Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sebastian Wilk

Redakcja
nadesłane
Przedstawiamy rozmowę z podharcmistrzem Sebastianem Wilkiem.

1. Od ilu lat zajmujesz się harcerstwem? Jak się zaczęła Twoja przygoda z harcerstwem?
Harcerstwo to już ponad połowa mojego życia. Na pierwszą zbiórkę stawiłem się we wrześniu 2000 r.,
będąc wtedy w czwartej klasie podstawówki. Pamiętam, że postanowiłem zostać harcerzem w 36
Gdyńskiej Drużynie Harcerzy pod wpływem mojego starszego brata. Do późnych godzin nocnych
opowiadał mi swoje przygody, przebieg gier terenowych, wspomnienia obozowe a czasem anegdoty
z życia drużyny.

2. Czy trudno pogodzić harcerstwo z życiem zawodowym?
Odpowiem dość przewrotnie. Gdyby nie nauka wyciągnięta z harcerstwa, to trudno byłoby mi
pogodzić życie zawodowe z czymkolwiek. Co więcej, to głównie dzięki cechom nabytym w trakcie
mojej instruktorskiej formacji udało mi się znaleźć moją aktualną pracę. Jestem inżynierem budowy i
mam wiele samodzielnych zadań, które wymagają ode mnie sporego zaangażowania oraz
odpowiedzialności. Często muszę rozmawiać z wieloma różnymi ludźmi — zarówno robotnikami
fizycznymi, jak i kierownikami firm podwykonawczych. Muszę być też obowiązkowy i terminowy, bo
to ma realne przełożenie na zyski ekonomiczne. Wiem, że harcerstwo było doskonałym sposobem,
żebym się tego nauczył. Przede wszystkim jednak potrafię z niezłym skutkiem zarządzać swoim
czasem. Dzięki temu mam pieniądze na utrzymanie oraz możliwości zaangażowania się w służbę
instruktorską. Jednak to wszystko wcale nie oznacza, że łatwo jest pogodzić te obowiązki. Wymaga to
sporo samodyscypliny i czasem bardzo męczy. Niemniej w ogólnym rozrachunku sprawia, że jestem
szczęśliwy i bardzo zadowolony z życia.

3. Harcerstwo dawniej i dziś. Wiele się zmieniło?
Gdy patrzę na kolejnych chłopaków, którzy przychodzą do drużyn w naszym hufcu, to oni wciąż są
zafascynowani tym, czym ja byłem w ich wieku. Strasznie nie lubię tak popularnego aktualnie
biadolenia, że teraz to dzieci i młodzież w wolnym czasie tylko siedzą wlepieni w ekran telewizora lub
komputera. Tak naprawdę nie nastąpiła żadna zmiana ewolucyjna. Normalni zdrowi chłopcy wciąż
uwielbiają biegać, wspinać się po drzewach, bawić się w podchody, rywalizować ze sobą, poznawać
przyrodę, dobierać się w małe rówieśnicze grupki. Pod tym względem harcerstwo się nie zmieniło i
wciąż doskonale odpowiada na te potrzeby.

4. Jakie wartości starasz się przekazywać podopiecznym?
Cały system wartości jest zapisany w naszym Prawie Harcerskim. Gdybym miał to dokładnie tu
opowiedzieć, to nikt by tego nie chciał czytać. Zasadniczo staram się sprawić, żeby harcerze wchodzili
w dorosłe życie jako odpowiedzialni, samodzielni, rzetelni mężczyźni. Tacy, którzy są pewni siebie, ale
jednocześnie znają swoje słabości i wciąż się rozwijają, doskonalą. Patrioci, którzy zmieniają swoje
otoczenie, są otwarci na potrzeby innych i zawsze gotowi do niesienia pomocy. Wreszcie posiadający
silnie ugruntowany światopogląd i wzrastający w wierze.

5. Przypominasz sobie zabawną historię związaną z życiem harcerskim?
Oczywiście! Kiedyś w ramach próby na stopień miałem pojechać na miejsce obozowe, wykonać szkic
terenowy i zrobić zdjęcia. Było to dość daleko, przy granicy z województwem zachodnio-pomorskim.
Wraz ze starszym kolegą wsiedliśmy do pociągu późnym wieczorem. Dojechaliśmy do Runowa
Pomorskiego (niedaleko Drawska Pomorskiego) w środku nocy i musieliśmy czekać na przesiadkę dłuższy czas, więc postanowiliśmy wyciągnąć śpiwory i się zdrzemnąć gdzieś na uboczu. Chyba
przespaliśmy budzik, ale szczęśliwie udało nam się wstać jeszcze przed odjazdem pociągu. W
pośpiechu wbiegliśmy na peron i wskoczyliśmy do pociągu, który chwilę później ruszył. Podczas
poszukiwań wolnych miejsc w przedziale spotkaliśmy konduktora. Pokazaliśmy mu nasze bilety, a on
trochę współczująco, a trochę z rozbawieniem się uśmiechnął. Okazało się, że jedziemy właśnie do
Szczecina, a nasz pociąg do Szczecinka (czyli w zupełnie przeciwnym kierunku) odjeżdżał z Runowa
osiem minut później. Na szczęście konduktor nie wystawił nam mandatu i na pocieszenie dodał, że to
dość popularna pomyłka na tej trasie...

6. Czy znasz jakiś krzywdzący mit na temat harcerstwa?
Niestety takich mitów jest dużo. Wiele z nich to wciąż spuścizna okresu błędów i wypaczeń, kiedy
partyjne młodzieżówki określano mianem harcerstwa, choć praktycznie nie miały nic wspólnego z
prawdziwym harcerstwem. Często słyszę, że szufladkuje się nas politycznie. Prawdą jest, że czasem
sami jesteśmy sobie winni, bo jak każda organizacja składamy się z ludzi i niektórzy czasem w
mundurze sympatyzują z tą lub inną partią, zapominając o apolitycznym charakterze harcerstwa. Ja
zawsze staram się to podkreślać i mam nadzieję, że ta brzydka łatka kiedyś zostanie nam odklejona.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto