie betonowych płyt. Była godzina 15, gdy postanowili zostać godzinę dłużej i zakończyć pracę przed weekendem.

- Zależało nam, by na sobotę i niedzielę puścić wodę w rzece - opowiada jeden z pracowników. - Nie mogliśmy przewidzieć, że ściana, która podtrzymywała most przez wiele lat, nagle się zawali.

- Gdy robotnicy ułożyli pierwsze kamienie przy ceglanej podporze mostu, ściana runęła, grzebiąc nich w błocie - mówi Adam Królak, prezes firmy Agromel. - Koledzy ruszyli na ratunek.

- Dwaj leżeli przy brzegu. Szybko ich wyciągnęliśmy - opowiadają świadkowie. - Trzeciego nie było widać. Wezwaliśmy na pomoc strażaków i pogotowie.

Ratownicy przybyli w ciągu 5 minut. Niestety, również trzeciej ofiary wypadku, przygniecionej kilkutonową płytą, nie udało się uratować. Zwłoki wydobyto z wody dopiero po sprowadzeniu strażackiego dźwigu.

- Zanim z Pruszcza dojechaliśmy do Lędowa, jeden z pracowników wyjechał na główną drogę i pokazał nam jak trafić na miejsce wypadku - mówi Ewa Kujawska, lekarz karetki reanimacyjnej. - Niestety wszystko, co mogłam zrobić, to stwierdzić zgon.

- To wielka tragedia dla rodzin - zdenerwowany Adam Królak, prezes firmy Agromel z Pruszcza z trudnością szuka słów. - Mostem przejechały setki ciągników, a ściana runęła akurat wtedy, gdy było pod nią trzech ludzi.
Najmłodszy miał 32 lata. Starsi 46 i 48. Pracowali w firmie od 15 lat, od początku jej istnienia.

- Nie mieliśmy dotąd żadnych wypadków - dodaje prezes Królak. - Zajmujemy się głównie umacnianiem wałów i regulacją rzek. Nikt nie zawinił, to był tragiczny wypadek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co zrobić w trakcie wypadku drogowego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto