Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmiertelna pomyłka

Dorota Abramowicz
Przeżywam gehennę - mówi cicho Beata Paczkowska. - I niepewność. Najpierw straciłam dziecko, teraz już do końca nie wiem, czy właśnie moje maleństwo pochowałam.

Przeżywam gehennę - mówi cicho Beata Paczkowska. - I niepewność. Najpierw straciłam dziecko, teraz już do końca nie wiem, czy właśnie moje maleństwo pochowałam.

Przez cały miesiąc Beata była pewna, że na Cmentarzu Łostowickim w Gdańsku spoczywa jej córeczka, Amelka.
Przełom marca i kwietnia. Była w 23 tygodniu ciąży. Przed świętami Wielkanocnymi rodzice postanowili sprawdzić płeć dziecka.
- Poszliśmy do lekarza - wspomina matka. - Pani doktor uspokoiła, że wszystko jest w porządku. Płci nie określiła, bo dzieciak był odwrócony tyłem. Postanowiliśmy jednak spróbować jeszcze raz na lepszym sprzęcie, już prywatnie.

Kolejne informacje były niepokojące. Lekarz stwierdził za małą ilość wód płodowych. Poradził, by prywatnie udać się do prof. Krzysztofa Preisa, kierującego kliniką położnictwa AMG. Tuż po świętach Beata i Daniel usłyszeli z ust profesora wiadomość-wyrok: - Dziecka z tej ciąży nie będzie. Musi pani przyjść do kliniki i urodzić.
- To był koszmar - opowiada pani Beata. - Trzy dni dostawałam kroplówki. Obok rodziły, krzycząc, inne kobiety, a ja płakałam z rozpaczy. Błagałam o coś przeciwbólowego, ale powiedziano, że nie należą mi się żadne środki znieczulające.
Wreszcie 5 kwietnia rozpoczęła się akcja porodowa. Tuż przed narodzeniem martwego już dziecka pani Beata otrzymała narkozę.
- Nie miałam żadnej świadomości - wspomina.
Później od położnej usłyszała, że urodziła dziewczynkę. Dali jej imię Amelka, które wcześniej wybrali z ojcem dziecka, Danielem.
Ciało dziecka trafiło aż do Rumi, gdzie lekarz związany z kliniką AMG przeprowadził sekcję zwłok.
- Postanowiliśmy pochować naszą córeczkę - mówi matka. - W Urzędzie Stanu Cywilnego wymaga się, by w razie urodzenia martwego dziecka, rejestrować je już po trzech dniach. Na zarejestrowanie żywego noworodka rodzice mają aż dwa tygodnie.
Otrzymali wypis ze szpitala, podpisany przez dr. Marka Puzio. "Płeć żeńska" - widniało w dokumentach. Załatwili formalności. Odebrali po dwóch tygodniach w Rumi zwłoki dziecka zawinięte w torbę. Po tak długim czasie już torby nie odwijali. Zorganizowali skromny pogrzeb.
Przyszła pora na leczenie ran, przerwana wstrząsającą informacją. W ostatni piątek Beata odebrała w sekretariacie budynku AMG przy ul. Klinicznej wyniki sekcji zwłok dziecka. "Narządy płciowe zewnętrzne męskie" - napisał patolog, dr Jacek Gulczyński.
- Zdarza się - usłyszała w klinice. - Musi pani zmienić napis na grobie. Z Amelki na Piotrusia.
Jedna myśl goni drugą. Beata zastanawia się - czy w szpitalu ktoś pomylił się przy określeniu płci martwego noworodka? A może w prosektorium wydano jej ciało obcego chłopca? Gdzie w takim razie pochowano jej córkę? Kto popełnił błąd?
- To nie jest błąd - wyjaśnia profesor Krzysztof Preis, lekarz. - To procedura. Zdarza się, że płeć martwego w momencie urodzenia dziecka jest niemożliwa do ustalenia. Przyjęto więc, by w takiej sytuacji pisać: "żeńska". Przepisy nie dopuszczają, by wpisywano "płeć nieokreślona", a niepodanie płci w ogóle uniemożliwiałoby pochówek.
Matka usłyszała w ostatni piątek w klinice, że takie rzeczy zdarzają się.... bardzo często.
Beata nie przyjmuje tych argumentów do wiadomości.
- Jak to płeć nieokreślona? - pyta. - Patolog stwierdza, że badane przezeń dziecko miało ,narządy zewnętrzne męskie". Miotam się, a w szpitalu traktują mnie jak worek kartofli!
Szalę goryczy Beaty Paczkowskiej przeważył dziwny telefon, który odebrała w ostatni weekend.
- Kiedy trafiłam do szpitala, poproszono mnie o podanie numeru komórki do ojca dziecka - mówi. - Pod ten numer zadzwoniła kobieta, poprosiła o przekazanie mi słuchawki.
Zdziwiona Beata wzięła komórkę.
- Pani Paczkowska? - usłyszała. - Dzwonię z firmy ubezpieczeniowej. Gratuluję narodzin dziecka. Czy nie chciałaby pani go u nas ubezpieczyć?
Beata zaczęła płakać.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto