Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Mikołajkach Pomorskich w gęstej mgle rozegrała się tragedia. Wracający do domu Kazimierz K. z Ramz Małych w gminie Sztum zginął w samochodzie zmiażdżonym przez ekspres relacji Kraków-Gdynia.
- Wracałem ze spaceru, gdy usłyszałem pisk hamulców pociągu - mówi Waldemar Koliński, świadek zdarzenia. - W miejscu, z którego dobiegał dźwięk, pociągi nigdy się nie zatrzymują; to z pół kilometra od stacji.
Do wypadku doszło około godziny 21 w piątek wieczorem. Silnik Forda escorta którym jechał 42-letni mieszkaniec Ramz zgasł na przejeździe. Mgła ograniczała widoczność do 2-3 metrów.
- Pasażerka forda i dziecko zdążyli uciec z auta. Jadący z tyłu mężczyźni zatrzymali się, by pomóc zepchnąć uszkodzony samochód - mówi Wojciech Madejski, komendant powiatowy policji w Sztumie.
Prowadzący forda pozostał w aucie, próbując ponownie uruchomić silnik. Nie zdążył uciec przed pociągiem. Zginął na miejscu. Jeden z pomagających odniósł poważne obrażenia kończyn.
- Zauważyłem światła pociągu niebezpiecznie blisko nas - mówi Damian J., drugi z pomagających. - Krzyczałem, żeby wszyscy uciekali, ale kierowca nie wysiadał. Potem usłyszałem głuche uderzenie.
Jego siła odrzuciła samochód, poszkodowanego Dariusza J. oraz ciało Kazimierza K. na odległość 50 metrów.
Policjanci przebadali całą załogę składu pociągu. Wszyscy byli trzeźwi.
- Nie było żadnych szans, by na tak krótkim odcinku zatrzymać wielowagonowy skład, rozpędzony do 100 kilometrów na godzinę - mówił maszynista.
Ekipy policji oraz mikołajska jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej do godziny 2 nad ranem badały przyczyny wypadku i usuwały jego skutki. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Malborku.
Policja radzi jak zaplanować podróż
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?