Stało się. Kawaler został nareszcie usidlony. Prawdę powiedziawszy wcale się przed tym nie bronił. Przyjaciołom tłumaczył: Wpadłem po same uszy...
Ten jeszcze do wczoraj kawaler, to znany prezenter telewizyjny Sławomir Siezieniewski. W Katedrze Oliwskiej, w obecności ponad dwustu osób z rodziny i przyjaciół, poślubił Jolantę Markiewicz. Ślubu udzielał im ksiądz Jerzy Kownacki.
Parę młodą do ołtarza prowadziły... dzieci. Jeszcze nie ich własne, a przyjaciół. Ksiądz Kownacki cytował im Marcela Prousta: "Gdyby w małżeństwie nie było kłótni, to trzeba by je było wymyślić. Bo prawdziwa miłość sprawdza się w sporach". Kiedy młodzi wymieniali się obrączkami powiedział do nich: Coś się skończyło i coś się zaczęło. Zakończył zaś słowami, że w życiu szczęśliwe są tylko chwile. I życzy im, żeby tych chwil mieli jak najwięcej.
Państwo młodzi prosili gości, aby nie przynosili kwiatów. A pieniądze, które mieliby ewentualnie na nie przeznaczyć, mogą przekazać na Dom Dziecka w Oliwie. Żeby - jak tłumaczyli oboje - w dniu ich radości dać trochę radości biednym dzieciom. Po wyjściu z katedry można więc było wrzucać pieniądze do puszek na ten cel.
Duży udział w tym ślubie miała redakcja "Wieczoru Wybrzeża". To za sprawą tej gazety młodzi się poznali. Jola Markiewicz była bowiem jedną z uczestniczek wyborów miss, organizowanych przez redakcję. Od razu Sławkowi wpadła w oko. Potem mówił, że urzekła go skromnością, subtelną urodą i kobiecością.
Dużego wesela nie było. Nowożeńcy zaplanowali sobie przyjęcie na 70 osób w sali Rajskiego na terenie Opery Leśnej, mając nadzieję, że przejdą przez życie... śpiewająco.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?