Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sławek Łosowski: Miłość to dwoje nas

Andrzej Niklas
Andrzej Niklas
W wywiadzie z legendarnym Sławkiem Łosowskim nie znajdziecie bibliograficznej notki o jego twórczości w Kombi, czy kontrowersji wokół Kombi2. Wystarczy posłuchać, by się przekonać, która muzyka jest prawdziwa i płynie z serca.

U szczytu sławy zrezygnował z życia publicznego. Poświęcił się rodzinie i rozwijaniu własnej firmy. Po kilkunastu latach wrócił do swoich instrumentów, ale nie po to, aby „odcinać kupony” od dawnych sukcesów. Zainwestował własne pieniądze w projekt muzyczny. Teraz intensywnie pracuje w swoim gdańskim studio nad utworami na nową płytę.

Zbliża się czterdziestolecie muzycznej twórczości Sławomira Łosowskiego. Muzyka to jego życie, ale życie to nie tylko muzyka…

Jesteś otwarty na nowe style muzyczne. Dzielisz muzykę na dobrą i złą. Twoja twórczość przechodziła kilka zwrotów stylistycznych. W Akcentach grałeś muzykę eksperymentalną z domieszką jazzu, bluesa, rocka i funky. Na początku z Kombi - elektrycznego jazz-rocka, później pop. Teraz w Twoich interpretacjach np. „Komputerowe serce”, „Nowe narodziny”, czy „Taniec w słońcu” słuchać jazzujące – nomen omen - akcenty. Czy to powrót do korzeni? W jakim klimacie będzie nowy album?

Pewnie masz na myśli moje solówki. Nie mam świadomych ani, jak sądzę, podświadomych ciągot w kierunku jazzu, jeśli już, to w kierunku rocka. Po prostu lubię wpleść w utwór jakąś improwizację. Szczególnie na koncertach. Utwory, które wymieniłeś, gram z radością na koncertach i dopiero teraz brzmią i są zagrane zgodnie z zamiarem mojego serca, gdzie się przecież zrodziły. Nie ma w nich dzisiaj żadnych obcych dźwięków.

Nowa płyta nie będzie powrotem. Będzie spojrzeniem w przód. Tylko w kilku utworach pojawiają się epizodycznie, obok moich aktualnych brzmień, także te znane fanom z poprzednich lat. Coś w rodzaju mojego podpisu. Najwięcej tych dawnych brzmień jest w piosence „Miłość to dwoje nas”, którą już zdążyłem odsłonić jako singiel. W pozostałych jest ich mniej albo nie ma zupełnie. Mam jednak nadzieję, że nadal będę rozpoznawalny.

A klimat płyty jest nawet dla mnie zaskakujący. Kilka utworów, zarówno piosenek jak i instrumentali, delikatnie dotyka pewnych krajów lub kultur. Ale proszę nie myśleć, że teraz gram muzykę etniczną. Po prostu to tylko lekka inspiracja geograficzna, która delikatnie się ukazuje w muzyce jako pewien klimat, oraz w tekstach Julka Mere, któremu przed pisaniem zwierzałem się z tych inspiracji.

Koncerty zaczynasz instrumentalem „Bez ograniczeń energii” (popularny temat z 5-10-15 - przyp. aut.) będący w klimacie fusion, następnie usłyszeć można twoje świetne, nieśmiertelne kompozycje pop „Nietykalni - skamieniałe zło”, „Słodkiego miłego życia” śpiewane przez Zbyszka Fila. Do tego solówka Tomka, który uznawany jest za jednego z najlepszych polskich perkusistów. Jak wam się współpracuje na koncertach i podczas pracy nad albumem?

Tak, koncerty zaczynamy utworem „Bez ograniczeń energii” albo „Walką światów”.

Zależy to od koncepcji programu na dany koncert. Inaczej układam program na koncert otwarty, a inaczej na zamknięty, eventowy. Niestety, mamy znacznie więcej utworów niż możemy zagrać w jednym koncercie. Żal mi, kiedy niektóre moje ukochane, a mniej znane szerszej publiczności utwory muszą „siedzieć na ławce rezerwowych”. A ze Zbyszkiem i Tomkiem pracuje mi się z bardzo dobrze. To świetni muzycy.

Na singlu „Niebo, które czeka” usłyszeć można także Marka Raduli i Wojciecha Pilichowskiego. Jakich jeszcze artystów zaprosiłeś do współpracy nad albumem?

Tak, Marek i Wojtek zagrali w tym numerze. Ale co do pozostałych utworów, to na razie są nagrywane wyłącznie na syntezatorach. Nie sądzę, aby to się zmieniło do miksowania, które przewiduję na czerwiec. Chociaż nigdy nie wiem, co mi wpadnie jeszcze do głowy.

 

Twoje koncerty to spektakl multimedialny. Show muzyczne, obrazy, pirotechnika, lasery… Zagrałeś ostatnio koncert na Politechnice Gdańskiej. Gdzie będzie można w najbliższym czasie posłuchać Twojej muzyki za żywo?

To był zamknięty koncert dla gości Dziennika Bałtyckiego. Otwarte koncerty będę miał dopiero w sierpniu. Informacje o moich koncertach umieszczane są zawsze na mojej stronie www.losowski.pl

Yach Paszkiewicz realizuje klipy wzbogacone o twoje grafiki. Czuwa także nad wizualną stylistyką koncertów „Zaczarowane miasto”. Czy planujesz wydanie płyty DVD z koncertem?

Mam świetnie nagrane dwa koncerty. Może dołączę dvd live jako bonus do nowej płyty. Jeszcze tego nie wiem. To nie zależy tylko od mojej decyzji.

Wypracowałeś swój własny styl muzyczny, który nie mieści się w konkretnym formacie radiowym. Wydałeś przez własną firmę single „Niebo, które czeka" i „Miłość, to dwoje nas”. Nazywasz siebie artystą offowym. Czy zamierzasz dotrzeć do szerokiego audytorium także poprzez Internet?

Jasne, że chcę, aby moja muzyka dotarła do jak największej liczby słuchaczy, ale nie chodzi mi o tanią popularność i nic nie uczynię w mojej muzyce, aby zatracić własny styl. Gram muzykę uniwersalną i każdy może w niej znaleźć coś dla siebie. Idę swoją drogą. W dotarciu do słuchacza liczę także na internet, gdzie nie narzuca się ludziom niczego i każdy sam wybiera, co chce.

Przyznajesz, ze nie jesteś muzykiem elektronicznym i nie słuchasz muzyki elektronicznej. Jakiej zatem słuchasz muzyki? Skąd czerpiesz inspiracje?

Nie czerpię inspiracji ze słuchania czyjejś muzyki. Inspiruje mnie wszystko co mnie otacza i to, co sam przeżywam, a moje utwory to opisują czy też ilustrują. Oczywiście w formach, które mieszczą się w szeroko pojętej tradycji muzyki pop i rock. W końcu gram piosenki i tematy instrumentalne, a nie muzykę eksperymentalną. W naturalny sposób mają one wspólny mianownik mojej osobowości jako autora. Owszem, w młodości słuchałem sporo światowej muzyki. Dzisiaj wolę jedynie czasem skorzystać z niektórych współczesnych zabiegów produkcyjnych, nie gubiąc nic ze swojego własnego charakteru.

Grasz na oryginalnych analogowych instrumentach klawiszowych, które dostosowałeś do własnych wymagań, wspomagany techniką cyfrową. To instrumentarium o niepowtarzalnym brzmieniu, będące Twoją wizytówką. Czy nadal szukasz nowych dźwięków?
Po roku 2004 moja muzyka wzbogaciła się o szereg nowych brzmień, które mam dzięki udanym przeróbkom syntezatorów Prophet –5 i Mini Korgów 700s. Ale trzeba pamiętać, że moje charakterystyczne brzmienie nie wynika z grania na tych konkretnych modelach instrumentów, a głównie ze sposobu grania, tworzenia wyłącznie własnych barw, artykulacji, wibrata, czy też takiego, a nie innego używania modulatorów i pitch band-u.

Jesteś kompozytorem, instrumentalistą i producentem własnej muzyki. Ale Sławek Łosowski to postać renesansowa, o wielu talentach. Oprócz tworzenia muzyki i prowadzenia firmy w wolnych chwilach rysujesz. Gdzie można obecnie obejrzeć Twoje grafiki i rysunki?

Od dzieciństwa rysowałem i robię to nadal. Gdy wiele lat temu budowałem dom, to nawet przewidziałem na poddaszu dobrze, słonecznie doświetloną pracownię. Ale brak czasu, sytuacja rodzinna oraz związana z nią konieczność prowadzenia działalności gospodarczej, nie pozwoliły mi na szersze rozwinięcie pasji plastycznej. Rysuję cały czas, ale nie tyle, ile bym mógł i chciał. Aktualnie w holu centrum handlowego Manhattan w Gdańsku-Wrzeszczu jest moja mini wystawa; ok. 50 prac z różnych okresów życia, w tym kilka z lat 2007 i 2008.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto