Sopocki rynek ma już dach, kupcy się cieszą

Zaczęło się od krótkiej, oficjalnej uroczystości i symbolicznego chrztu nowej budowli. Prezydent Sopotu, Jacek Karnowski życząc handlarzom udanej pracy, rozbił butelkę szampana o jeden z wielkich metalowych filarów podtrzymujących całą konstrukcję.

Budowa dachu trwała prawie trzy miesiące, wyłożono na nią 3,7 mln złotych, robotnicy i koparki utrudniały codzienny handel, ale było warto.

- Dla nas takie zadaszenie to wielkie ułatwienie w pracy - mówi Monika Sobieska, która handluje artykułami przemysłowymi w Sopocie od jedenastu lat. - W końcu nie musimy za każdym razem rozstawiać namiotu nad stoiskiem.

Handlarka uważa, że dzięki zadaszeniu nie będzie już musiała zostawać w domu w czasie deszczu. Jest to równoznacze z większymi zarobkami.

Również dla Adama Śliwy, który wraz z żoną prowadzi stoisko z odzieżą, dach jest świetnym rozwiązaniem.

- Podczas złej pogody na odsłonięte targowisko przychodziło po prostu mniej ludzi - mówi sprzedawca. - Poza tym, teraz jest większy porządek.

Kto pamięta rynek sprzed remontu, na pewno zwróci uwagę na nowe, równo ustawione stoły do handlowania i jasno wytyczone ścieżki.

- Wcześniej zdarzało się, że trzeba było się przeciskać, stoiska stały nierówno, był bałagan - mówi pan Krzysztof, stały klient na sopockim targowisku.

Zanim jednak życie na Sopockim Rynku Non Stop wróciło do szarej rzeczywistości, targowisko przeniosło się na chwilę w inny wymiar. Pracę i zakupy umilali poprzebierani za dziewiętnastowiecznych kupców kuglarze i szczudlarze, rozdając kwiaty i jabłka, a pomiędzy stragani przechadzała się podwórkowa kapela.

- Cieszę się, w końcu to miejsce wygląda i funkcjonuje nowocześnie - cieszy sie pani Marta z Sopotu, która od lat robi tutaj zakupy.

Czytaj też:

**

**

**

**

**

**

**

**

**

**

**

**