Statystycznie na Pomorzu zarabia się nieźle

Pomorze należy do regionów o najwyższych zarobkach - wynika z "Internetowego Badania Wynagrodzeń 2007" przeprowadzonego przez Sedlak&Sedlak. W badaniu wzięło udział ponad 70 tys. głównie młodych i wykształconych Polaków, którzy przez internet wypełnili ankietę.

Na ich tle Pomorzanie plasują się na trzecim miejscu, zarabiając przeciętnie 3 tys. zł brutto, czyli o 20 proc. więcej niż w roku 2006. W podobnym stopniu zarobki wzrosły w innych regionach.
- Taki wzrost jest zastanawiający. Nie wydaje mi się, aby dotyczył większości społeczeństwa, ponieważ mielibyśmy galopującą inflację - uważa Piotr Dominiak, ekonomista z Politechniki Gdańskiej. - Bardziej wiarygodne wydają się badania GUS, obejmujące większą populację.
Można przyjąć jednak, że badanie pokazuje pewne tendencje na rynku pracy. Pod jednym względem Pomorze się wyróżnia. Zarobki w miarę równo rozkładają się między Gdańskiem i resztą województwa. Wyłączając Gdańsk, średnia płaca wynosi 2850 zł. Dla porównania w Mazowieckiem, nie licząc Warszawy, zarabia się tylko o 30 zł więcej niż na Pomorzu, które nie jest zdominowane przez stolicę regionu.
- Gdańsk nie jest dużo większym ośrodkiem niż Gdynia, Sopot i Wejherowo łącznie - mówi Dominiak. - Znajduje się tu kilka ośrodków jak Tczew czy Kwidzyn, gdzie swoje siedziby mają duże firmy.
Także z branży informatycznej i nowoczesnych technologii zatrudniające po kilkuset pracowników. W takich przedsiębiorstwach w całym kraju wynagrodzenia są najwyższe. Połowa pracowników zatrudnionych w firmach branż IT, telekomunikacyjnej i finansowej zarabia przynajmniej 4 tys. zł. Najniższe płace oferuje budżetówka. W służbie zdrowia czy szkolnictwie średnie zarobki wynoszą nieco ponad 2 tys. zł. Tam też wzrost zarobków był najniższy i według badania wyniósł 14 proc.
Spadające bezrobocie spowodowało polepszenie sytuacji osób dopiero wchodzących na rynek. W pierwszej pracy mogły liczyć na 1550 zł brutto, czyli o prawie 30 proc. więcej niż rok wcześniej.
- To normalna tendencja, gdy zaczyna brakować rąk do pracy, a takie zjawisko możemy już obecnie zaobserwować - mówi Dominiak. - Przedsiębiorcy są wówczas skłonni więcej zapłacić, aby pozyskać nowych pracowników.
Na drugim biegunie na krajowym rynku pracy znalazły się osoby w wieku powyżej 50 lat. Ich zarobki praktycznie nie wzrosły.
- Mobilność takich osób jest zdecydowanie mniejsza. Przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że raczej nie porzucą one dotychczasowej pracy - tłumaczy Dominiak. - Mogą pozwolić sobie na niższe podwyżki lub utrzymanie wynagrodzeń na tym samym poziomie.
Rozpędzona gospodarka kraju spowodowała, że spadła liczba osób zarabiających mniej niż 1000 zł brutto. Z badania wynika, że było ich 2,5 proc. W 2006 r. mniej niż 1000 zł zarabiało ponad 5 proc. badanych. Płace niższe niż 2000 zł otrzymywało 27 proc. badanych.
Obok poprawy sytuacji osób najmniej zarabiających zauważalny był wzrost liczby osób, których płace były wyższe niż przeciętne. Ponad 41 proc. badanych zarabiało miesięcznie od 3 tys. do 10 tys. zł. W 2006 r. takie zarobki deklarowała tylko co trzecia osoba.
Przybyło także osób zarabiających 25 tys. zł i więcej. W ubiegłym roku już jeden na stu biorących udział w badaniu mógł pochwalić się tak wysoką płacą.
W ubiegłym roku zmienił się także sposób wynagradzania. Pracodawcy coraz częściej korzystają z premii. W ubiegłym roku ich wartość przypadająca na jednego badanego wzrosła o 33,3 proc. do 200 zł, rok wcześniej było 150 zł. Jest to sposób na niepodwyższanie stałej części wynagrodzenia.