W sobotę przy sopockim molu na cumującej tu jednostce pływającej "Zodiak" wybuchł pożar, a w akcji ratowniczej uczestniczył m.in. śmigłowiec "Anakonda".
Tego samego dnia, ale już w godzinach wieczornych ogień trawił jeden z opuszczonych hoteli w Gdyni Orłowie.
Zobacz także: Manewry ratownicze RATMAZ w Gdyni. Wybuch gazu w hotelu
Najbardziej widowiskowym zadaniem okazał się pożar statku. Mało kto, ze spacerujących po molu, miał świadomość, że to tylko symulacja. Turyści odruchowo wyciągali aparaty i robili zdjęcia, a niektórzy zaczęli wydzwaniać po straż pożarną. Na szczęście, ogień był tylko pozorowany.
W niedzielę natomiast na końcu mola wybuchł agregat z prądem. Rannych zostało ponad 20 osób, a wszystkich dusił ciemny dym wydobywający się z agregatu.
- Zadanie nie było łatwe, bo trzeba było udzielić pomocy ponad 20 osobom. Niestety, ratownicy nie dotarli do wszystkich na czas, zwłaszcza do ofiar oznaczonych na czerwono (czyli stan bardzo ciężki). Przez co trzeba było oznaczyć ich kolorem czarnym (zgon). Ale właśnie po to są takie ćwiczenia, by w przyszłości było wiadomo, na co zwracać uwagę w takich sytuacjach - tłumaczy phm. Marta Bednarska, Komendantka Hufca ZHP Sopot, który był organizatorem manewrów.
W manewrach wzięło udział 50 ratowników, 40 symulantów (głównie wolontariuszy i harcerzy), a także sopoccy strażacy, którzy na miejscu pojawili się w trzech wozach strażackich.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?