Śledzik na ostro

Tytuł imprezy nawiązywał do konwencji, która nakazywała obecnym wystąpić w kobiecych wcieleniach. Niektórzy wzięli sobie tę sugestię bardzo do serca. Chyba nie często można zobaczyć na raz aż tylu facetów w sukienkach, pończoszkach i perukach. 

Pięknie przebrani panowie konkurowali o względy jury w konkursie na królową balu, który jak co roku prowadziła niejaka Lana Diwaszkiewicz. Wygrała piękność o sugestywnym pseudonimie Angelika. Transwestyci nie byli jednak jedyną atrakcją. Ostrą atmosferę podgrzewały dźwięki m. in.: Dj Sri Romery Bhajans, Mecenasowej Fresz-Świeżyńskiej czy Paryss Hilton. Szkoda, że autentyczna Paris się nie pojawiła, bo z pewnością świetnie pasowałaby do klimatu imprezy. Chociaż... chyba na tej imprezie nie wyróżniałaby się z tłumu.

Niestety nie obyło się bez incydentów. Dla radosnej atmosfery panującej na parkiecie, przeciwwagę stanowiło zachowanie pracowników ochrony. Wszyscy co prawda przywykliśmy do tego, że faceci stojący na bramkach w klubach nocnych subtelni nie są i kulturą osobistą nie grzeszą. Nie zwracamy już uwagi na ich skwaszone miny na samym wejściu i zaakceptowaliśmy drobne przejawy chamstwa, którymi nas na co dzień raczą. A niesłusznie. Pamiętajmy, że kupując bilet do klubu, płacimy między innymi za ochronę, która jest w dużej mierze po to, aby zapewnić nam bezpieczeństwo!

Wydaje się, że niektórzy pracownicy Sfinksa minęli się jednak z powołaniem. Jeden z nich zrozumiał swoje zadanie wręcz na opak. Wczorajszej nocy 23-letnia studentka bez wyraźnego powodu została brutalnie popchnięta na ścianę przez wspomnianego ochroniarza. Jego reakcją na skargę dziewczyny, że mógł zrobić jej krzywdę, był stek wyzwisk i pogróżek. Chyba nie takiego zachowania oczekujemy od personelu klubu, który uchodzi za kultowy.

Jednym słowem - ostra impreza. Momentami jednak przyprawy były tak pikantne, że danie zrobiło się niestrawne.

Czytaj także: 

Królowa Baru z brodą - relacja Marty Nowickiej