Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spacer po Gdyni - sukces ze szczyptą dziegciu

Ewa Kowalska
Ewa Kowalska
Cieszył się Antoni Abraham, dziwili się organizatorzy spaceru po Gdyni. U stóp Wielkiego Gdynianina pojawiło w sobotę się niemal dwustu mieszkańców Trójmiasta.

Takiego zainteresowania nostalgicznym spacerem śladami gdyńskich zabytków modernistycznych nie spodziewali się jego organizatorzy, związani z Urzędem Miasta Gdyni. W wydanym z tej okazji folderze czytamy: „Zapraszamy na spacer … w rejonie Portu Gdynia, od którego wszystko przecież w naszym mieście się zaczęło … Jest w tych budowlach zawarta oryginalna i ciągle imponująca nowoczesnością rozwiązań myśl projektantów i inwestorów. Warto doprawdy poznać je bliżej … by przekonać się, ze status zabytku nie przeszkadza w harmonijnym rozwoju portu i miasta. To jest dziedzictwo, z którego może być dumna nie tylko Gdynia, ale także cała Polska”. Cała Polska szczęśliwie na spacer nie przyszła, wystarczyła część mieszkańców Trójmiasta, żeby organizatorów wprowadzić w osłupienie, które niestety wiązało się z bałaganem organizacyjnym.

- Podzielmy się na cztery grupy - nawoływał Robert Hirsch, miejski konserwator zabytków Gdyni, który wydawał się być mocno zakłopotany zaistniałą sytuacją, chociaż dzielnie stawił jej czoła. Niestety, w opinii wielu uczestników spaceru, czworo przewodników nie było w stanie zapewnić w miarę komfortowego zwiedzania. Część osób nie zdecydowała się na wędrówkę w tłumie i odeszła z tzw. kwitkiem. Ci którzy pozostali, mimo trudnych warunków, zaliczyli spacer do udanych.

U boku Roberta Hirscha
Na spacer wyruszyliśmy trasą wydeptywaną przez parafian ze wsi Gdynia, którzy przez lata podążali tędy ku kościołowi na Oksywiu, czyli ulicą Portową. Ulica ta ilustruje zmiany architektoniczne, jakie zachodziły w architekturze na początku XX wieku. Oto kamienica Wojewskich pyszni się licznymi zdobieniami, a zaledwie dziesięć lat młodszy biurowiec norweskiej firmy spedycyjno- maklerskiej, dzisiaj Komenda Policji, reprezentuje już programowo oszczędny styl architektoniczny.

Zmierzając dalej w kierunku portu, zatrzymaliśmy się przy pozostałości osady Na Piaskach, czyli trzech charakterystycznych dla Pomorza, ceglanych budynkach. W jednym z nich mieszkał budowniczy portu w Gdyni - Tadeusz Wenda.

Zbliżając się do ul. Chrzanowskiego stworzyliśmy zwracający uwagę pochód, ponieważ dołączyła do nas kolejna grupa gdynian, prowadzona przez Bohdana Szermera i Sławomira Kitowskiego. Wspólnie wysłuchaliśmy opowieści Roberta Hirscha o pochodzącym z 1928 r. gmachu Urzędu Morskiego oraz wybudowanym nieopodal schronie przeciwlotniczym i wędrując wzdłuż ulicy zatrzymaliśmy się przy wyremontowanym niedawno budynku dawnego Urzędu Celnego, którego świeżość jakby nie pasowała do pozostałych obiektów portowych.

Kiedy pokonaliśmy charakterystyczne międzytorze, zatrzymaliśmy się u stóp potężnego schronu przeciwlotniczego, zbudowanego przez Niemców na początku lat 40. XX wieku i ulicą Polską udaliśmy się pod przedwojenną chlubę Gdyni - Dworzec Morski. Ten reprezentacyjny budynek został poświęcony w grudniu 1933 roku i był świadkiem pożegnania z ojczyzną wielu emigrantów z Polski. Dzisiaj hol z paradnymi schodami najczęściej świeci pustkami, a w obszerną salę odpraw w znacznej części zajmuje … salon meblowy.

Rzut oka na port z ostrogi pilotowej i opowieści Bohdana Szermera zakończyły nostalgiczną podróż po Gdyni, a radość uczestników z odbycia pouczającego spaceru, zniwelowała początkowe zniecierpliwienie.

W sumie organizatorzy mają powód do zadowolenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto