MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Słaby mecz Lechistów w Poznaniu: Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:0

Natalia Wingert
Natalia Wingert
Lech Poznań wygrał z drużyną gdańskiej Lechii 2:0. Lechia w porównaniu do poprzednio rozegranych meczów zagrała bardzo słabo i zasłużenie przegrała w Poznaniu różnicą dwóch goli. Lechia zajmuje obecnie szóste miejsce w ligowej tabeli a rywale biało-zielonych piętnaste miejsce, pozostając nadal w strefie spadkowej.

Jedziemy po 3 punkty!

W przededniu meczu, trener Tomasz Kafarski otwarcie mówił, że ofensywnie usposobieni piłkarze Lechii Gdańsk jadą do Poznania po trzy punkty. Wielu kibiców zastanawiało się czy Lech przełamie się i wygra z Lechią przy Bułgarskiej. Trener Kafarski podkreślał, że priorytetem jego drużyny jest nie pozwolić Mistrzowi Polski na rozwinięcie skrzydeł w meczu.

Inwazja kibiców Lechii Gdańsk

Lechiści do Poznania wyjechali w bojowych nastrojach nie mniejszych niż ich wierni kibice, którzy w sile około 2100 osób, w sobotę, po godzinie ósmej rano wyjechali z Gdańska Głównego dwoma specjalnymi pociągami . Biało-zieloni fani przyjechali na stadion już o 15:30 i ponad półtorej godziny trwało ich wejście na stadion, gdyż organizatorzy mimo tak wielkiej liczby kibiców otworzyli zaledwie trzy bramki wejściowe. Gdy już wszyscy kibice gdańskiej Lechii zajęli swoje miejsca na stadionie, zaczęli skandować nazwę swojej ukochanej drużyny tak głośno, że fala uderzeniowa donośnych okrzyków roznosiła się po całym stadionie i zagłuszała kibiców gospodarzy.

Trener Kafarski zaskoczył wyjściową jedenastką, gdyż miejsce młodego Jakuba Popielarza zajął „stary wyjadacz”, Marek Zieńczuk, a miejsce kontuzjowanego Ivansa Lukjanovsa zajął Bedi Buval. W pierwszej połowie do około 30 minuty Lechia grała poprawnie - wymieniała podania i próbowała konstruować ofensywne akcje. Dobre sytuacje na strzelenie gola mieli Abdou Razack Traore, który w 9 minucie strzałem z szesnastu metrów chciał zaskoczyć Krzysztofa Kotorowskiego oraz Paweł Nowak w 29 minucie.  Zawodnikom Lechii nie udało się jednak skierować piłki do bramki Lecha.  W pierwszej połowie wydawało się jednak, że to Lech Poznań ma przewagę w prowadzeniu gry i to on w pierwszych czterdziestu pięciu minutach miał więcej dogodnych szans na zdobycie gola. Zbyt łatwo do piłek dochodził Artioms Rudnevs. Dwukrotnie mógł wyprowadzić popularnego Kolejorza na prowadzenie. Swoje szanse mieli również Jakub Wilk i Sławek Peszko, ale na szczęście biało-zielonych, nie wykorzystali ich.

Najsłabszym ogniwem w drużynie Lechii był Marek Zieńczuk, który miał zbyt wiele strat i podawał bardzo niedokładnie. Wydawałoby się, że to właśnie Zieńczuk będzie pierwszym zawodnikiem do zmiany, jednak trener Kafarski z niezrozumiałych powodów zostawił gracza, który najzwyczajniej w tym dniu, nie czuł granej piłki.

Popisowa gra Lecha, brak pomysłu Lechii

Druga połowa była popisowa w wykonaniu zawodników Lecha Poznań, którzy mieli zbyt wiele dogodnych sytuacji na strzelenie gola. Lechia niespodziewanie oddała inicjatywę nie mając wyraźnego pomysłu na grę. Swoją przewagę w drugiej połowie gospodarze potwierdzili już w 52 minucie. Cezary Wilk popędził lewą stroną boiska, następnie świetnie podał piłkę do nadbiegającego Sławka Peszki, który wyprzedził zaspanego obrońcę gdańskiej Lechii Huberta Wołąkiewicza i strzelił z pierwszej piłki w prawy róg bramki. Bramkarz Lechii Sebastian Małkowski nie miał w tej sytuacji nic do powiedzenia. Kolejorz coraz częściej forsował obronę Lechistów, a Lechia zamknęła się na własnej połowie i trudno było jej wyprowadzić składną akcję. Kolejna bramka dla Lecha padła już w 59 minucie. Po dokładnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykonywanego przez Sergieja Krivtsa, nie pilnowany Artioms Rudnevs wyskoczył do piłki, która idealnie spadła mu na głowę i było już 2:0 dla Lecha. Lechia po straconym golu załamała się i już do końca meczu w niczym nie przypominała drużyny, do której kibice gdańskiej Lechii byli przyzwyczajeni. Dalsze minuty przebiegały pod zdecydowane dyktando drużyny z Poznania i tylko wyjątkowe szczęście uchroniło Lechię przed stratą jeszcze co najmniej dwóch goli. Jedyną dogodną sytuację miał pod koniec meczu Aliaksandr Sazankou, który strzałem głową, przy odrobinie szczęścia mógł pokonać Krzysztofa Kotorowskiego. Tak się jednak nie stało.

Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla poznańskiego Lecha, którzy tym zwycięstwem przybliżył swoje wyjście ze strefy spadkowej. Piłkarze jak i kibice gdańskiej Lechii wyjeżdżali z Poznania w bardzo smutnych nastrojach do Gdańska. Należy sobie jednak zadać pytanie czy to Lech zagrał tak dobrze, czy Lechia tak słabo? Odpowiedź zostawiam Wam - czytelnikom MMTrojmiasto.

Zobacz też:

Lech Poznań - Lechia Gdańsk
2:0 (0:0)
Gole: 1:0 Peszko (52), 2:0 Rudnevs (58)

Lech Poznań: Kotorowski - Kikut, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Wilk (75 Djurdjević), Możdżeń (46 Kriwiec), Stilić, Injać, Peszko - Rudnevs (69 Tshibamba)
Lechia Gdańsk: Małkowski - Deleu (73 Dawidowski), Bąk, Kożans, Wołąkiewicz - Nowak, Surma, Zieńczuk (62 Pietrowski) - Buzała, Buval, Traore (73 Sazankow)

**

**

**

**

Zagłosuj na swoich kandydatów
w prawyborach prezydenckich w MMTrojmiasto.pl
»

**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto