Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnie mieszkaniowe rezygnują z gazowego podgrzewania wody. Junkersom dziękujemy

Szymon Szadurski
fot. Grzegorz Mehring
fot. Grzegorz Mehring
Kiedyś ich używanie oznaczało nawet o połowę niższy rachunek za podgrzewanie wody. Teraz stały się niebezpieczne i kompletnie nieopłacalne. Junkersy, ciągle niestety stosowane powszechnie w Gdyni, stały się solą w ...

Kiedyś ich używanie oznaczało nawet o połowę niższy rachunek za podgrzewanie wody. Teraz stały się niebezpieczne i kompletnie nieopłacalne. Junkersy, ciągle niestety stosowane powszechnie w Gdyni, stały się solą w oku mieszkańców.

Ceny gazu tylko w tym roku wzrosnąć mogą nawet o 30 procent. Pierwsza z podwyżek czeka nas już w kwietniu, jej propozycję Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo już złożyło do Urzędu Regulacji Energetyki. Co prawda przepisy dopuszczają jednorazowo podwyżkę tylko o pięć procent, ale może się okazać, że będzie jeszcze gorzej. Unia Europejska żąda bowiem od Polski całkowitego urealnienia cen. Gdyby tak się stało, pięcioprocentowe ograniczenie wysokości jednorazowych podwyżek zostałoby prawdopodobnie zniesione. Nawet jeśli przed taką zmianą uda się obronić, wzrost cen jest nieuchronny.
– Pięcioprocentowe podwyżki wprowadzane będą w takim wypadku sukcesywnie, w najkrótszych przewidzianych w prawie terminach, czyli co kwartał – przewiduje Ireneusz Bekisz, prezes Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej w Gdyni. – W konsekwencji wzrost cen i tak będzie bardzo dotkliwy, tyle tylko, że bardziej rozłożony w czasie.

Gdyńskie spółdzielnie mieszkaniowe zorientowały się już zresztą w tej niemiłej sytuacji i część z nich podjęła kroki ratunkowe. Prezesi zwracają się do Okręgowego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej z zapytaniem, jaka jest możliwość podłączenia do sieci ciepłej wody tych budynków wielorodzinnych, w których nadal funkcjonują junkersy. Są pierwsze efekty.
– Spółdzielnia Mieszkaniowa Bałtyk już realizuje takie prace w kilku swoich blokach – informuje Jan Klawiter, zastępca dyrektora ds. techniczych OPEC. – Wiem, że chcą w ten sposób zmodernizować wszystkie swoje budynki, w których dziś stosowane są junkersy. Podejrzewam, że tą samą drogą pójdą inne gdyńskie spółdzielnie mieszkaniowe, bo choć koszty położenia instalacji wodociągowej ciepłej wody są spore, w dłuższym czasie to może się opłacić. Dzięki podobnej zamianie unika się też incydentów związanych z ulatnianiem się tlenku węgla.
Ireneusz Bekisz, prezes Młodzieżowej Spółdzielni Mieszkaniowej na Dąbrowie, mówi jednak, że w niektórych przypadkach - nawet w budynkach wielorodzinnych - podłączenie ciepłej wody jest bardzo trudne.
– Tam, gdzie nie ma pionowej instalacji, którą mogłaby ona popłynąć, koszty są naprawdę pokaźne – twierdzi Bekisz. – Całe szczęście, że w zasobach mieszkaniowych kierowanej przez mnie spółdzielni udało się już doprowadzić do używania przez wszystkich mieszkańców podgrzewanej wody z sieci OPEC. Ale mieszkańcy domków jednorodzinnych na Dąbrowie, którzy ze spółdzielni się wyodrębnili, mają problem. Wielu ciągle używa junkersów. Efekt? Coraz wyższe rachunki i co dwa, trzy lata śmiertelna ofiara tlenku węgla w dzielnicy, wiele poważnych zatruć, z których ofiary ledwie udaje się uratować.
W trudnej sytuacji w związku z rosnącymi cenami gazu są też kwaterunkowi mieszkańcy starych kamienic czynszowych, czy też osoby, które wynajmują mieszkania z piecykami gazowymi.
– Ceny gazu rosną, a ja nie mogę nic zrobić, bo w nie swoim mieszkaniu nie będę nawet wychylał się z pomysłem zmiany sposobu podgrzewania wody – mówi Wojciech Czajka, wynajmujący mieszkanie przy ul. Świętojańskiej. – Musiałbym uzyskać na to zgodę właściciela. To byłoby trudne, bo on przebywa za granicą. Boję się o swoje bezpieczeństwo, bo junkers jest stary. Nowego przecież do nie swojego mieszkania nie kupię, wydałbym na to około tysiąca złotych. Zainstalowałem więc za niecałe 100 zł wykrywacz tlenku węgla.


Mieszkania z junkersami

Piecyki gazowe do podgrzewania wody nagminnie występują w lokalach komunalnych. Tymczasem mieszkań takich jest w Gdyni około siedmiu tysięcy. – Na szczęście nie mamy dodatkowo problemów z ogrzewaniem mieszkań gazem, bo podobnych lokali w naszych zasobach praktycznie nie ma – mówi Roman Witowski, naczelnik Wydziału Budynków Urzędu Miasta Gdyni.
W nowo budowanych mieszkaniach gminnych, zarówno komunalnych, jak i socjalnych, gazowe podgrzewanie wody nie jest już stosowane. W przeszłości pojawiały się projekty, aby odstąpić od junkersów w niektórych budynkach ABK. Dotychczas jednak plany nie doczekały się realizacji.
Kilkoma tysiącami mieszkań z zainstalowanymi piecykami gazowymi dysponują najstarsze spółdzielnie mieszkaniowe w Gdyni – Bałtyk, Gdyńska Spółdzielnia Mieszkaniowa, Morska Spółdzielnia Mieszkaniowa i Robotnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Komuny Paryskiej. Junkersy zamontowano w budynkach budowanych przez nie w latach 50. i 60. Wiele takich gmachów stoi w centrum Gdyni, ale także m.in. na Płycie Redłowskiej.
Spory problem z ogrzewaniem wody mają mieszkańcy domków jednorodzinnych i szeregowych, budowanych przez różne spółdzielnie mieszkaniowe, bądź indywidualnie w latach 80. OPEC nie chciało się zgodzić na podłączenie takich domów do sieci ciepłej wody. Firma była w tym czasie monopolistą, nie zależało jej na kliencie. Tylko na Dąbrowie, w szeregowcach budowanych przez Młodzieżową Spółdzielnię Mieszkaniową, domów bez podobnej sieci wybudowano 770, kolejne znajdują się m.in. na Chwarznie.
– Ich mieszkańcy już dawno wyodrębnili się ze spółdzielni – mówi Ireneusz Bekisz, prezes MSM. – Negocjować podłączenie ciepłej wody z sieci OPEC musieliby teraz na własną rękę. Oceniam, że rozmowy takie byłyby trudne. Technicznie rozwiązanie jest oczywiście możliwe, ale aby gra pod względem finansowym była dla mieszkańców opłacalna, niemal sto procent z nich musiałoby zadeklarować chęć zmiany sposobu podgrzewania wody.

Można iść nawet za kratki

Według polskich przepisów, drożność instalacji gazowych i przewodów kominowych w budynkach mieszkalnych, a także stan junkersów, sprawdzane powinny być przynajmniej raz w roku. Kontroli dokonać mogą tylko uprawnione do tego służby, np. pracownik gazowni, osoby posiadające kwalifikacje mistrza w rzemiośle kominiarskim. Za brak przeglądów przeprowadzanych w określonych przez ustawodawcę terminach grożą mandaty karne do 500 zł.
Jeśli przez podobne zaniedbania dojdzie do poważnego wypadku, np. ktoś zatruje się śmiertelnie tlenkiem węgla, osoby odpowiedzialne za zaniedbania mogą mieć nawet wytoczoną sprawę karną za nieumyślne spowodowanie śmierci, co zagrożone jest karą więzienia od trzech miesięcy do pięciu lat. Strażacy interweniujący podczas wypadków związanych z ulatnianiem się tlenku węgla przekonują jednak, że mieszkańcy bardziej niż restrykcji karnych powinni obawiać się utraty zdrowia i z tego właśnie względu dokonywać regularnie wymaganych prawem przeglądów.


W Europie junkersów coraz mniej

Dyrektywy Unii Europejskiej zalecają odchodzenie od praktyki stosowania junkersów, szczególnie w budynkach wielorodzinnych, jednak nie zakazują ich używania.
Dla przykładu, w Skandynawii piecyki gazowe zostały już praktycznie wyeliminowane. Chodzi nie tyle o względy bezpieczeństwa, bo bogatych Szwedów, Norwegów, Duńczyków, czy Finów stać byłoby na kupno nawet supernowoczesnych urządzeń, ile o ekologię.
Badania naukowców wykazały, że w efekcie procesu spalania w piecykach gazowych do atmosfery przedostaje się znacznie więcej niegroźnych dla zdrowia ludzi, ale szkodzących atmosferze tlenków i innych substancji, niż w przypadku używania piecyków grzewczych. Te drugie urządzenia mają bowiem bardziej zaawansowane technologicznie dysze i dlatego dobrej klasy piecyk grzewczy kosztuje nawet 12 tys. zł, tymczasem nowoczesny junkers od 800 do 1,2 tys. zł.

Najgroźniejsze stare urządzenia
Rozmowa z mł. kpt. Pawłem Wójcikiewiczem, rzecznikiem gdyńskiej straży pożarnej
– Co roku w sezonie grzewczym notujecie kilkanaście przypadków poważnych zaczadzeń. Wiele z nich spowodowanych jest niesprawnymi junkersami.

– To prawda. Najwięcej takich zdarzeń występuje w Śródmieściu, Działkach Leśnych, na Grabówku, Wzgórzu św. Maksymiliana, Dąbrowie. Niektóre są niestety brzemienne w skutkach. Gdy pomoc nie nadejdzie szybko, kończą się śmiercią.

– Junkers to niebezpieczne urządzenie?

– Jak każde, które jest niesprawne, stare, bądź nieprawidłowo użytkowane. Takich piecyków gazowych niestety jest w Gdyni ciągle jeszcze sporo. Zużywają się w nich podzespoły, ścierają uszczelki, zapychają dysze. Urządzenie może wtedy emitować śmiertelnie niebezpieczny tlenek węgla. Każdemu, kto tylko może, radziłbym wymianę starego junkersa na sprzęt nowej generacji. Taki, który ma detektory wykrywające tlenek węgla i podczas awarii automatycznie wyłącza się, gdy stężenie trucizny nie osiągnie jeszcze niebezpiecznego poziomu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto