Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spacerują z dzieckiem po zamarzniętej zatoce. "To skrajna głupota, nieodpowiedzialność"

Redakcja
- Ok. 50 tysięcy złotych może kosztować akcja ratownicza w ...
- Ok. 50 tysięcy złotych może kosztować akcja ratownicza w ... J.Kokalska
- Nawet 50 tysięcy złotych może kosztować akcja ratownicza w przypadku załamania się pod kimś lodu - mówi rzecznik gdyńskich strażaków.

Aktualizacja: piątek, 16.50
- Czasem brakuje słów żeby opisać skrajną głupotę rodziców wychodzących z dziećmi - napisał do nas Maciek, nasz czytelnik. Przedwczoraj od końca molo w Sopocie do samego brzegu lód był przełamany, przesyłam Wam fotkę. Może to uświadomi "mądrym" rodzicom, że o tragedię niełatwo - dodaje Maciek.

- Spacerowanie z dzieckiem po lodzie to skrajna nieodpowiedzialność - dodają policjanci. Czwartkowy, słoneczny dzień. Ojciec, matka i kilkuletni syn spacerują po zamarzniętej Zatoce Gdańskiej, kilkadziesiąt metrów od brzegu, w okolicach molo w Gdyni Orłowie.

"Ogrom bezmyślności"

- Byłam na spacerze w Orłowie i zobaczyłam ogrom bezmyślności - mówi J.Kokalska, użytkowniczka MMTrojmiasto.pl. - Malutkie dzieci przebywające pod molem, na samym jego końcu, gdy rodzice robili im zdjęcia, trochę większe dzieci biegające po lodzie za rodzicami, bez kontroli - dodaje użytkowniczka.

Pewien kilkuletni chłopiec biegał z siekierką i uderzał nią z całej siły w lód, rodzice szli przodem i tylko co jakiś czas zerkali, co ich pociecha robi. Wiele osób wędrowało tak daleko, że zamieniali się w małe punkciki na lodowej pustyni. Gdyby lód pękł, w kilka sekund znaleźli by się w zimnej otchłani. Czy pomoc zdążyła by nadejść?

Załamie się lód? Musisz liczyć na cud!

- W przypadku załamania się lodu pod takim spacerowiczem musi on liczyć tylko na cud - przyznaje Piotr Żenni, kapitan portu w Gdyni. - Nie ma większych szans, żeby służby ratownicze przybyły w takim przypadku na czas, chyba, że akurat znajdowałyby się w pobliżu - dodaje Piotr Żenni.

- Organizm w tak zimnej wodzie jest w stanie wytrzymać najwyżej kilka minut, a służby ratownicze w najlepszym przypadku mogą się pojawić po kilkunastu minutach - mówi Łukasz Płusa z gdyńskiej straży pożarnej.

Dlaczego chodzenie po lodzie jest niebezpieczne?

Tylko złudzeniem jest to, że lód na całej powierzchni zatoki jest tak gruby jak przy brzegu. - Zwłaszcza w Gdyni jest duże falowanie, dlatego to co w jednym miejscu wygląda na jednolitą, grubą taflę lodu w innym może być bardzo cienkie - wyjaśnia kapitan gdyńskiego portu.

Spacer po Zatoce za 50 tys. zł?

Niedawno kilku mężczyzn wybrało się na spacer po zamarzniętej zatoce. Szli od Klifu Redłowskiego w kierunku Szwecji. Kiedy zauważyli ich rybacy wezwali pomoc, najpierw straż miejską, która namawiał ich do powrotu przez megafony, potem po straż pożarną.

- Przyjechaliśmy z saniami lodowymi i innym sprzętem, zostało wezwane pogotowie, a w pogotowiu był również śmigłowiec ratowniczy. Taki spacer może ich kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych, bo wszystko wskazuje na to, że to oni pokryją koszty akcji ratowniczje.

Załamał się lód i...
Jeżeli już doszło do tragedii, potrzebna jest natychmiastowa pomoc. - Każdy z nas może udzielić takiej pomocy, jeśli zobaczymy, że pod kimś załamał się lód, można rzucić szalik, cokolwiek i wezwać pomoc - mówi Łukasz Płusa.

Wasze fotoreportaże zamarzniętej Zatoki Gdańskiej:


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto