Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skok z Żurawia i inne osobliwości

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Po Mieście rozeszła się ostatnio wieść, że pewien Kolumbijczyk zamierza wykonać efektowny skok z Żurawia do Motławy. No bardzo ładnie, tylko po co? - pytają ludzie. Podobnie pytali zawsze, kiedy ktoś postanawiał zrobić coś dziwnego.

Skok z wysokiego obiektu, czy jest nim wysoka skała, most, czy średniowieczny dźwig portowy, ma w sobie najwyraźniej coś magicznego. Ulotność aktu skoku, zbliżająca skaczącego do nieskrępowanego grawitacją ptaka, budzi w oglądających jego swobodne, trwające zapewne około sekundy, spadanie, marzenie o niezwykłej swobodzie. Skakanie z wysokiej wieży do wody jest przecież nawet dyscypliną olimpijską. Skok taki, o ile wykonany jest ze stosownym znawstwem, może być źródłem doznań estetycznych. Piękna parabola lotu, odpowiednie ułożenie ciała skaczącego i wejście w wodę bez nadmiernego rozbryzgu, nagradzane są punktami przez jurorów, a brawami przez publiczność.

Skok Kolumbijczyka nie będzie punktowany, zostanie zapewne nagrodzony owacją ludzi, którzy celowo, lub przypadkowo staną się świadkami tego niezwykłego jak na nudną rzeczywistość Motławy, wydarzenia. Zrobienie czegoś dziwnego, tylko po to, by tego dokonać, nie jest zatem aktem pozbawionym głębszego sensu. Daje bowiem temu, kto tego czegoś dokona możliwość stwierdzenia "dałem radę", a oglądającym – "widzieliśmy, jak dał radę".

Nie sądźmy jednak pochopnie, że tego typu wydarzenia są wynalazkiem naszych czasów. Potrzeba niezwykłości i przełamywania szarości codziennej egzystencji towarzyszy człowiekowi zapewne od początku jego istnienia. Raz na jakiś czas ludzie robili coś, nie dlatego, że przynosiło im to zysk, że wynikało z ich obowiązku, lub było konieczne z jakichś innych względów. Ktoś, ryzykując życiem, wspinał się na niedostępny szczyt, inny mierzył się z dziką bestią, mimo że szanse na jej pokonanie (i przeżycie) miał małe.

Wydarzenia tego typu zdarzały się z podobną jak na całym świecie częstotliwością również w Gdańsku. Czasem znajdowały odzwierciedlenie w notatkach kronikarzy, czasem tylko w legendzie. Jak choćby ta, o młodzieńcu, który wspiął się na szczyt wieży Ratusza Głównego Miasta, by zawiesić czapkę na blaszanym kogucie – wiatrowskazie, którego z czasem zastąpić miała w tej odpowiedzialnej funkcji figura bosego rycerza w koronie, rzekomo samego króla Zygmunta Augusta.

Wodny charakter wyczynu kolumbijskiego skoczka przywodzi jednak na myśl inne wydarzenie. Nie tak spektakularne według dzisiejszych kategorii, za to trwające znacznie dłużej, a, z punktu widzenia zdrowego rozsądku równie... sensowne.

Otóż, jeśli wierzyć kronikarzowi Reinholdowi Curicke, w 1558 r. pewien mieszczanin z oddalonego o 150 kilometrów od Gdańska Królewca, założył się pewnego dnia, że dokona czynu dość niezwykłego, a mianowicie, że dopłynie z rodzinnego miasta do grodu nad Motławą. Żegluga na tej trasie, czy to drogą morską, czy skrótem przez Zalew Wiślany i rozgałęzione bogato tory wodne delty Wisły, nie była niczym wyjątkowym, o ile odbywała się przy użyciu konwencjonalnych środków morskiego transportu takich jak łódź, czy statek. Królewiecki mieszczanin postanowił jednak, że podobnym konwencjom nie ulegnie.

Założył się bowiem, że drogę z Królewca do Gdańska przepłynie w miedzianej kadzi, takiej, jakich używali browarnicy do warzenia piwa. Żegnany przez przyjaciół, którzy nie spodziewali się przegrać zakładu, zasiadł królewiecki mieszczanin 15 sierpnia 1558 r. w miedzianej kadzi i rozpoczął podróż do Gdańska. Znana jest nawet trasa tego niezwykłego rejsu. Mieszczanin popłynął początkowo Pregołą, następnie przebył Zalew Wiślany i zapewne Szkarpawą dotarł do Wisły, a potem, jak w piosence, "od Wisły do Gdańska". Wiadomość o zbliżaniu się niecodziennego podróżnego musiała dotrzeć nad Motławę przed nim, skoro w Gdańsku witany był tłumnie i przy dźwięku trąb.

Oczekując na skok z Żurawia, życzymy, by był równie udany jak rejs w 1558 r. i by Motława okazała się dostatecznie głęboka.

Czytaj też:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto