Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia Morena. Zlecali niszczenie klatek i pobicie prezesa klubu sportowego

Gabriela Jatkowska
Gabriela Jatkowska
Protest mieszkańców przed siedzibą LSWM Morena w Gdańsku. Konflikt z władzami spółdzielni trwa od lat. Tu protesty z 2019 roku.
Protest mieszkańców przed siedzibą LSWM Morena w Gdańsku. Konflikt z władzami spółdzielni trwa od lat. Tu protesty z 2019 roku. fot. Przemyslaw Swiderski
W gdańskiej spółdzielni Morena od lat dzieją się rzeczy zatrważające. Henryk T., były już wiceprezes, miał zlecać m.in. dewastację klatek, by wymusić odszkodowania. Kupowane były pełnomocnictwa, by przedłużać życie zarządu w niezmienionym składzie. Ostatnio zaś portal i.pl dowiedział się, że jeden z ważnych świadków zeznał o zleceniu pobicia jednego z wynajmujących lokal na terenie osiedla Morena. W roli zleceniodawcy znów miał wystąpić Henryk T.

Śledztwo toczy się jednak od dwóch lat i końca nie widać. Henryk T. usłyszał zarzuty działania na szkodę spółdzielni i zlecania dewastacji klatek schodowych, by wyłudzać odszkodowania i zlecać remonty firmom, które z T. były powiązane. O machinacjach wiceprezesa zrobiło się głośno w mediach. Wydawało się, że ujawnione wówczas nagrania bezpowrotnie zmienią skład osobowy zarządu oraz charakter zarządzania spółdzielnią.

Zawyżane koszty remontów

Były pracownik spółdzielni dostawał, jak utrzymywał, od ówczesnego wiceprezesa zarządu, zlecenia na dewastacje klatek. Na zarejestrowanych nagraniach Henryk T. nakazywał:

– Z ubezpieczenia na elewację, na wszystko mamy 200 tysięcy, a w tej chwili dewastacji jest już na 600 kilka tysięcy....czyli 400 musimy z własnych środków. […] Zróbcie z tego dramatyczny [niewyraźnie] zdjęcia, że ludzie się potykają – pouczał wiceprezes T.

Na tych samych nagraniach wspomniany pracownik, wchodząc w rolę, informował: - Bo powiem Panu, w sobotę chciałem to robić, ale było tyle ludzi po meczu Lechii, że przesada aż, nie ryzykowaliśmy już.

"Chciałem robić” – ma oznaczać dokonywanie zniszczeń na klatkach, po to, by można było wystawić zlecenie ich remontu.

Były inspektor ds. technicznych Moreny wyjaśnia portalowi i.pl:

– Były zawyżane koszty remontów, sporządzano oferty przetargowe, ale wszelkie tego typu roboty wykonywała któraś ze spółek powiązanych z wiceprezesem T. Dwie najważniejsze to White Sands i Białe Piaski. Córka prezesa tych spółek protokołowała m.in. walne zgromadzenia tejże spółdzielni. Natomiast w radzie nadzorczej obu firm jeszcze do niedawna zasiadał sam wiceprezes spółdzielni, Henryk T.

Obok dewastacji i natychmiastowych remontów wykonywanych przez firmy łączone z Henrykiem T., wiceprezes miał też zlecać usługę łatania dziur na drogach osiedlowych. Według naszego rozmówcy zawyżane były wówczas ceny za asfalt. Za dwie tony prezes płacił 8 tysięcy złotych, gdzie koszt za całość (wraz z wykonaniem) oscyluje w granicach 2 tysięcy. W dodatku ten wybrany przez wiceprezesa bardzo szybko ulegał zniszczeniu. – Ale żaden problem, dziurę można łatać w kółko i wciąż wystawiać nowe, zawyżone koszty na fakturach – tłumaczy nam ten proceder były pracownik.

– Jak chodzi o zlecanie różnych prac czy usług, mechanizm wygląda następująco. Pani J. potrzebuje nowych mebli w swoim mieszkaniu. Wymyślana jest jakaś zepsuta kanalizacja. Wystawiane jest zlecenie jej naprawy, koszty jakieś 20 tys., z czego meble kosztują 12 – reszta przecież musi iść do ręki prezesa – opowiadał nam pracownik Moreny.

Nagrania na dyktafon w długopisie

Kluczowe nagrania zostały zarejestrowane w 2018 roku, jak twierdzi rozmówca portalu i.pl, na polecenie jednego z członków rady nadzorczej.

Kiedy jednak pracownik Moreny przekazał zamawiającemu te materiały (nagrywane na dyktafon zainstalowany w długopisie), ten nie zawiadomił odpowiednich organów. Natomiast pracownik został wkrótce zwolniony z pracy i to on złożył w prokuraturze zawiadomienie o działaniu zarządu na szkodę spółdzielni. Dziś jest jednym z oskarżonych.

Zapytaliśmy władze spółdzielni o treść nagrań i utrwalone na nich osoby:

- Nie planujemy komentowania nagrań, które nie są autoryzowanymi zapisami organów spółdzielni lub innych instytucji. Nie wiemy, czy nagrania, o których Pani pisze są prawdziwe, pełne, jaki jest ich kontekst. Nie mamy narzędzi by to sprawdzić i nie będziemy się nimi zajmować.

Część nagrań dostępnych była na forum mieszkańców Moreny, część ujrzała światło dzienne na skutek medialnych doniesień, natomiast część jest złożona w prokuraturze jako dowód w sprawie przeciwko Henrykowi T.

Nowy wiceprezes do zmiany

Wiceprezes Henryk T. złożył wypowiedzenie w styczniu 2021 roku, ale od października 2020 roku toczy się przeciwko niemu śledztwo. W jego miejsce powołany został powołany nowy wiceprezes, Rafał Ziembiński. W najbliższy czwartek rada nadzorcza spółdzielni Morena rozpatrywać będzie wniosek za jego...odwołaniem. Reszta zarządu, jak i rady nadzorczej pozostaje niezmieniona od lat.

- Dlaczego ta władza nie została zawieszona - pyta retorycznie były pracownik w rozmowie z i.pl. - Jak oni mają zeznawać w sprawie Henryka T., skoro członkowie zarządu i rady nadzorczej są na kilka lat przed emeryturą i zwyczajnie się boją? - zastanawia się.

Jak zapewniają nas władze spółdzielni:

- Obecni członkowie rady nadzorczej, zarząd i kadra menedżerska spółdzielni współpracują z prokuraturą i policją w celu wyjaśnienia spraw, będących przedmiotem śledztwa.

Co do wypowiedzenia, które złożył Henryk T. władze spółdzielni odpowiadają:
- Pan Henryk T. nie zasiada w organach spółdzielni od lutego 2021 roku – czyli od blisko dwóch lat. Swą rezygnację z zasiadania w zarządzie złożył po ujawnieniu przez media informacji, które stały się powodem wszczęcia postępowania przez prokuraturę. Nie uzasadniał przy tym swego stanowiska – jedynie ubiegł spodziewaną decyzję rady nadzorczej o jego odwołaniu.

Do momentu oddania tekstu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi, co stoi za decyzją złożenia wniosku o odwołanie Ziembińskiego. Próbowaliśmy też skontaktować się z Henrykiem T. Bezskutecznie.

Pełnomocnictwo za stówę na rękę i podpisy od ciężko chorych

Gwarancją ciągłości władzy w spółdzielni było walne zgromadzenia, na których przedłużano życie zarządowi. Wybory do rady nadzorczej odbyły się w kwietniu 2019 roku, następnie głosowano ws. absolutorium dla zarządu.

Dialog między byłym już inspektorem a wiceprezesem zarejestrowany na nagraniach:

– Pełnomocnictwo stówę na rękę. Za sam osobisty udział, jak nasz pracownik przyjdzie – trzy stówki. Jak przyjdzie jego członek rodziny, to 150 – słyszymy na nagraniu. – Mój przyjaciel będzie student z ekipą, to będzie szło przyciskami.

Zadaniem byłego pracownika Moreny miało być zorganizowanie młodych ludzi (często studentów), którzy jako pełnomocnicy-słupy mieli głosować zgodnie z linią spółdzielni. Nasz rozmówca opowiadał nam o tym, jak chodził od drzwi do drzwi mieszkańców spółdzielni.

– Rozmawiać miałem z ludźmi większości starszymi, chorymi. O ich bolączkach, problemach. Potem dawałem kartkę do podpisania, że tu byłem jakoby w ramach swoich obowiązków. A tak naprawdę zbierałem ich podpisy pod udzieleniem pełnomocnictwa – mówi w rozmowie z portalem i.pl. – Chodziło o to, że wyciągnąć pełnomocnictwa, najlepiej za darmo. A jak nie, to zaproponować stawkę. Najczęściej były to osoby sparaliżowane albo bardzo chore.

W trakcie jednego z głosowań ci wątpliwi pełnomocnicy mieli w ręku dokładną instrukcję jak głosować. Mieszkańcy o interwencję prosili posła Kacpra Płażyńskiego, który sam stał się celem ataków ze strony spółdzielni.

W roku 2019 mieszkańcy LWSM Morena zwrócili się do mnie o pomoc w sprawie trybów i sposobu przeprowadzania przez władze spółdzielni walnego zgromadzenia - poinformował poseł Kacper Płażyński. W pełni popieram starania mieszkańców w ich dążeniu do oczyszczenia sytuacji w spółdzielni. Sprawy, o których mi mówili okazały się zgodne z prawdą, o czym mogłem naocznie przekonać się uczestnicząc na prośbę mieszkańców w walnym zgromadzeniu w 2019 roku. Zrobiłem to co mogłem. Za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformowałem opinię publiczną o tym co się działo na walnym zgromadzeniu.

https://twitter.com/KacperPlazynski/status/1117006290667098114

Azbestowe przedszkole nie jest problemem

Kolejną sprawą była informacja o azbeście na elewacji przedszkola. Na zarejestrowanych nagraniach można usłyszeć:

- Niech to szybko przykryją!
- Kto tam wie, że to jest azbest.
- Ale mamy np. jednego budowlańca, który przyprowadza swoje dziecko do przedszkola.
- Aha, to miłe...

Na pytanie i.pl skierowane do władz spółdzielni o to, czy azbest został z elewacji budynku usunięty, otrzymaliśmy następującą odpowiedź:

- Z naszego punktu widzenia najważniejsze jest to, że nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia dzieci oraz pracowników przedszkola. Jest to stwierdzone przez prokuraturę, w oparciu o badanie biegłego. I zamyka to kwestię azbestu.

Sprawa azbestu była przedmiotem śledztwa. To jednak zostało umorzone.

- W kwietniu 2017 r. dotarły do Rady Nadzorczej Spółdzielni informacje, jakoby azbest nie został usunięty w całości.[...] Prokuratura zaangażowała m.in. biegłego, który nie potwierdził podejrzeń. Dochodzenie prowadzone pod przewodnictwem prokuratury zostało umorzone pod koniec marca 2018 r. - informują nas władze Spółdzielni Morena.
I dodają:

- Ufamy decyzjom organów państwa. Sam budynek podlega okresowym, wymaganym prawem przeglądom, a jego stan obecny nie wymaga dokonywania remontów czy przebudowy. 

Łapówka do kosza

O spółdzielni Morena zrobiło się szczególnie głośno za sprawą korzyści majątkowej, którą miał przyjąć pracownik ochrony od Henryka T. „Przyjmujący” łapówkę trafił na 3 miesiące do aresztu, przed miesiącem został on oczyszczony z zarzutów.

– Pan T. prawdopodobnie pobiegł z tym do CBA jako "praworządny obywatel", żeby odwrócić zainteresowanie służb od siebie. Klasyczne zachowanie i okrzyk „łapać złodzieja!”, samemu nim będąc - stwierdził Andrzej Brodziński, stojący na czele Stowarzyszenia "Maximus", które na terenie osiedla Morena otworzyło obiekt sportowy.

"Maximus" toczy obecnie bój przed sądem z Moreną. Spółdzielnia wystosowała do "Maximusa" pismo w sprawie długów za najem. "Maximus" twierdzi, że za remont lokalu, w którym mieściła się siłownia wyłożył ok. 2 mln. Po trzech latach miało nastąpić rozliczenie inwestycji. Czynsz najmu, zgodnie z ustaleniami z zarządem Moreny miał być zamieniony na karnety uprawniające mieszkańców Moreny do korzystania z obiektu za symboliczną sumę 25 złotych miesięcznie. W dodatku, jak dowodzi "Maximus", spółdzielnia posłużyła się sfałszowanym dokumentem - "ugodą" - na podstawie której domagała się zawrotu niezapłaconego czynszu.

Spór spółdzielni z "Maximusem" - może chodzić o grunty

Spółdzielnia wypowiedziała "Maximusowi" umowę. Do tego nalicza stowarzyszenie za zaległy czynsz, który zgodnie z porozumieniem z czerwca 2017 roku był rozliczany w formie karnetów na siłownię. To jednak, zdaniem Bartosza Brodzińskiego (wiceprezesa "Maximusa"), nie wszystko. - Jak ostatnio dowiedzieliśmy się z zeznań jednego z ważnych świadków w tej sprawie, T. zlecił pobicie mojego ojca, nie mogąc dostać tego, czego chciał - mówił zszokowany Brodziński.

Andrzej Brodziński, prezes "Maximusa", opowiadał też, jak prezes T. także i jemu składał niewybredną propozycję korupcyjną.

– Proponował mi założenie spółki, a on, prezes T., będzie dawał mi tyle zleceń na roboty budowlane, że będę żył jak król – mówi. Henryk T. chciał w ten sposób zażegnać konflikt między spółdzielnią a "Maximusem" i kwestię rzekomego zadłużenia. A Bartosz Brodziński dodał. - Na jednej z ostatnich spraw dowiedzieliśmy się od świadka, że teren, na którym stoi nasz obiekt sportowy, ma być szykowany pod sprzedaż. I to zapewne jest główna przyczyna wyrzucenia nas z tego miejsca.

Etap śledztwa

- Na dzisiaj liczba osób objętych zarzutami oraz zakres zarzutów nie uległa zmianie. Postępowanie jest kontynuowane. Wykonywane są czynności w zakresie poszczególnych wątków objętych postępowaniem, w tym przesłuchiwani są świadkowie oraz prowadzona jest analiza zabezpieczonej, obszernej dokumentacji - mówi Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka gdańskiej prokuratury.

Jak na razie jedynym oskarżonym jest były wiceprezes Henryk T.

Mieszkańcy Moreny nadal są zaniepokojeni i planują rozmowy z radą nadzorczą. Spółdzielnia zapewnia o pełnej gotowości do współpracy z organami ścigania.

Rafał Ziembiński, nowy wiceprezes spółdzielni, obejmując to stanowisko, postawił sobie za zadanie stworzenie wiarygodnej i przyjaznej spółdzielni, sprawnie zarządzanej, otwartej na postulaty mieszkańców i spełniająca ich oczekiwania. W czwartek o jego dalszym "być albo nie być" decydować będzie rada nadzorcza.

ZOBACZ TEŻ:
Marsz w obronie placu zabaw na Morenie w Gdańsku. Mieszkańcy protestowali przeciwko polityce spółdzielni mieszkaniowej 09.06.2022

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Spółdzielnia Morena. Zlecali niszczenie klatek i pobicie prezesa klubu sportowego - Portal i.pl

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto