Skargi rybaków na niskie ceny

Cena minimalna za dorsza narzucona przez Unię Europejską nie jest przestrzegana przez polskie firmy skupujące ryby. Rybacy tracą na tym rocznie nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Za to zyskują - konsumenci. Co roku unijni urzędnicy określają cenę minimalną dorsza, czyli cenę, poniżej której nie powinno się tej ryby sprzedawać. W tym roku cena minimalna jest dla Polski określona na poziomie 1,6 euro (6,2 zł). Rybacy twierdzą jednak, że taka cena to rzadkość. W skupie za rybę płaci się około 5 złotych.
- To kolejny przykład wykorzystywania rybaków - mówi Grzegorz Hałubek, szef Związku Rybaków Polskich. - W innych krajach unijnych cena minimalna jest rygorystycznie przestrzegana przez producentów.
Jeden z wysoko postawionych urzędników z Ministerstwa Rolnictwa powiedział nam, że w ministerstwie nie ma nawet rozporządzeń, które regulowałyby przypadki sprzedaży ryb poniżej ceny minimalnej. Przedstawiciele ministerstwa nie widzą jednak żadnego problemu.
- Faktycznie są przykłady, kiedy ryba skupowana jest po cenie niższej niż minimalna - mówi Leszek Dybiec, zastępca dyrektora Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - W takim przypadku rybackie organizacje producenckie mogą dorsza wycofać ze sprzedaży i ubiegać się o odszkodowanie. Jednak cała procedura jest na tyle skomplikowana i czasochłonna, że żaden z rybaków nie korzysta z tego prawa.
To, że ceny minimalnej nie przestrzega się w ministerstwie nie oznacza jednak, że dzieje się tak w całym kraju. Prezes usteckiej Aukcji Rybnej wprowadził właśnie zarządzenie, na podstawie którego przed każdą sprzedażą ryb cena minimalna jest negocjowana z rybakami.
- Dzięki temu rybakom opłaca się u nas oddawać rybę i mają pewność, że dostaną za nią godziwe pieniądze - mówi Michał Wawryn, prezes usteckiej Aukcji Rybnej.