Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spór o napisy na taksówkach

Dawid Majer
Dawid Majer
Uchwała rady miasta przewiduje umieszczenie na pojazdach taksówkarzy napisów, informujących o cenach w języku angielskim. Część taryfiarzy złożyła w tej sprawie protest.

Powszechnie znana jest praktyka kierowców taksówek, którzy oszukują zagranicznych turystów i naciągają ich na wyższe ceny za swoje usługi. Obcokrajowcę taksówkarz oszukać może w dwójnasób. Zawieść go do umówionego miejsca dłuższą trasą, licząc że ten nie zna miasta na tyle, by się zorientować oraz włączyć w dzień taryfę nocną.

W pierwszym przypadku ofiarą naciągania paść może także byle klient spoza Gdańska. Wprowadzenie napisów z kolei utrudnia drugą możliwość. Okoliczność wprowadzenia w życie uchwały ma nieco szerszy kontekst. W najbliższym czasie wzrosnąć ma liczba taryfiarzy, bo i licencji będzie więcej, a ponadto dojść ma do liberalizacji cen. Od 15 stycznia każdy taksówkarz będzie miał prawo zalegalizować swój taksometr na dowolne taryfy, umieszczając przy tym informację na szybie swojego pojazdu.

Dlaczego jednak niektórzy kierowcy taksówek nie chcą, aby informacja ta była również umieszczana w języku angielskim? Ich zdaniem bowiem obowiązek napisów dwujęzycznych dotyczy jedynie transportu publicznego, natomiast taksówki to przecież przedsiębiorstwa prywatne.

- Nie do końca rozumiem ten protest – mówi Maciej Krupa, radny z PO. – Uchwała jest, więc nie widzę sensu dyskusji nad jej zmianą. Niektórzy widza w tym chęć taksówkarzy do oszukiwania zagranicznych klientów. Jak tak tego nie odbieram. Nie uważam, aby za protestem gdańskich taksówkarzy przemawiały złe intencje. Sądzę, że to zwykły opór przed wprowadzeniem jakiejś zmiany. – komentuje.

W protest zaangażowanych jest niewielu taryfiarzy. Nie sposób dotrzeć do tej grupy. Ci, z którymi udało mi się porozmawiać, chcą po pierwsze zachować anonimowość, po drugie odcinają się od postawy zbuntowanych kolegów.

- Nie widzę niczego złego w umieszczeniu takich napisów. – twierdzi taksówkarz z postoju w centrum Gdańska. – Ale ceny powinno ustalać miasto. Albo przynajmniej kontrolować legalizację wszystkich taksometrów, bo inaczej powstanie bałagan. Gdybym był turystą, chciałbym wiedzieć zaraz po wejściu do taksówki ile płacę za metr. To oczywiste. – dodaje.

Wszystko wskazuje na to, że protest przejdzie bez echa. W najbliższym czasie warto się jednak przyjrzeć skutkom wspomnianej liberalizacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto